A ja jestem zdania, że - i tu niestety, bo nie od nas - zależy tu WIELE od pedagoga, od nauczyciela, od PANI
Dobry nauczyciel to podstawa. Jak jest kiepski, to cóż.....
No możemy się starać my jakoś zainteresować dziecko. Pogadaj z rodzicami dzieci w klasie. U nas ten problem mają prawie wszyscy rodzice dzieci w klasie 1 D
Czyli w naszej. Nasza Pani jest do bani.
Postałam ostatnio 15 min. pod klasą i słuchałam jak Pani drze się na dzieci.
Biedna cały kwadrans wrzeszczała. No współczuję Kobiecie. Klasa jest trudna.
To fakt, ale Ona sobie nic z niÄ… nie radzi.
Chłopakowi na jednej lekcji 10 NZ postawiła. W PIERWSZEJ KLASIE
Dzieci nie miały pozaznaczane prawie nigdy co do domu.
A nasza Wika na lekcji z 6 ma codziennie zrobione jedno zadanie z karty pracy.
Poszłam do Pani i pytam co ona robi na lekcjach. Najpierw kilka razy pisałam w dzienniczku.
Dowiedziałam się, że rozmawia. Więc ja na to, że proszę ją przesadzić. Niech trochę sama posiedzi, to nie będzie miała do kogo.
A pogadać to ona lubi (po kim to ma?
)
Pytam nazajutrz, siedziała z Wiktorią
Kolejny dzień - z Wiktorią
Na wycieczce rozmawiam z Panią, oczywiście tak tak ja ją przesadziłam, ale co mam zrobić, jak ona znów się przesiadła? No szok.... Co ona ma zrobić?
Ciągle woła na nią mała. Dziecko ma już kompleks, bo wszyscy się śmieją, że jest mała. Ja rozumiem, że Pani chce dla rozróżnienia, że jest duża Wika i mała (nasza).
Ale.... No rozmawiam z kobietą i mówię: Wie Pani, dzieci wołają na Wikę, że jest mała. P: - TAAAK????(zdziwiona) nie słyszałam. Ja: Ja słyszałam jak Pani sama tak na nią woła. Ja rozumiem, że chodzi o rozróżnienie dzieci, ale dziecko ma już kompleksy i mi płacze, że do szkoły nie chce chodzić. P: Oj już dobrze to ja nie będę, jejku nie wiedziałam, no tak mi przykro ble ble ble.
Stoję pod klasą parę dni po tym i słyszę. P: "Mała Wiktoria i duża Wiktoria buzie na kłódkę!!!"
Nie widziałam jej w tak zwanej akcji, jak uczy. Ale nie sądzę, żeby była osobą jeszcze pełną zapału i pomysłów.
Nota bene ja w kl. 1-3 miałam Panią, którą się kochało jak własną matkę, a była ostatnie lata już jako emerytka, więc nie jest to raczej kwestia wieku.
Nikt nie miał ani jednej dwói. Do szkoły się biegło z radością. Bo będzie Pani Henryka.
Wiele zależy od nauczyciela. Więc zanim zaczniesz dziecko ciągać po lekarzach....może warto popytać o Panią, albo z niż porozmawiać.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
P.S.
My też przechodzimy codziennie tę mękę. Nie raz lekcję kończymy o 24, więc myślę, że wiem co czujesz.