Wypowiadam walkę pomarańczowej skórce, która niestety z roku na rok jest coraz bardziej widoczna, a własciwie teraz juz gołym okiem i do tego boli przy dotyku. Z tego co wyczytałam jestem w najgorszym stadium i prawdopodobnie to cellulit wodny, ale musze jeszcze to przeanalizować dogłębnie
Już kiedyś podejmowałam próby i nawet z powodzeniem, niestety brak systematyczności (cała ja
) spowodował nawrót. Pomyślałam o jakimś masażeru, ale nie mam o tym zielonego pojęcia. Słyszałam też o bańkach hińskich czy masażerach próżniowych. Nie chcę kupować nic na "oślep", ale koniecznie muszę się wziąć za mój cellulit. Myślę zaatakować masażerem, jakimiś tabsami i kosmetykami do masażu. Oczywiście zdrowa dieta (którą wdrążam już od dłuższego czasu) i wysiłek fizyczny. Obecnie jest to rower stacjonarny 3 razy w tygodniu interwałami i squaty.
Polecicie jakąś "magiczną" maszynę by wytoczyć skuteczne działo najgorszemu wrogowi kobiety?