Ja też korzystałam z testów owu i chyba nie mogę się zgodzić z tym, że słaba kreska owulacyjna oznacza owu. W naszym przypadku mimo, że cykle miałam idealnie regularne - testy pomogły mi dokładnie określić moment owu (w jednym cyklu to był 15 dzień a w drugim 14). Testowałam przez 3 miesiące - za pierwszym razem zaliczyliśmy falstart ---> już myślałam, że to owu (kreski były identyczne) ale na następny dzień owulacyjna pojawiła się grubaśna a M jak na złość wrócił bardzo późno z pracy. W kolejnym miesiącu z testami owu byłam już mądrzejsza o to doświadczenie i wiedziałam czego się spodziewać. Działania uskuteczniliśmy w dniu owu i jeden dzień po - i NIC. Nie sprawdziła się więc u mnie teoria, że 24 do 48h po tym jak test pokaże owulację to na 100% ona wtedy występuje. W trzecim więc miesiącu wiedząc, że będzie to albo 14 albo 15 dzień cyklu i widząc co dzieje się na testach - (coraz grubsza wychodziła kreska owu )- zabraliśmy się do dzieła dzień przed owu i w dniu kiedy test pokazał największe stężenie hormonu. Test ciążowy zrobiłam na 4 dni przed spodziewaną @ na prośbę M chociaż byłam pewna, że i tak pojawi się jedna krecha. Natomiast wiedziałam doskonale, że jeśli w dniu kiedy @ miała się pojawić jej nie będzie to na następny dzień rano zrobię test jeszcze raz ale już tylko pro forma. Bo to będzie znak że jestem w ciąży. No i tak się stało - 22.08.2006 zrobiłam test rano (obudziłam się 45min przed budzikiem do pracy
bo byłam w 100% pewna że zostanę mamą a test tylko to potwierdził) - a teraz Olivia jest już z nami i za miesiąc minie rok od tej wspaniałej chwili kiedy człowiek uświadamia sobie że jest odpowiedzialny za drugie istnienie....
Testy owu robiłam od 11 dnia cyklu rano - tyle tylko, że nie z pierwszego moczu ale tuż przed wyjściem do pracy...
Życzę Wam wszystkim powodzenia....