Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Pliki cookies stosujemy w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w ustawieniach
przeglądarki. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności
"Polityce Prywatnosci".
[AkceptujÄ™ pliki cookies z tej strony]
Kiedyś dawno temu jako szczęliwa posiadaczka mieszkanka weszłam przypadkiem na forum muratora - była tam rubryka porady psychologa 24 godziny. Strasznie mnie to ubawiło - że ludzie moga mieć na tyle dosyć budowy domu, że muszą aż po psychologa siegnąć.
Teraz już mnie to nie bawi - jestem wyczerpana i wykończona. Poczucie bezpieczeństwa mam zerowe.
Błagam napiszcie mi coś co mnie podniesie na duchu, bo jak zwykle kiedy jestem strasznie nieszczęśliwa to przestaję jeść i cierpię.
Ja tylko w punktach napiszę dlaczego pogrążam się w coraz większej rozpaczy i dlaczego przestał mnie cieszyć ten dom i dlaczego już go nie chcę i dlaczego moje małżeństwo wisi na włosku i dlaczego od trzech dni praktycznie nie rozmawiam z mężem.
1. Dom wyszedł za duży - miał mieć 180-200 metrów a wyszedł 240 i ...............
2. No jak zwykle zabraknie pieniędzy - ja wiem czytałam, słyszałam o tych słynnych 10 procentach ale nie sądziłam, że ja też się poslizgnę. No wszyscy ale nie ja - przecież potrafię oszczędzać, liczyc i wogóle i.............
3. No nie starczy ani na romantyczną kozę (tą do ogrzewania), musiałam kupic 2 gatunki kafelków, nie kupię pieknych fototapet do pokoi dziecięcych - zamiast pięknych kanap FLAIR muszę kupić Ikeę, zamiast gwiezdnego nieba będzie zwykły żyrandol, nie stać nas na drzwi wewnętrzne, z powodu kasy martwię się o terminy (płacimy dniówki tak jest mimo wszystko taniej).........
4. No mieliśmy się wrowadzać we wrześniu, październiku ja wiem, że 7 - 8 miesięcy na dom to masakryczny termin ale wszystko się wali z powodu braku zamieszkania w miejscu stałego zamieszkania - Nastka poszła do szkoły blisko przyszłego domu, Mieszko nie ma opiekunki bo nie chcę zmieniać za dwa miesiące, no i poza tym wiecie jak to jest jak się ciągle coś opóźnia i z tego powdu nie odzywam się do męża bo...........
5. Mój mąż mnie okłamał - i nawet nie wiem teraz jak to piszę czy to jest powód do rozwodu czy jest to raczej śmieszne - pytałam kiedy kończycie dach podawał mi juz kilka terminów (mój mąż osobiście buduje ten dom) ale w sobotę powiedział, że prawie cały dach jest zrobiony patrząc mi w oczy. We wtorek miałam chwilkę podskoczyłam na budowę a tam połowa dachu pokryta. Nienawidze kłamstwa a on mi na to, że to z powodu presji jaka na nim wywołuję i że chciał mieć święty spokój - no to ma brak całkowity mnie i moich słów ....
6. Poza tym jest minimalnie 12 godzin na tej budowie więc zostałam samotną czy też samodzielną matką. Cały dom i wszystko jest na mojej głowie - początek szkoły Nastki, przedszkole dzieci no wszystko (dodatkowo wróciłam do pracy chodze tam z Mieszkiem) i najgorsze jest to, że im dłużej jestem zdana na siebie tym mniej chcę mojego męża którego nie znoszę bo pkt 5.
Jestem zmeczona i zdołowana - wiem, że są gorsze nieszczęścia niż budowa ale gdyby któraś z Was opisałaby mi swoje przeżycia (może być z remontem) to może nie czułabym się taka samotna.
Ja chcę mieć swoje miejsce, chcę chodzić do pracy (sama), chcę by Nastkę odwoził autobus szkolny a nie ja, chcę mieć zapewnione bezpieczeństwo finansowe. I chcę mieć drzwi w domu. Buu.
