nie taki diabeł straszny
Joasia stała sie wczoraj posiadaczkę swojej pierwszej plomby - żółtej. też miałam sto tysiecy obaw i nerwów, słabo mi się robiło na myśl o leczeniu ale wiedziałam ze nie ma wyjścia - dolne 4 i górne + coś sie dzieje w górnych 5. wiadomo było że nie ma na co czekać bo jeszcze pare lat z mleczakami przed nią.
kilka dobrych rad dla zdenerwowanych:- dokładnie wybrać gabinet a zwłaszcza stomatologa - my popytaliśmy znajomych, podzwoniłam, wbrew pozorom ważne jest by był dostosowane do dzieci. nasze najpierw z pół godzinki czekając na swoją kolej siedziały i rysowały, były też zabawki, miejsce dla maluchów specjalnie naszykowane. Stomatolożka z rewelacyjnym podejściem. Asia jak weszłysmy (całą rodziną) to się do tego stopnia przestraszyła i zawstydziła, że wtulona we mnie nie chciała nawet oderwać łapek od oczu (byłam pewn że nawet dzioba nie otworzy). Pani najpierw ją zagadywała, potem pokazywała lustereczko i namawiała do otworzenia buzi, a jak to nie pomogło to zademonstrowała na Ani jak będzie ogladać ząbki. była spokojna, delikatna, ale też stanowcza. oczywiście pozwoliła mi siedzieć z Małą na fotelu. jak już Szanowna Pacjentka raczyła spojrzeć
to pokazała jej WSZYSTKIE urządzenia tłumacząc do czego służą, wyjaśniła WSZYSTKO co bedzie robiła w sposób bardzo fajny i przystępny dla dziecka (wyganianie robali z zębów było), pokazała jej kolorowe plomby i obiecała ze w nagrodę bedzie mogła sobie wybrać ulubiony kolorek. w pewnym momencie moje dziecko oparło sie o mnie pleckami, otworzyło buzię, dało obejrzeć zęby i wyleczyć dolną 4. bez łez, bez bólu, bez histerii, bez marudzenia i zniecierpliwienia. ma żółtą plombę. Dentystka cały czas do niej mówiła. w nagrodę dostała naklejkę "dzielnego pacjenta", 2 gumeczki do włosków i zaproszenie na następny raz.
- nie przenośmy nasze lęki na dziecko - ja byłam spanikowana jak sobie uświadomiłam ze bez borowania sie nie obejdzie. też dawno temu pewna "mądra" stomatolog sobie po mnie pojechała tak, ze na następną wizytę (do innej, oczywiście) poszłam chyba po 7 latach... dzisiaj się szanuje odczucia i lęki pacjenta, zwłaszcza tak małego. nam (mi i Asi) pomogło przyjście wcześniej, tak, że Mała mogła porysować, obejrzeć poczekalnie, zabawki. obie się rozluźniłyśmi i było ok.
- chwalić i podziwiać, ale też być stanowczym. ja z Asią rozmawiałąm przed pójściem do dentysty bardzo dużo, wiedziała że ma otworzyć buzię i do tego trzeba dążyć. lęki trzeba oswajać. i nie dać się wplątać w myślenie pt "biedna dzieciątko, może jednak dajmy sobie na dziś spokój". ja liczyłam na fajną wizytę adaptacyjną w głębi mając nadzieje że moooooże zaleczymy jednego zęba. nie zakładać ze na pierwszy raz zaborujemy 4 zęby i za wszelką cenę to zrobić. ja zapytałam Asie czy chce i drugiego robala wygonic - jak powiedziała, ze nie to to uszanowałam bez problemu. i tak byłam szczęśliwa ze mój maksymalny plan się udał. ale zapowiedziałam że jeszcze będziemy ząbki leczyć, Młoda wykazała entuzjazm
- iść za ciosem - w środę idziemy znowu.
my leczymy na kasę chorych dopłacając tylko za plombę.
i teraz minusy (z przymrużeniem oka):- moje dziecko stwierdziło, że nie bedzie myć ząbków bo chce mieć wszystkie chore, by w buzi się zrobiła kolorowa tęcza... martwiła sie też że w czasie mycia "żółta kuleczka" wypadnie. co do szczotkowania to ją szybko pozbawiłam złudzeń i zapowiedziałam że myjemy bez zmian 2 razy dziennie. nie ma zmiłuj. wyjaśniliśmy jej też że z "kuleczką" nic sie nei będzie działo i może spokojnie jesć, pić, gadać i myć.
- Starsza Siostra brutalnie uświadomiła Młodszą co do faktu iż mleczaki i tak wypadną wiec niech sie nie cieszy... zaowocowało to rykiem przez godzinę bo Ona nie chce i najlepiej by zawsze była żółta plombka (+ jeszcze te inne fajne kolorki co przed nami). obiecaliśmy, że wszystkie te co wypadną schowamy do pudełeczka i będzie mogła je tam podziwiać
, ale też zaznaczyliśmy, że jeszcze sie zdąży nacieszyc mleczakami w dziobie.
i kilka słów dla tych co walczą z wyrzutami sumienia z powodu próchnicy u swoich dzieci. moje obie córki (z tej samej matki i ojca
) karmione piersią 2 lata, nigdy nie były na butelce, zęby myte od chwili pojawienia sie pierwszego, zawsze elmexem, 2 razy dziennie, słodycze ograniczone, soki też, wielkie fanki wody, po myciu nie jedzą i nie piją nic z wyjątkiem wody, jedzą nabiał, owoce, gazowanych nie piją (no dobra, Ania sporadycznie łyk coli wydębi). 6 letnia Ania ma WSZYSTKIE zęby zdrowe, już 2 stałe. zero problemów. 3,5 letnia Joasia ma do leczenia 5... jak pytałam Stomatolog dlaczego tak sie dzieje (sama była zaskoczona jak jej zrobiłam podsumowanie) to zapytała o nasze zęby - geny mają ogromne znaczenie, niestety. o ile Ania odziedziczyła zęby po mnie tak Asia po tacie i są one dużo słabsze.
pytałam też o lapisowanie (my jesteśmy na NIE) i Pani mi wyjaśniła ze to nie ejst najlepsza metoda ponieważ przy trzonowych i tak trzeba je najpierw rozwiercić by mógł on zadziałać w środku ząbka... a skoro rozwiercać to już zdecydowanie lepiej plombować.
ufff. tyle wieści z walki o zdrowe ząbki. narazie