Madika, nie sądzę żeby sterylny sarkazm w tej sytacji był na miejscu.
A teraz ad rem. Nie mam nic przeciwko, a nawet jestem mocno ZA, żeby dzieci miały w przedszkolach zapewnione codzienne spacery. Pod warunkiem, że wychodzenie na dwór ma rece i nogi, jest dobrze zorganizowane i nie polega na tym, ze dziatwa bawi się w świnki a panie omawiają najnowsze katalogi mody. Swojego czasu, kiedy jeszcze miałam duzo wolnego czasu, nabylam wiele interesujących spacerowych spostrzeżeń. Intrygowało mnie mocno daczego moja córka codziennie wraca z przedszkola ( a była wwówczas własnie zerówkowiczką) upaprana od stóp do głów gliną i błockiem. Po0 naocznym wywiadzie okazało się, ze dzieci wychodzą na przedszkolny plac zabaw, na którym ze względów bezpieczeństwa nie mogą korzystać z hustawek. Żeby wiec wypełnić sobie czas bawiły się jak potrafiły. Również w wojsko. Czołgając się, ganiając, etc. Po takim godzinnym wybiegu były przemoczone do suchej nitki a na prosbę rodziców, bgy jednak organizowac przemyślanie wyjścia w czasie niepogody, panie obruszyły się wielce i przestały z dziećmi wychodzić
Szczerze mówiąc nie wiem co lepsze?
Jeśli jednak Twoje spacery są przemyślane i zorganizowane porozmawiałabym z matką dziecka przedstawiając wszytskie za i przeciw spacerow a jeszcze lepiej zaprosiłabym na taki wypad żeby na własne oczy zobaczyła jak to wygląda. Może zmieni zdanie. A jesli nie, cóż, pozostaje Ci pewnie i zacisnąc zęby i robić swoje badx poruszyć sprawe na zebraniu z rodzicami. Co, uważaml nie jest głupim pomysłem.