Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Pliki cookies stosujemy w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w ustawieniach
przeglądarki. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności
"Polityce Prywatnosci".
[AkceptujÄ™ pliki cookies z tej strony]
Witam wszystkie kobietki od dłuższego czasu odwiedzam forum ale do tej pory nie miałam odwagi napisać. Myślę jednak, że może ktoś też ma taki problem jak ja i poczuje się lepiej wiedząc, że nie jest sam. Obecnie rozpoczęłam 18 tydzień ciąży, w 13 tygodniu na usg przy badaniu przezierności karku mój lekarz wykrył ogromnego chłonniaka (nie wiem jak to się dokładnie nazywa) wysłał mnie do szpitala tam potwierdzili że na karku dziecka znajduje się wielki guz, na zdjęciu usg wygląda jak połowa główki, odrazu powiedziano nam że to dziecko nie przeżyje, że może mieć mnóstwo wad genetycznych, może mieć chore serce, może mieć wszystko i najlepiej dla niego by umarło. Wysłano nas do poradni genetycznej, tam przeprowadzono z nami wywiad czy w mojej rodzinie lub rodzinie męża rodziły sie chore dzieci, pytali o różne rzeczy. W ciągu jednego dnia dowiedziałam się co to są chromosomy i co to jest kariotyp dziecka. Profesor znawca tematu który nas przyjął na konsultacji powiedział, żebyśmy w naszym przypadku nie doszukiwali się winy poprostu czasami tak jest i to przypadek losowy. Po tygodniu ponownie zrobiono mi usg i pobrano wody płodowe do badania i powiedzieli że trzeba czekać 3-4 tygodnie na wyniki, które mogą potwierdzić chorobę dziecka. Minęło dzisiaj 3 tygodnie wyników jeszcze nie mam, to czekanie jest straszne, to jak czekanie na wyrok, każdego dnia idąc do łazienki obawiam się że zobaczę krew ale może być też tak że nie poronię, że dostanę wyniki w których będzie jasno opisane że dziecko jest chore i wtedy zabiorą mnie na zabieg. W ustach lekarzy to wszystko jest takie proste, takie naukowe. To moja pierwsza ciąża, dziecko miłości a jednocześnie wielkiego bólu. Jestem rozbita nie wiem co mam myśleć nie wiem co mam robić, przecież bije mu serce i tak nagle ma go nie być. Czemu jest chore akurat moje dziecko? Każda kobieta będąca w ciąży przechodząca wiele wyrzeczeń chce dostać w zamian jakąś nagrodę tą nagrodą jest widok dziecka, ja się męczę, tyję ale wzamian mam tylko smutek. Czytam wszystkie posty o poronieniach o bólu jaki się przeżywa i ja mimo iż jeszcze nie poroniłam to już cierpię. Zastanawiam się co będzie dalej bo jeżeli nie poronię to będę musiała zdecydować się na zabieg w przypadku diagnozy choroby dziecka a lekarze na 100% twierdzą że dziecko jest chore. Nikt nie jest przygotowany na takie życiowe decyzje. Z jednej strony myślę że dobrze że są takie badania że można wykryć to wcześniej bo opieka nad bardzo chorym dzieckiem jest udręką i wiem to z doświadczenia mojego brata, któremu dziecko uszkodzili przy porodzie, dziecko ma teraz 6 lat a juz od 3 walczy o życie i zapewne nie długo jego cierpienie się skończy. Mam tyle pytań w głowie na które nie znajduje odpowiedzi. Marta
Wejdź na stronę www.dlaczego.org.pl Myślę, że tam najlepiej ci doradzą i na pewno znajdziesz osoby, które były lub są w takiej sytuacji jak twoja.
