Maks nigdy wcześniej nie przejawiał takich lęków... le od mnw. pół roku jest na tym tle prawdziwy dramat... Nie zaśnie sam w pokoju, nawet przy lampce włączonej, bo przecież w każdej chwili może się spalić żarówka... nie wejdzie sam wieczorem do łazienki z tego samego powodu.. klatka schodowa, garaż, przedpokój - są nie do przejścia.
Nie wiem co go wystraszyło - nie moge dociec, chociaż próbuję z nim rozmawiać na ten temat.
Usiłuję jakoś oswoić ten jego strach - np. kąpiel przy kilku świeczkach (!) przejdzie, bo przecież naraz się wszystkie nie wypalą... Spacerujemy po zmroku, bawimy się po ciemku ( choć tu bez wielkeigo entuzjazmu z Maksa strony )...
Co mogę zrobić? jak mu pomóc? żal mi go, bo się męczy biedak z tym strachem... miał jechać na 4 dni ze szkoła karate na zimowisko ( kilkanaście km. od domu, tak testowo bardziej z takimi maluchami ) le sam się zaczął z tego wycofywać.. nie chciał powiedzieć czemu, coś tam wymyślał, ale wiem, że o te ciemności chodziło... że wieczorami będzie sie bał ,do łazienki sam nie pójdzie ....
Nie mam pomysłu.. Są jakieś bajki terapeutyczne na ten temat...?
--------------------