Lutnia dziękuję
widzisz, ja gdzieś w głebi serca to wszystko wiem.
i biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, wszystkie czynniki - jak m.in. bycie odpowiedzialnym właścicielem, odpowiednie dobranie rasy do możliwości i oczekiwań, możliwość realizacji potrzeb konkretnej rasy i naszych marzeń - po prostu WIEM, że na psa musimy jeszcze trochę poczekać.
aktualnie męczy mnie inne marzenie. ja bym chciała (niezależnie od psa) mieć jeszcze kota. ciepłe, mruczące futro do kochania.
i tu się zmagam z setką wątpliwości natury o wiele mniej obiektywnej.
bo wiele obiektywnych przeszkód po prostu przestaje istnieć - jestem w domu; z kotem nie trzeba wychodzić na dalekie spacery, zadbanie o potrzeby kota dalece bardziej leży w ramach moich obecnych możliwości.
ale... bojÄ™ siÄ™.
to nie byłby mój pierwszy kot. Mój pierwszy kot zginął 10 miesięcy temu. i chyba wciąż się z tym nie pogodziłam.
On byl z nami jeszcze zanim pojawily sie nasze dzieci, ogromna ilosc wspomnien, kilka trudnych chwil, masa - fantastycznych; to marzenie o dzieciach wychowujacych sie wsrod zwierzat, uczacych sie wrazliwosci na nie, szacunku wobec nich... mam taki mętlik w głowie, że nawet nie wiem jak to wszystko opisać. jest we mnie dojmująca tęsknota. ale i tyle obaw - co bedzie, jeśli kot nie dogada się z dziećmi; wbrew pozorom z naszym Kotem nie bylo latwo, on takie male i bezmyslne zaledwie tolerował
- potrafił Gabuta pacnąć łapą, kiedy nie dopilnowałam małego pełzaka - ale tyyyle w tym temacie wszyscy sie nauczylismy, ja się nauczyłam - praktyki, nie teorii; w ogole to tak, jak teraz myślę to chyba powinnam dorosłego kota przyhołubić, ja nie wiem czy mam sily na kociaka - kociaki szalone są
... czasami już jestem pewna; TAK - jestem gotowa na nowego członka rodziny, NIE - nie chcę żyć w domu bez czterołapych; ale potem nadchodzi taki właśnie - brak wiary; w siebie; w to czy aby na pewno sprawdzałam sie/sprawdzilam sie jako opiekunka.
najbardziej sie boje tego, ze bede sie tak wahac bez konca.
przepraszam, ze tyle slow/emocji sie ze mnie wylalo.