Witam w ten piękny niedzielny dzionek.
Ja mam dziś chwilkę wytchnienia , bo mąż pojechał z małym do teściowej
( już drugi raz dzisiaj ). Miałam sprzątać , ale mysle sobie co tam sprzątanie , nie zając nie ucieknie , juz mnie tak ciąglo aby poczytać , bo brakuje mi tego bardzo ( nie ma to jak sie uzaleznic od forumowych mam) .
Napisze wiec co u nas ...
Zaczne tak egoistycznie od siebie . Staramy sie o dzidziusia, i nadal nic z tego. Widac jeszcze nie pora chyba
. Choć przyznaje ze juz sie doczekac nie moge. Pracuje tam gdzie pracowałam , z przerwami gdy podłape cos innego, ale zawsze kończy sie na okresie próbnym, a potem słysze to co zawsze " że jak bedzie miała pani grupe inwalidzka to zapraszamy, będzie miała u nas pani prace na 100%" .No to juz przesada. Ale powiem wam ze rozwarzam to aby iść i postarać sie o to. Moge miec prace na bank od kwietnia, dobrze płatna, ale mąż mi nie pozwala. Bo bym musiala pracowac za barem , i wiadomo jak to w weekendy praca do bardzo pózna, ale i wynagrodzenie dobre. A tu gdzie znowu wyladowałam to tylko można siąść i płakac
. Ale ja juz przywykłam , całe życie mam pod górke i wiatr w oczy. Taki urok mego żywota. Może trzeba by jakiego kołtuna spalić nade mną , albo szeptuche zawezwać aby jajkiem poczarowala
. Sama juz nie wiem . Maż jest w Polsce , siedzi na Hiszpańskim zasiłku i zajmuje sie Matusiem. Ale tak dobrze bedzie mu juz tylko miesiąć bo zasiłek sie kończy. Do teściowej nie ma szans abysmy sie przeprowadzili w tym roku , bo brakło nam funduszy, a nawet połowy nie zrobiliśmy. Nie mówiąc juz ze nie mamy nawet tego umeblowanego i nie mamy sprzetów agd itp. Narazie mamy wszystko zrobione od A-Z w Matusia pokoju. Łącznie z umeblowaniem. Ja bym chciala też osobne ogrzewanie, aby potem nie było tak że tylko my bedziemy dawać na węgiel bo tesciowa bedzie mówić że nie ma. No wiec bym chciała kominek z płaszczem wodnym. Ale to koszt ponad 10 tyś , a do tego trzeba by załozyc nowe kaloryfery i nowe rurki i to koszt kolejnych 5 tyś zł . Jak dla nas narazie nie realne. Chciałam osobne wejście do domu, i same plany i pozwolenia to koszt 2 tys zł , a gdzie koszty dobudówki osobnego wejścia. Powiem wam ze ja jestem załamana tymi kosztami. Bo poszło nam juz tyle pieniędzy , a tam nic nie jest zrobione. No ale kasa idzie też nam na bierzące życie , które wcale nie jest takie tanie. No dobra, starczy , przecierz nie bede sie wam żalic z moich problemów materialnych
.
Teraz to co najlepsze. Opowieści o Matim.
Mój Matuś to diabeł , nie dziecko . Nadal mamy z nim mase kłopotów, to bardzo zywotne dziecko, czasem ponad moje sily
.
Jest uparty , za każdym razem stara sie postawic na swoim i to niestety płaczem. Potrafi płakac nawet i godzinke z przerwami jak mu sie chyba zapomi
dlaczego płacze. Nie chce jeść, tylko kaszke by jadł , która ja mu ograniczam bo ma po niej zatwardzenie, o co on ze mna tez walki toczy. A jak sie zawezmie to i caly dzień nic nie bedzie jadł, po czym ja wieczorkiem jestem zmuszona my dac kaszke bo mi żal dziecka że cały dzień głodny chodzi. A owoców to juz wcale nie tknie. Nawet tych w słoiczkach. Ja juz nie wiem czym mam go karmic, bo wszystko dla niego jest beeee. Mleka sie nie napije, nawet serki i jogurty juz mu zbrzydły. Wody sie nie napije. Soczki bardzo chętnie, i to w jak najwiekszej ilości
. No mówie wam , horror w biały dzień.
Joasiu, piszesz aby dac mu coś do zabawy np. farby, czy ciastoline. hmm... Farby fascynowały go jeden dzień, teraz jak staramy sie go zachecic do malowania to on i tak ma to gdzieś . Ciastolina tez go już nie rusza, malowanki , klocki, puzzle, ksiazeczki, wycinanki,to wszystko dla niego jest chyba za nudne. On uwielbia pociagi , ale mama musi sie z nim bawic , bo inaczej to i pociagi sa be. Ja to staram sie mu zapewniac wiecej takich ruchowych zabaw. I dlatego nie moge sie już doczekac az bedzie cieplej , bo teraz za zimno aby dużo czasu spedzać na dworze. Ostatnio Matuś chorował mi przez 2 tygodnie i to był koszmar dla nas, bo on chciał bardzo na dwór. Juz mi sie nudzilo siedząc w domku. Nadal uwielbia buziaczki, przytulanki, pieszczotki. Jest smyk, ale przekochany. Nadal bardzo mało mówi. Co nas bardzo niepokoji, ale czekamy cierpliwie. Z miesiaca na miesiac jest ciutke lepiej, ale nie ma żadnych rewelacji. W domu gdy jestesmy Mati chodzi bez pieluchy, ale gdy gdzies idziemy to juz nie zawoła i siusia w majteczki, po mimo tego że sie go pytamy czy chce siusiu. Zawsze mówi ze nie, a gdy nawet chciamy aby zrobił to juz jest płacz ze on nie chce. A za jakis czas spodnie juz mokre. Gdy idziemy na dwór to zawsze ma pieluche, bo za zimno aby zsiusiał spodnie na dworze. Ale u rodziny jak jestesmy to mu sciagamy pampersa, ale nauczył sie tez wołac nie tylko w domku.
Oj mamy z nim siódmy cud świata, ale i tak jest naszym najukochańszym dzieckiem. Ale przyznam sie wam szczerze , że jak pomysle ze i drugie miało by takie byc to dopadają mnie wtedy wątpliwości ze jak ja dam rade z dwoma urwasami.
No dobra . To ja juz nie przynudzam, nie wiem czy nawet dotrwałyście do konca. Jak tak to moze któraś z was podpowie mi jeszcze w co sie moge z nim jeszcze bawic , aby go zachecic do klapniecia na pupie choć przez 10 min
Od jutra mam wreszcie pierwsze zmiany do końca tyg, to postaram sie wpadac do was .
Przepraszam za takie chaotyczne pisanie, ale staralam sie szybko napisac to co mam na mysli i wyszło jak wyszło
Mim Maja to cała mamusia. Bardzo jest podobna do ciebie.
Ten post edytował lillo nie, 28 lut 2010 - 16:47