Siedzę sama z małym dzieckiem w domu. Jak to się stało?
Ano tak, że mieszkam daleko od swojej rodziny w mieście męża, w którym on znajomych nie posiada (nie wiem dlaczego) ja z racji wychowywania się w innym miejscu i znalezienia pracy w firmie 2-osobowej też ze znajomych mam jedynie szefową.
Oprócz tej jednej znajomej są również dziadkowie dziecka - rodzice męża. Oboje nie zainteresowani (mieszkają osobno, rozwiedzeni). Teść małych dzieci się boi i zresztą nigdy nie był jakiś szczególnie towarzyski. Teściowa natomiast ma chyba pojęcie, że świat się wokół niej kręci i mimo że jest na emeryturze to się do nas nie ruszy (mieszka w odległości 60 metrów i jest całkowicie sprawną i zdrową emerytką), to moja powinność pakować dziecko (w wakacje nawet dwoje) i ruszyć do niej bo to ja mam dbać o dobre relacje wnuków z babunią.
Ja do godziny 16-tej aż mąż wróci z pracy nie mam do kogo gęby otworzyć. Ładuje mi się na ramiona depresja większa niż ja sama.
Pamiętam wątek w dziale na każdy temat o rodzicach takich niesamodzielnych ("niezaradnych"), co to proszą o pomoc dziadków, wujków, ciocie i pół świata. Bossshhh, jak bardzo chciałabym być tym niezaradnym rodzicem i mieć kogo poprosić o pomoc.
Poprosiłam teściową kilka razy. Dwa razy wyszła z dzieckiem na spacer, dwa razy kosz w wózku pełen zakupów. Raz poszłam z nią i jak widziałam jak ładuje się z wózkiem prosto pod samochód w miejscu gdzie nawet nie ma przejścia dla pieszych to mi włosy dęba stanęły. Kierowca tylko pogroził paluszkiem a powinien wyjść z samochodu i zrypać na czym świat stoi i przemówić do rozsądku. Raz poprosiłam o wyprasowanie prania (raptem jedna reklamówka tego była) to ilość pytań dodatkowych "a dużo tego" "a bardzo pilne?" podłamała mnie do tego stopnia, że wyprasowałam sama. Raz poprosiłam, żeby przypilnowała starszego na placu zabaw, usłyszałam zmęczone i łaskawe " no dobra, niech już będzie".
Mąż mieszka ze mną ale jesteśmy od siebie tak daleko jakby był na drugiej półkuli.
No i już dziecko jeczy....
--------------------
Urwis Michu:
I Magdalena:
Szanuję Twoje zdanie, ale nie zamienię go ze swoim.