asas, właśnie po to, żeby się nie denerwować idzie się na pierwszą wizytę w 6-7 tygodniu. Mnie w poprzedniej ciąży chcieli przetrzymać do 7, ale się nie dałam, poszłam w 5 i żałowałam. Teraz idę na spokojnie w 7. Będzie i dzidziuś i serduszko.
P.S. Serduszka jeszcze nie można usłyszeć
kasienka - ja miałam pierwsz usg w 5 tygodniu i był tylko pęcherzyk, w 7 wszystko bylo cudownie, serduszko jak dzwon, a w 9 już nie biło. Tyle tylko mi wczesne usg pomogło, że od razu skierowano mnie na łyżeczkowanie - przez tydzień po usg nie miałam bóli, skurczy, plamień, nawet farmakologicznie nie byli w stanie ich wywołać, ostatecznie lekarz otwierał szyjkę mechanicznie, na szczęście nic nie uszkodził. Dało mi to tyle, że zapewne jescze przez długi czas nie poroniłabym naturalnie, więc mogłabym się nabawić powikłań.
kasienka, nie jestem przesądna, ale szczerze wierzę, że skoro razem poroniłyśmy (tydzień czy 2 róznicy?) to nie bez powodu razem zaciążyłyśmy teraz
I po prostu musi być wszystko dobrze w obu przypadkach
Na kiedy masz termin z OM?
asas, wierzę, że Cię boli na samą myśl o porodzie - nie zdążyłaś jeszcze zapomnieć jak to jest
Wiecie co? Uświadomiłam sobie, że się potwornie boję. W dzień jest ok. Nie dopuszczam do siebie złych myśli ani strachu. Ale od pierwszej bety budzę się co noc przerażona, nie wiem czym, bo powodu brak. Z taką myślą, że coś zawaliłam, czegoś nie zrobiłam. Gdzieś w podświadomości ten strach tkwi. Mam nadzieję, że nie będzie mi towarzyszył do samego końca. Przez te noce chodzę jak zombie (generalnie nie czuję jakiegoś zbytniego zmęczenia)