Eta, ja bym jej na razie dała odsapnąć i nie zachecała w żaden sposób. Po prostu - tematu nie ma. Ba, poprosiłabym o to samo pania w przedszkolu. Niech zaproponuje Oli rysowanie, kiedy inne dzieci to własnie robią ale niech to będzie właśnie propozycja. Tak, zeby mała w żaden sposób nie poczuła sie zmuszona. W domu kolorowanki nich leżą na widoku, podobnież i przybbory rysunkowe. I daj jej czas. Wiesz przeciez, ze dziecko im bardziej widzi, że nam na czymś zależy tym bardziej będzie udowadniało, ze jemu wrecz przeciwnie. Po jakimś czasie odpoczynku wymyśl coś, co skłoniłoby ją do narysowania czegokolwiek. Nie wiem, laurka na dzień nuczyciela, zaproszenie na urodziny a może obraz, który zawiesz w jej pokoju. Ale to po czasie, jak już zapomni, ze rysowanie jest dla Ciebie ważne.
Odnoszę też wrażenie, ze Oli musiała gdzieś usłyszeć, że rysuje "gorzej" niż dzieci w jej grupie. Moze w przedszkolu (pani, dzieci) a moze takie stwierdzenie padło z Twich ust w jej obecnosci?
A teraz Ci coś powiem
Mam w domu utalentowane (nawet bardzo, jak twierdzą specjaliści w temacie) plastycznie dziecko. I dziecko, które talentu w tym kierunku nie przerjawia żadnego. Ba, to nieutalentowane jest bardziej otwarte na swiat, pewne siebie, nie zrazas eię krytyką (a przynajmniej nie dramatycznie). To utalentowane przeciwnie - skryte, malomówne, potrzebujące nieustannej akceptacji i potwierdzania tejże, bojące się "inności", odrzucenia, krytyki. To utalentowane jest młodsze (widzisz podobieństwa?). To utalentowane swoje rysunki (de facto piękne, z dużą iloscią dopracowanych szczególów) pokazuje nieśmiało i chowa głęboko w szufladzie. Kilkanaście razy dziennie powtarza, że nie ppotrafi "tak ładnie ryspwać jak Kinga" więc może w szkole rysowac w ogóle nie bedziue? Na plastykę do ukochanej pani chodzic nie chce, bo tam dzieci rysują piękniej. Fakt faktem, posłałam na tę plastykę w wieku lat czterech i była w grupie najmłodsza. Prócz niej kilkoro siedmio a reszta dziwiecio i dziesieciolatki. Z jednej strony - błąd. Z drugiej, nauczyła się tam tak wiele. Tyle, ze ona tego nie widziała. Widziała natomiast parcie matki i ojca na dziecko malujące. Mimo, że staralismy się z całych sił, żeby tego parcia nie odczuła. Moje utalentowane plastycznie dziecko, słonne do porównywania się z innymi, pewnie jeszcze długo będzie nosiło brzemię, wyimaginowane, dziecka, które rysuje gorzej. Bo, cholera, dopuściłam do tego. Siłą rzeczy bowiem musiała rysowac "gorzej" niż dziewieciolatek. Czy nawet domowa, trzy lata starsza siostra. Bo jej rysunki były i są piękne. Wyrastają ponad poziom. Ale poziom rówieśników. Ew. dzieci niewiele straszych.
asło maslane mi wyszo, przepraszam, jak wrócę ze szkoły dziecka utalentowanego doskropię jeszcze kilka słów.