CYTAT(Zwierzo. @ pon, 12 lis 2007 - 21:28)
ale o tym jak mi dziecko tam zchamiało
Oj to też.
Chociaż jest to przeplatane z dużą dawką samodzielności, której nauczył się właśnie w przedszkolu.
CYTAT(Zwierzo. @ pon, 12 lis 2007 - 21:28)
Jest jeszcze druga sprawa: oni się zmieniają, ci nasi synkowie. Potwornie się zmieniają pod wpływem nowego otoczenia, które nie jest naszym udziałem. Mój własny wrażliwy Leo ostatnio wyśpiewywał jaka to beksa lala z Pyzatecznika jest. Powtarzał wzorce z przedszkola. Te złe. Widocznie jego potraktowano tak samo. I chociaż zrobiłam wykład n/t wyśmiewania się z kogoś kto cierpi... nie wiem czy osiągnęłam zamierzony cel choć w niewielkim ułamku. Może jeśli by zadziałać długofalowo... Może sam w końcu do tego dojdzie?
Otóż to, zmieniają się. Wiem, że to normalne, ale trudno mi pewne rzeczy akceptować.
Nikt znając Bartka przedszkolnego nie uwierzyłby mi, że to wrażliwiec jakich mało, że to przytulas zalewający nas czułościami. No poza samymi paniami przedszkolankami, bo poznały go i z tej lepszej strony. Natomiast mamy pogryzionych dzieci miałyby na ten temat inne zdanie. Swoją drogą nasz też ciągle wraca pogryziony, podrapany. Dziś z zadrapaniem na czole od uderzenia klockiem.
Ile my się już natłumaczyliśmy - grochem o ścianę.
CYTAT(Zwierzo. @ pon, 12 lis 2007 - 21:28)
Tusioł, a Bartuch umie sobie poradzić w tym przedszkolu? Chce tam chodzić? Leo zawsze odpowiada, że było super. A ja wiem, że mówi tak tylko dla mnie...
Umie sobie poradzić aż za dobrze
- myślę o agresji.
Ale tak poważnie to lubi chodzić. Lubi zajęcia, jakie mają w przedszkolu, teatrzyki, koncerty, gitarę pani Basi, pana Wojtka od gimanstyki itd.
Dziś w akcie desperacji powidziałam, że jak dalej tak się będzie zachowywać to przestanie tam chodzić i bardzo się w sumie zmartwił.