Aneta, nie dziwię się Twojemu rozzaleniu i zniechęceniu Karoliny. Starego by takie traktowanie zniechęciło.
U nas podobnie, niestety
Najbardziej wkurza mnieto, ze jednym z "destrukcyjnych" nauczycieli jest katechetka. Nie mam siły opisywać licznych jej wyskoków, bo uzbierałoby sie niezłe tomisko. Pani mam dośc specyficzny sposób bycia i pozycia. Mianowicie jest nieomylna absolutnie, nie mozna jej sugerowac, niedajBóg mieć zdanie inne od jedynie słusznego i najlepiej byłoby jej po paluszku do dupeńki. Jako, że dziecko ucze, iż wszystko lepsze od paluszka w dupeńce, to ma prze.srane. Pani katechetka nie stawia ocen za wiedze. Tfu, wróc, stawia, ale sa to te mniej ważne albo wręcz nieistotne oceny. Istotne sa te z :
- uczęszczania na scholę (Kinga smiała się wypisac po kilku latach uczęszczania, bo zniechęcona była uczeniem się w kółko 5 piosenek; poza tym ma sluch i ładnie śpiewa w przeciwieństwie do pani ka., co panią ka. drażni)
- posiadania okładki w pszczółki czy inne myszki, okładki od zeszytu do religi ofkors
- brania udziału w przedsięwzięciach wszelakich organizowanych przez pania ka., do których pani ka. sama wybiera dzieci; na ucho i wciąż te same
- faktu posiadania konkretnego nazwiska, więc nawet jesli jesteś cielęciem do entej potegi ale masz nqazwiko bliskie sercu pani ka. szóstkę masz jak w banku
- bycia ulubieńcem pani ka., którym Kinga nie jest od dawna.
Ponadto pani ka. ma równie specyficzne, jak sposób bycia, wymagania. Na ten przykład dzieci winny poszerzać swą religinją wiedze oglądając uwagę. Albo dziennik czy inne fakty. Oraz czytając bravo girlsy i pochodne. Moga się stamtąd wszak dowiedzieć, jak ludzie oddalaja się od Boga
No cóż, zakazałam "odrabiania" podobnych w stylu zadan domowych, co nie zrobiło Kindze dobrze na oceny. I będzie miała w najlepszym razie czwórkę choć najprawdopodobniej trójkę. Pani ka., jak mniemam sadzi (i pewnie się nie myle, bo znam ja od dwudziestu z hakiem lat), że się przyjde korzyć i błagac. He he, i tu się myli. Nie omieszkam jednak poinformowac Referatu Katechetycznego przy kieleckiej Kurii, z jakich powodówmoje mocno koscielne dziecko nie chce uczęszczac na lekcje religii. Miarka sie, qrza twarz, przebrała.
Z historią mamy podobnie, jak Wy. Tyle dobrego, że tego przedmiotu uczy wychowawczyni, przemiła kobieta skądinąd, która dla dzieci chce dobrze i tylko dobrze. Tylko jest roztargniona i zbyt czesto, niestety, zapomina o obietnicach (typu podwyższona ocena końcowa za udział w konkursach historycznych i uczęszczanie na kolo historyczne, etc) oraz terminowym sprawdzaniu i oddawaniu prac klasowych. Kinga na historyczne biega solidnie, nie opusciła żadnego (wyjatek - choroby), kilka dni temu zajecła 20 miejsce w jakims ogólnopolskim konkursie (w jej kategorii brało udział około 4 tys dzieci), a mimo to ma przewidywana piatkę, która jak wół "wychodzi" jej z ocen. No coments.
No i wuef nieszczęsny, nasz pięta achillesowa. jak się ani zlituje i jej 4 postawi, to ją chyba osobiście wycałuję. Choć, prawdę mówiąc, też nie do konca jest fair wobec dzieci.
Póki co średnia wypada satysfakcjonująca. Nawet biorąc pod uwagę te dwie trójcyny i piatkę z historii byłoby 5,2. Tylko żal, ze mogłoby być lepiej, gdyby nauczyciele chcieli chcieć