Witam,
Kiedyś miałyśmy spotkanie przyjaciółek u jednej z nas,dzieciaki w pokoju obok oglądały mecz,syn jednej z nas przyszedł do mamy żeby powiedzieć jaki jest wynik i nagle osunął się na ziemię.
Po kilku sekundach wstał i poszedł oglądać dalej,niby nic się nie stało
Miał zostać tam na noc ale nie chciał,kiedy wychodziliśmy osunął się po raz drugi i zwymiotował
Myślałyśmy że to jakieś zatrucie
Jednak moja przyjaciółka to mądra kobieta i poszła rano do lekarza,ten zaczął szukać przyczyny
Zlecił wszystkie badania poziom magnezu itd..
Badania nie wykazały nic
Przyjaciółka nie odpuszczała poprosiła o skierowanie do neurologa,dostała ale terminy na NFZ bagatela koniec czerwca.
Lekarz domowy polecił jej aby położyła małego na 3 dni do szpitala i tam zrobiła wszystkie badania,tak też się stało
Marcinek,bo tak mały się nazywa,wyszedł do domu podobno wszystko było dobrze czekali jeszcze tylko na dwa wyniki.
Przedwczoraj mama małego poszła po te wyniki i usłyszała że są złe,że mały ma padaczkę
Nie spodziewała się tego
A ja ją podziwiam ze nie zbagatelizowała tych omdleń,że nie przegapiła-ile z nas drążyłoby temat?
Nie wiem czy ja
Dziewczyny badajcie dzieci!Pisałam już o tym kiedy u mojego synka wykryto skutki toksoplazmozy,piszę teraz
Pozdrawiam
Ps.Jeśli ktoś zna dobrego neurologa z śląska proszę dajcie namiary
--------------------
"Nigdy nie mów nigdy,bo życie potrafi zaskoczyć"