W poniedziałek Wojtuś pojechał na obóż karate. W autobusie skakał z radości ,że to już. Ponieważ nigdy od maminego cycka nie odjeżdżał bałam się ,ze wieczorami może będzie płakał.
I co słyszę ?
Mamo, ja nie mam czasu! Za chwilę trening , potem nad jezioro potem coś jeszcze.Nie przeszkadzaj mi , bo muszę iść.Puszczę sygnał jak będe mógł rozmawiać! No i opad szczęki na ziemię.Mój "malutki" Wojtuś wcale mnie nie potrzebuje! No to czekam cierpliwie na te sygnały i dopiero dzwonię .Wczoraj nie doczekałam się do 21.30.Zadzwoniłam - no fajnie mamo ,że dzwonisz ale ja muszę iść, zaraz będzie dyskoteka i karaoke.
Czyli wniosek prosty - to mamuśka nie dorosła do wyjazdów dziecka:). Chwała organizatorom za takie zorganizowanie czasu,że dzieciaki myśla tylko o tym co za chwilę będa robić, a nie o tym że nie ma rodziców. Rodzice są zaproszeni na niedzielę i będzie mnóstwo wspólnych atrakcji.
Wojtek jest jak narazie cały szczęśliwy ,że tam jest, a ja się cieszę ,ze on się cieszy
. Powrót 25.07.
A jak wrażenia Waszych dzieci?
Irmina