Cześć wszystkim "samotniczkom"
Wątek ten kieruje do "samotnych mam", które boją się przyszłości i zaufania mężczyźnie. Od razu prostuję, że nie chcę gratulacji, że mi się udało itp.
Od poczÄ…tku.....
Kiedy byłam w 3 miesiącu ciąży ojciec dziecka zostawił mnie, podając argument, że mnie nie kocha i nie jest gotowy na ojcostwo .... Pokazał się w dniu porodu bo dowiedział się od swojej matki, że urodziłam.
Później był mój płacz, rozpaczliwe próby dogadania się, groźby, prośby.
To trwałopołtora roku, bez skutku (teraz wiem, że na szczęście)
Kiedy mała miała 2 latka poznałam na uroczystości rodzinnej szwagra mojego kuzyna, miał byc ojcem chrzestnym córki kuzyna. Ja wówczas zostałam poproszona o bycie matlką chrzestną małej.
Nigdy wcześniej nie widziałam Grześka, ale w momencie gdy go zobaczyłam to wiedziałam już, że zrobie wiele żeby z nim być.
Na moje szczęście on też się we mnie zakochał. Po pół roku od poznania pobraliśmy się.
We wrześniu minął rok od naszego ślubu. I za każdym dniem wiem, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie i wiem też, że dobrze, że rozstałam się z ojcem córki, bo teraz obie jesteśmy szcęśliwe i kochane.
Dlatego babeczki "nigdy nie mówcie", że "nigdy już się nie zakocham"
--------------------