Chciałam pokazać jakie wypracowania szkolne ma okazję pisać Julka.
Zadanie domowe brzmiało: Napisz fantastyczne opowiadanie na 2 strony na temat powstania jakiegoś niezwykłego pejzażu.
Przepisałam z jej zeszytu na pamiątkę.
Wiele lat, wieków, stuleci temu, przed powstaniem wszystkich istniejących światów, była tylko ciężka pustka za wszechogarniającą kurtyną. To nie była ciemność. Nie miało to koloru ani kształtu, nie było ciepłe ni zimne, nie było szorstkie ani gładkie. Coś jednak unosiło się w próżni, co można opisać dokładnie. Owalne, brunatne i pomarszczone – jedyne ziarno, z którego mogło coś wyrosnąć, a przy odrobinie szczęścia stworzyć nowe istnienie. Leżało jednak w pustce od dawna, choć nie można było stwierdzić jak długo, gdyż nie istniał nawet czas. Lecz wówczas, gdy zaczynam opowieść, rozpoczął się pewien proces, w wyniku którego wkrótce miał wyrosnąć świat.
Na początku wystrzelił złoty promień światła. Pojawił się znikąd, ale wydawało się jakby dochodził z każdego punktu niekończącej się przestrzeni. Z maleńkiego ziarna wydobył się cichy śpiew. Pierwszy dźwięk nowego świata brzmiał dziwnie i nie pasował do otoczenia. Był zaledwie kilkoma powtarzającymi się nutami, ale wtem złota nieskończoność zabłysła mocniej i prawie cała zgasła pozostawiając ciemny granat nieba rozświetlony pojedynczymi punktami jaśniejącymi bardziej niż cały strumień wcześniej.
Wtedy ziarno wciąż melodyjnie nucące, zaczęło się bardzo powoli zmieniać. Przekształciła się także melodia, teraz zawierała wszystkie nuty gamy, połączone w pieśń tak piękną, jaką można usłyszeć tylko od słońca, jeśli umie się słuchać. Lecz ziarno zakończyło już swą transformację i na jego miejscu unosiły się dwie dziewczyny, trzymając się za ręce. Jedna miała długie, złote włosy i cerę opaloną na brąz, a druga równie długie, lecz czarne kręcone włosy i alabastrową skórę. Suknia pierwszej wyglądała, jakby pożyczyła ją od samego słońca, zaś drugiej przypominała błyszczący aksamit czerni tak głębokiej jak sen. To one śpiewały w duecie tą niezwykłą pieśń. Obie były piękne jak księżyc i odmienne jak noc i dzień, a jednak stały obok siebie.
Przestały śpiewać, a ich głosy potoczyły się po wszechświecie:
- My jesteśmy Równowagą Sił. Jedna z nas jest nieskończenie dobra, a druga nieskończenie zła, lecz żyjemy w harmonii i obie jesteśmy potrzebne, by zaczął się świat. Więc rozkazujemy ci ziemio – wstań z nocy!
Po tych słowach cała przestrzeń zadygotała jakby poruszona przez kogoś, kto potrząsa nią dla zabawy. Po chwili wszystko ustało, ale tuż pod dziewczynami pojawiła się mała szara plama rozrastająca się w zadziwiającym tempie. Narastał hałas i dął bardzo silny wiatr, a w samym środku unosiły się dziewczyny wołając:
- Jakeśmy dobro i zło, niech wzejdzie słońce!
Hałas stał się ogłuszający, pod spodem wyrastały łyse skały nowego świata, a na nich w największym wichrze stały siostry wołając:
- Niech wzejdzie słońce!
I nad nowo narodzonym światem fragment nieba zaczął jaśnieć. Siostry wołały:
- Jakeśmy stwórczynie świata niech wyrosną rośliny, niech owocują drzewa, niech kwitną kwiaty! Niech rosną trujące owoce i lecznicze zioła!
I stało się tak jak powiedziały. Uśmiechnęły się i znów wykrzyknęły w noc:
- Jakeśmy Tarkena i Dareena, niech pojawią się zwierzęta!
I pojawiły się znikąd zwierzęta i otoczyły je kołem. A sarna podbiegła do jasnowłosej Tarkeny a sokół podfrunął do Dareeny, one wzięły je na ręce i zawołały:
- Żyj więc świecie, a my nadamy ci nazwę Saladyny!
--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale