Od pewnego czasu (kilka dni) Kaja boi, że ktoś się do nas włamie zabierze ją lub zabierze coś, co do niej należy (pod naszą nieobecność).
Początkowo bała się tylko wieczorem i w nocy. Skończyło się tym, że musiałam ją wziąć do swojego łóżka, mimo, że ona nigdy nie spała razem z nami, bo bym musiała co 10 minut do niej latać. Od wczoraj mówi o tym też w dzień (dodatkowo boi się, że już jest ktoś w domu). Mówi o tym w zasadzie BEZ PRZERWY.
I już nie wiem, co robić, bo nie ukrywam, że zaczynam tracić cierpliwość. Próbowałam wszystkiego: zapewniamy ją, że jest w domu bezpieczna, że jesteśmy obok. Pokazaliśmy jej zabezpieczenia w domu, nawet uruchomiliśmy alarm na próbę. Próbowaliśmy obracać to w żart (nie śmiać się z niej, nie zrozumcie mnie źle), odwracać uwagę, ignorować. A ona dalej swoje.
Ale tak prawdę mówiąc, nie wygląda mi na bardzo przerażoną. Wydaje mi się, że jak pierwszy raz zawołała mnie w nocy, to coś się jej śniło i bała się naprawdę. A potem zauważyła, że to działa i to wykorzystuje.
Nie przychodzi mi do głowy nic takiego, co mogło wywołać u niej ten lęk (jeżeli jednak jest prawdziwy).
Jakiś czas temu (niecałe pół roku temu) bała się stracić mnie choć na chwilę z oczu. Przeszło samo.
Pomóżcie, bo oszaleję.
--------------------