ja mam masę roboty, więc też tylko podczytuję. Teraz sobie obiecuję, że tylko do poniedziałku, a potem odpocznę
a poza tym myślę, że wyszłyśmy już z etapu, kiedy ciągle miałyśmy ochotę dyskutować o naszych dzieciach, no więc wcześniej czy później wątek zemrze śmiercią naturalną
w kwestii wchodzenia na stoły: kachna, współczuję, Łukasz od wczoraj wchodzi na sofę (tzn kiedyś wszedł, ale nie uznał tegoza wyczyn i zapomniał), a teraz sobie przypomniał i wchodzi 500 razy dziennie, a jeszcze czasem trzeba mu przypominać, że schodzi się tyłem a nie głową w dół. więc nawet do kuchni nie mogę iść na chwilę, bo się boję, że zleci. Na stół wszedł raz jeden, ale teraz już jest za duży by ot tak sobie wyjść ze swojego fotela do karmienia. Uff.
Zrobił się trochę histeryczny. Jak mu się coś nie podoba to zaczyna wreszczeć, że uszy bolą. A we mnie to wywołuje chęć robienia przeciwnie niż on chce
Uwielbia rysować. I chce razem ze mną. A ja nie umiem.
Uwielbia tańczyć, a ja nie umiem.
Niedługo zacznie śpiewać. A ja oczywiście nie umiem
W sprawie prezentów:
kolejka drewniana z Ikei (moja mama chciała kupić elektryczną!
)
mop
odkurzacz (może wtedy będzie mi łatwiej sprzątać, jak będzie mieć swoje)
Bo moja pani od sprzątania wyjechała i muszę sama sprzątać. Strasznie się sprząta z dzieckiem, które uważa że mop jest jego największym friendem. Pomijając już to, że nienawidzę sprzątać
Gadanie: Łukasz prawie non-stop wydaje z siebie dzwięki, przez sen też, ale nie są to słowa.
Mówi kotek - na kotki, pieski i ptaszki. właściwie na wszystko.
Prawie mówi "koło" - "koo"
i "kwiatek"- jak poćwiczy
to na tyle, wracam do moich głupot