Piszę to tutaj - jeżeli admini zdecydują o przeniesieniu na "pomoc" trudno.
Gdyby nie choroba Piotr przygotowywałby sie do studniówki, myslałby o maturze, egzaminach na studia. Jego czas wypałniałoby to wszystko co zajmuje młodych ludzi u progu rozpczynającego sie życia. Pamiętacie jak to jest gdy ma się 18-19 lat? To najpiekniejszy wiek, wszystko wydaje się możliwe, snuje się plany, ma się wiele marzeń, przeżywa wielkie miłości.
Piotr nie pójdzie na studniówkę, nie przystapi do matury, nie umówi się na randkę, nie pójdzie z kumplami na mecz. Piotra świat ogranicza się w tej chwili do izolatki - niespełna 10m, a właściwie do łóżka w tej izolatce, bo nie opuszcza go od prawie 4 miesięcy.
List taty Piotra"
Piotr chciał być kimś.
Wzorowo ukończona szkoła podstawowa, wzorowo gimnazjum. Wybór szkoły średniej - klasa europejska w LO nr 14 w Krakowie. Pierwsza klasa ukończona z dobrym wynikiem. Wielki sportowiec amoator, rower w sezonie letnim - min. 50 km dziennie, piłka nożna - mecze z kolegami, zimą narty, tenis stołowy. Miał wielkie marzenia - chciał być komentatorem sportowym. Druga klasa szkoły średniej - zaczęły sie kłopoty ze zdrowiem. W listopadzie 2003r. wizyta w poradni hematologicznej i diagnoza, ciężka do wypowiedzenia -
ostra białaczka szpikowa. Wszystkie mysli przechodzą przez głowę, za co to, wymarzony syn, ciężko się z tym pogodzić, zrozumieć. Zaczynamy duzo rozmawiać o chorobie - to sie leczy i wychodzi z tego. Piotr jest dorosły, ma 17 lat, wszystko rozumie. Zaczęło się leczenia, chemioterapia, ciężkie dni. Ale pojawiła się nadzieja - Piotr musi mieć przeszczep szpiku i mamy 100% dawcę - siostra Piotra Ania ma 14 lat i może pomóc bratu. Jesteśmy szczęśliwi, pojawiła się wielka nadzieja i znowu plany na przyszłóść, wróciły marzenia. Od 25 listopada 2003 do 24 lutego 2004 leczymy się na Oddziale Hematologii USD w Krakowie. Na przeszczep jedziemy do Wrocławia. Wiemy, że będzie ciężko, ale jest nadzieja na powrót do zdrowia. * marca 2004 - Piotr otrzymuje zdrowy szpik. Było ciężko, ale szpik się przyjmuje. Pojawiaja się problemy, o których wiedzielismy, że mogą się przydarzyć. Powikłanie poprzeszczepowe są ciężkie ale po 3 miesiącach pobytu we Wrocławiu wracamy do domu. Jesteśmy szczęśliwi i pewni, że wszystko musi zmienić się na dobre. Mieszkamy w nowym domu, jest fajnie ale znowu wracaja powikłania. Wracamy na Oddział Hematologii USD w Krakowie. Piotr bardzo się martwi, denerwuje, brak mu cierpliwości, przestaje wierzyć, że kiedykolwiek wsiądzie na swój ulubiony rower, albo zagra mecz z kolegami. Nie wiem co mam mówić, jak rozmawiać z Piotrem by zaczął wierzyć w powodzenie leczenia. Stan zdrowia Piotra poprawił się, wracamy do domu, ale na krótko. Znowu jest gorzej, wracamy do szpitala na Oddział Transplantacji w USD w Krakowie, kolejne powikłania. Stan Piotra sie pogarsza, zarówno fizyznie jak i psychicznie. Jest nieprzytomny kilka dni, na szczęście budzi się ale z powikłaniami neurologicznymi. Zaczynamy wszystko od początku ale dochodzi jeszcze niesprawność fizyczna. Jesteśmy z Piotrem dzień i noc, opieka, rehabilitacja, żeby tylko wrócił do zdrowia. Lekarze proponuję drugi przeszczep, Ania będzie dawcą po raz drugi. Znowu czekanie co będzie dalej, czy pomoże, kiedy syn zacznie chodzić. Wiem, że pomagam Piotrusiowi jak ojciec może najlepiej, jestem z nim od początku choroby i będę tak długo jak trzeba będzie. Przychodzą ciężkie chwile, szukam winy, przyczyny choroby, nie znajduję odpowiedzi. Przerażają mnie duze koszty leczenia, coraz droższe leki, potrzebny szprzęt rehabilitacyjny. Nie wiem czy damy radę, szukamy pomocy.
[b]Pisząc to siedzę przy jego łóżku nocą i patrzę na jego spokojny sen, tak bardzo go kocham. Daje mi tyle radości, chcę mu bardzo pomagać. Chciałbym widziec Piotra na ukochanym rowerze, kopiącego piłkę i jak spełniają się jego marzenia. Końcżę powoli dom który tak kochał, by był gotowy gdy wróci - choć i na to nie wystarcza. Ale wiem, że wiele mogę byle był zdrowy.
Od 4 miesięcy Piotr jest przykuty do łóżka, ale sprawność powoli wraca. Wiem, że trzeba cierpliwości, czasu i nakładów finansowych.
Nie wiem kiedy, ale wierzę, że będzie normalnie - jak w domu.
Tata Piotra
Strona o Piotrku pojawi się juz niedługo. Ale już teraz zbieramy pieniądze na leczenie i rehabilitację Piotra - na oddziale nie ma nawet łóżka do rehabilitacji. Pomóżcie, niech Piotr nie myśli, że jest sam. A jego Tata jest naprawdę wielkim człowiekiem.
Wpłat mozna dokonywać:
Stowarzysznie na rzecz dzieci z choroba nowotworową KOLIBER Kraków ul.Akcjowa 3/9
Citibank Handlowy w Warszawie SA
Oddział w Krakowie
30103016540000000046113201
dla Piotra Michalika
--------------------