sal współczuję tych kolek... Oby Marcelkowi się poprawiło po tych kropelkach!
Ja dziękuję Bogu, że z kolkami nie mam doświadczenia. Jak tak czytam zawsze jak się te dzieciaczki męczą, jak płaczą po kilka godzin, to masakra jakaś...
Dominiś na szczęście już nie wymiotuje, od czasu, jak ostatni raz się Wam żaliłam
Za to straszny panikarz z niego jest ;p Jak się obudzi na jedzenie, to musi je dostać już, NATYCHMIAST, bo tak płacze, że aż się zanosi, a to wszystko w ciągu dosłownie chwilki, kiedy wsypuję proszek do przygotowanej już wody, no nie zaczeka i koniec, wrzask jest niesamowity
Ale jak się naje i go przewijam, to od razu jest mega zadowolony, śmieje się do misiów przy karuzeli i czasem uda mu się coś do nich "powiedzieć", jak na razie gada "gi" i "gie"
No i ma już swoją ulubioną zabawkę, taki malutki niepozorny miś-zawieszka, który piszczy przy naciskaniu, zawsze się do niego uśmiecha, a inne zawieszki, grzechotki itp. mogą wydawać nie wiadomo jakie odgłosy, ale i tak ma je gdzieś
Ja sylwestra przespałam, a co!