Wejdź na stronę www.dlaczego.org.pl Myślę, że tam najlepiej ci doradzą i na pewno znajdziesz osoby, które były lub są w takiej sytuacji jak twoja.
rozumiem cię w szczególności ja sama czekałam na wyniki kariotypu dziecka bo było ryzyko że ma wady i taki niepokój miałam do 19 tyg. ciązy ale potem się okaząło że wszystko jest OK i że to synek.Mam nadziejęże u was też wszystko się skończy dobrze.......
rozumiem cię w szczególności ja sama czekałam na wyniki kariotypu dziecka bo było ryzyko że ma wady i taki niepokój miałam do 19 tyg. ciązy ale potem się okaząło że wszystko jest OK i że to synek.Mam nadziejęże u was też wszystko się skończy dobrze.......
Marto... Nie ma w takiej sytuacji mądrych słów. Słów, które przyniosłyby Ci ulgę... Bardzo gorąco modlę się o siłę dla Ciebie i Twojego męża...
Jestem już po szczegółowych badaniach, wszystko wyszło dobrze, słowa lekarza że dzidzia nie przeżyje się nie spełniły obecnie zaczynam już 21 tydzień ciąży, czujemy się dobrze i czekamy na 23 tydzień by sprawdzić serduszko. Trzeba mieć zawsze nadzieję i się nie poddawać. Bardzo mi pomagają osoby z forum na stronie www.dlaczego.org.pl
Kochana Marto, mam nadzieję że wasze maleństwo urodzi się silne i zdrowe - zobaczysz będzie wszystko dobrze życzę Wam tego z całego serca i będę modliła się za Twoje drugie serduszko aby biło mocno . Pozdrawiam
Kochana Marto, mam nadzieję że wasze maleństwo urodzi się silne i zdrowe - zobaczysz będzie wszystko dobrze życzę Wam tego z całego serca i będę modliła się za Twoje drugie serduszko aby biło mocno . Pozdrawiam
I ja się za Was modlę perełko. Ja też piekielnie się boję. 4 miesiące staraliśmy się o maleństwo w 20 dniu cyklu dachowałam autem, zrobiono mi RTG plus leki typu Manitol, Ketonal. 7 dni później 3 pozytywne testy. Jestem szczęśliwa a jednocześnie pełna niepokoju o moje maleństwo, czy przeżyje, czy RTG i te cholerne leki mu nie zaszkodzą. Wierzę, że Bąbelek będzie zdrowy ale strach paniczny mnie czasami ogarnia. Pozdrawiam i pogłaszcz brzusia ode mnie!
I ja się za Was modlę perełko. Ja też piekielnie się boję. 4 miesiące staraliśmy się o maleństwo w 20 dniu cyklu dachowałam autem, zrobiono mi RTG plus leki typu Manitol, Ketonal. 7 dni później 3 pozytywne testy. Jestem szczęśliwa a jednocześnie pełna niepokoju o moje maleństwo, czy przeżyje, czy RTG i te cholerne leki mu nie zaszkodzą. Wierzę, że Bąbelek będzie zdrowy ale strach paniczny mnie czasami ogarnia. Pozdrawiam i pogłaszcz brzusia ode mnie!
Spokojnie-jak mi powiedział mądry lekarz-jeśli w takim okresie coś się brało i maleństwo miałoby być chore, to organizm nie zezwoli na implantację chorego zarodka w macicy. Ja na początku ciąży z Kingą (grześ to był 3 tydzień...nie miałam o niej pojęcia)wzięłam Xanax. Bałam się strasznie. Kinga jest zdrowa, rozrabia na całego.
Głowa do góry!!!
Spokojnie-jak mi powiedział mądry lekarz-jeśli w takim okresie coś się brało i maleństwo miałoby być chore, to organizm nie zezwoli na implantację chorego zarodka w macicy. Ja na początku ciąży z Kingą (grześ to był 3 tydzień...nie miałam o niej pojęcia)wzięłam Xanax. Bałam się strasznie. Kinga jest zdrowa, rozrabia na całego.
Głowa do góry!!!