Kiedyś dawno temu jako szczęliwa posiadaczka mieszkanka weszłam przypadkiem na forum muratora - była tam rubryka porady psychologa 24 godziny. Strasznie mnie to ubawiło - że ludzie moga mieć na tyle dosyć budowy domu, że muszą aż po psychologa siegnąć.
Teraz już mnie to nie bawi - jestem wyczerpana i wykończona. Poczucie bezpieczeństwa mam zerowe.
Błagam napiszcie mi coś co mnie podniesie na duchu, bo jak zwykle kiedy jestem strasznie nieszczęśliwa to przestaję jeść i cierpię.
Ja tylko w punktach napiszę dlaczego pogrążam się w coraz większej rozpaczy i dlaczego przestał mnie cieszyć ten dom i dlaczego już go nie chcę i dlaczego moje małżeństwo wisi na włosku i dlaczego od trzech dni praktycznie nie rozmawiam z mężem.
1. Dom wyszedł za duży - miał mieć 180-200 metrów a wyszedł 240 i ...............
2. No jak zwykle zabraknie pieniędzy - ja wiem czytałam, słyszałam o tych słynnych 10 procentach ale nie sądziłam, że ja też się poslizgnę. No wszyscy ale nie ja - przecież potrafię oszczędzać, liczyc i wogóle i.............
3. No nie starczy ani na romantyczną kozę (tą do ogrzewania), musiałam kupic 2 gatunki kafelków, nie kupię pieknych fototapet do pokoi dziecięcych - zamiast pięknych kanap FLAIR muszę kupić Ikeę, zamiast gwiezdnego nieba będzie zwykły żyrandol, nie stać nas na drzwi wewnętrzne, z powodu kasy martwię się o terminy (płacimy dniówki tak jest mimo wszystko taniej).........
4. No mieliśmy się wrowadzać we wrześniu, październiku ja wiem, że 7 - 8 miesięcy na dom to masakryczny termin ale wszystko się wali z powodu braku zamieszkania w miejscu stałego zamieszkania - Nastka poszła do szkoły blisko przyszłego domu, Mieszko nie ma opiekunki bo nie chcę zmieniać za dwa miesiące, no i poza tym wiecie jak to jest jak się ciągle coś opóźnia i z tego powdu nie odzywam się do męża bo...........
5. Mój mąż mnie okłamał - i nawet nie wiem teraz jak to piszę czy to jest powód do rozwodu czy jest to raczej śmieszne - pytałam kiedy kończycie dach podawał mi juz kilka terminów (mój mąż osobiście buduje ten dom) ale w sobotę powiedział, że prawie cały dach jest zrobiony patrząc mi w oczy. We wtorek miałam chwilkę podskoczyłam na budowę a tam połowa dachu pokryta. Nienawidze kłamstwa a on mi na to, że to z powodu presji jaka na nim wywołuję i że chciał mieć święty spokój - no to ma brak całkowity mnie i moich słów ....
6. Poza tym jest minimalnie 12 godzin na tej budowie więc zostałam samotną czy też samodzielną matką. Cały dom i wszystko jest na mojej głowie - początek szkoły Nastki, przedszkole dzieci no wszystko (dodatkowo wróciłam do pracy chodze tam z Mieszkiem) i najgorsze jest to, że im dłużej jestem zdana na siebie tym mniej chcę mojego męża którego nie znoszę bo pkt 5.
Jestem zmeczona i zdołowana - wiem, że są gorsze nieszczęścia niż budowa ale gdyby któraś z Was opisałaby mi swoje przeżycia (może być z remontem) to może nie czułabym się taka samotna.
Ja chcę mieć swoje miejsce, chcę chodzić do pracy (sama), chcę by Nastkę odwoził autobus szkolny a nie ja, chcę mieć zapewnione bezpieczeństwo finansowe. I chcę mieć drzwi w domu. Buu.