podciągam - bo już nie mam siły
jak same widzicie historia ciągnie się już ponad 2 lata..są momenty spokoju - nawet kilku miesięczne ale od 2 tygodni mamy powtórkę z rozrywki - a ja od wczoraj mam dość
no mam ochotę ubić świra...
mój kot sika na tle nerwowym - taka jest diagnoza już po tak długim czasie - zdrowy kocur fizycznie - jedynie łepetynka lekko zryta.
ostatnim razem wiosną pomogła terapia 2 miesięczna aid calmem + faliwayem. Teraz znowu to wprowadziłam ale jeszcze go nie wyciszyło do końca...
kurde - dobra wiem jak to robić aby go uspokoić- ale cholera to jest jakiś obłęd - kurde nie wiem czego oczekuje od Was to pisząc - pewnie pocieszenia - bo ja już wymiękłam..
jaka jest granica poświęcenia- zawsze twierdziłam , że nie ma - jak kochasz, wziełaś na wychowanie trzeba być odpowiedzialnym itd...mało tego mego własnego męża byłam skłonna ukrzyżować za złe słowo i bark wyrozumiałości wobec naszego kota.
a teraz sama mam ochotę poprostu się go ..pozbyć
zaczęło się dwa tygodnie temu - po 12 godzinach jazdy z wakacji o 4 rano powróciliśmy do domu - zmęczeni ale szczęśliwi , że zaraz się legniemy w naszym łóżku - a **** - nasze łóżko było zsikane ( puchowa kołdra , pościel do materaca..) , nasza nowa kanapa była zsikana w dwóch miejscach ( po terapii wiosną odważyliśmy się wymienić smierdzącą zsikaną kanapę na nową, którą już nota bene dwa razy zlał - ale dobra "miał prawo" bo się wystraszył pana , który coś nam majstrował w domu..- znależliśmy sposób - mąż poduszki otacza folią , na którą nakładamy pokrowiec, który się pierze i w sumie nie śmierdzi...) i wiecie co - no kurde nie było nas - przyjeżdzały babcie kot się zestresował - ryczeć mi się chciało- mężowi nie patrzyłam w oczy
wypraliśmy w milczeniu - poszliśmy spać na brzeżku łózka -
od tamtej pory kot już dwa razy nasikał nam ponownie na łóżko - chwila nieuwagi - sypialnie normalnie zamykamy
co wieczór podnosimy poduszki kanapy by na nią nie nalał
wczoraj nalał na fotel - którego jeszcze nigdy nie zsikał...
co będzie następne??
kurde i wiecie co ja bym to prała nadal , nawet już mój mąż tak ostro nie reaguje, nawet nic ostatnio o schronisku nie wspomniał...ale cholera ja mam dość ileż można - cholera co można z tym czubkiem jeszcze zrobić - wet ręce rozkłada , że z kotami to ciężko - bo jak mają coś w głowie to ciężko je naprostować...
wchodzę do domu a tam śmierdzi szczochami
nic nie pomaga - stosowaliśmy vitopar - i ten drugi specyfik tez miałam ale i tak starą kanapę musieliśmy wywalić
normalnie ryczę z bezsilności !
normalne będę mendę na noc wywalała na taras...
Ten post edytował karoleenka czw, 13 paź 2011 - 21:09