Witam się serdecznie.
Mam na imię Iza i jestem mamą 3 letniego chłopca. Urodziłam synka w wieku niespełna 20 lat... Z ojcem dziecka znałam się od 17 roku życia i po jego narodzinach zamieszkaliśmy razem w kupionym przez mojego ojca mieszkanku. Pierwsze 2 miesiące były niemal sielanką, niestety mojemu facetowi znudziło się bycie wiernym partnerem i oddanym ojcem i któregoś pięknego dnia po prostu zwiał-za granicę dokładnie :(Nie mieliśmy ślubu...Wrócił po roku z tekstem, że tęskni, żałuje itp. Na początku odwiedzał małego codziennie starając się tym zbliżyć do mnie i przyznam się, że raz mu się udało bo wylądowaliśmy w łóżku
a po kolejnych podchodach i staraniach dałam mu szansę i zamieszkał z nami. Po 3 miesiącach znowu powtórka z rozrywki czyli porzucenie rodziny
Wtedy powiedziałam dość! Nie chciałam znać tego człowieka ale nie potrafiłam odebrać dziecku ojca więc znosiłam te jego prymitywne wizyty.Odwiedzał małego sporadycznie i nigdy nie było go przy nim gdy synek naprawdę go potrzebował!
Sprawy przybrały inny obrót gdy poznałam pewnego mężczyznę-starszego o 9 lat... Zakochaliśmy się w sobie jak szaleni:) Partner pokochał także mojego synka i nieba mu uchyla by ten zaczął go traktować jak tatę, którego tak naprawdę nigdy nie miał. Synek pokochał go i to bardzo i co najważniejsze może na niego liczyć!
Niestety mój eks nagle zaczął interesować się synem i teraz niemal jak kogut walczy o syna z moim partnerem argumentując głośno, że to on jest biologicznym OJCEM chłopca.Narzeczony z kolei stawia warunki i również "walczy" o małego. I tu pytanie do mam, które były bądz są w podobnej do przedstawionej przeze mnie sytuacji czy mamy szansę na wyłączne prawa do mojego syna?