No otóż ja patrzę, a tu cisza w temacie
Przygotowania pełną parą wrą?
Dzieci wyuczone?
Matki zabalsamowane?
Ojcowie nabyli nowe ostrza do maszynek golacych?
Rodzeństwa, hipotetyczne, zaopiwkowane odpowiednio?
Młyn okołorodzicielskoprzygotowawczy w toku?
Prawdę mówiąc, sądziłam, że będę mniej przeżywać. Tymczasem okazuje się, ze nie tylko nie mniej ale wrecz bardziej. O wiele, wiele bardziej. Moze dlatego, że dziecko inne, niż siostra? Mniej uległe, zdecydowane zdecydowanie, wydające się mniej rozumieć,niz starsza? I takie bardziej, jak by to, normalne....? Oczekujące, jednak (!) nie tylko uniesień duchowych ale i materialnych dowodów swojego święta.
O ileż łatwiej mi było z Dużą. Niby trzpiotka, gadułą ale odpowiedzialnie rozumującą istotką. Rozumiejąca istotę sakramentu, istotę Komunii. A Mała? Twierdzi, że nie rozumie. Nie wie. Nie pojmuje. Co jest w tym prawdą, co dziecięcymi brakami w komunikacji?
Nie przypuszczałam, że będę mieć problem z przygotowaniem duchowym dziecka. Pewnie za malo się staram. Wydawało mi się jednak, ze skoro aktywnie uczestniczy w zyciu Kościoła, skoro i w domu wiara nie jest tematem tabu, przyswoi Prawdę, jak siostra. Bezrozumowo. Sercem. A tymczasem trafił mi się chochlik. Szkiełko i oko. Szkiełko i oko. Nie widzę = nie rozumiem.
Jak przygotować sferę nie duchowa nie dając podstaw do tego, by sądziła, że to w istocie jest ważne. Potraktowała przyjęcię, ewentualne prezenty jako dodatek, nie kwintesencje.
Bij zabij, nie sądziłam, że kiedyś popełnię takiego posta
A, czasem wydaje się rozumieć, podążać za-, pyta, docieka. A jednak, mimo wszystko, sfera materialna krąży wokół i zagęszcza powietrze. A ja wspominam z rożewnieniem słowa dużej, mniej więcej z tego samego okresu przed, dotyczące ewentualnych upominkó. "Ja to bym chciała, mamusiu, taki obraz srebrny ze Świętą Rodziną, ale on kosztuje 130 złotych, to dużo. Moze jakby się wszyscy zrzucli to bym sobie dołozyła ze skarbonki i kupiła w prezencie?" Tak jakoś to było. A Młoda? "Najbardziej w świecie chcialabym ten komputer mały, co ci go pokazywałam, ten biały. I telefon."
Mam poczucie, że schrzaniłam.
Eeeech.