Odmeldowuję się i ja
U nas, no cóż, trochę inaczej sytuacja wygląda niż u Was
Matunia, w sensie, siedzenie w domu nam nie służy
Kaja ma swoje fochy, a ostatnio potrafi rzucić się na nas z łapami
Czasem już nie wiem, czy po Super Nianię, czy po egzorcystę dzwonić? Nudzi jej się okrutnie. Nie ma tu kolegów, zabawek też o wiele mniej niż w Łodzi miała, cały czas tylko ze mną, Małż ostatnio pracuje dzień i noc, do domu przychodzi się przespać. Był moment, że powiało grozą, kiedy mieli w robocie zastój, zamiast po 12h, odsyłali ich do domu po 3, a sporo też zwolnili. Dlatego teraz stara się zrobić jakieś oszczędności na wypadek kolejnej takiej sytuacji.
Ja już po 3 tygodniach napisałam CV, bo uznaliśmy, że Kaja jest zaadaptowana, poszło jej szybciej niż się spodziewaliśmy i marudziła, że chce do przedszkola. Ale tego dnia, co CV napisałam, zleciałam ze schodów masakrując sobie palce u stopy. Unieruchomiło mnie to na 3 tygodnie. Swoją drogą dziwnie tu działa służba zdrowia...Będę musiała zgłosić się do tego szpitala, w którym robili mi rentgen, bo chciałabym go dostać. Doktorowa pokazała mi go na ekranie monitora, że najmniejszy palec złamany i to bardzo, zakleiła plasterkiem, dała kule i czule pożegnała. Teraz jak patrzę na środkowy palec...on był całkiem fioletowy, więc też mocno oberwał, a dziś jest chyba bardziej krzywy niż ten mały. No i nie zgina się zbyt dobrze, podejrzewam, że on też był złamany... Cała stopa generalnie wygląda zdecydowanie inaczej niż ta druga. Zepsułam się, nie ma co!
Pracy szukam, ale to nie takie proste... Póki nie mamy samochodu, muszę znaleźć coś w tej naszej mieścinie, bo póki co, to ja będę prowadzać i odbierać Kaję z przedszkola. Mam teraz, no jeszcze nie propozycję, stwierdzili, że na 70%, pracy w takiej księgowości jak pracowałam w PL, ale 9-17 plus ok. 1h dojazdu transportem publicznym, z przesiadkami. Pomijając fakt, że przedszkole do 18 i cudem tylko udawałoby mi się zdążyć, to nie chcę, żeby Kaja siedziała w nim po 10h.
A w naszej miejscowości wielu możliwości to nie ma. Na początek najlepiej byłoby chyba znaleźć coś na część etatu i tak niemal wszystko co zarobię będzie szło na przedszkole, najprawdopodobniej tak do końca roku. Małż też będzie zmieniać pracę, ale nadal czeka na kartę kierowcy...formalności trwają tu strasznie długo.
Lekko nie jest, ja czasem doły łapię, bo raz, że siedzę w domu, nie mam nawet z kim pogadać (dorosłym), a do tego widzę jak Kai brakuje towarzystwa, nowych piosenek i tego wszystkiego, co robiła w żłobku. Chcę żeby ten etap minął jak najszybciej, ale szukanie pracy, spędzając cały dzień z niespełna trzylatkiem, który już nawet w ciągu dnia nie śpi, a wieczorem pada dopiero przed 22, kiedy i ja jestem padnięta, nie jest lekkie.
Pogoda nam dopisuje, były 2 tygodnie kiedy bez przerwy niemal padało, albo mżyło. Teraz od 2 tygodni są upały, a ponoć kolejny ma być taki sam. Anglicy mówią, że wiele lat już nie było takiego lata
Przy ponad 25 stopniach charakterystyczne dla tego regionu wiatry są akurat pozytywem, nie ma takiego upalnego nieruchomego powietrza, duchoty, z którą trudno wytrzymać.
Matunia, czekamy na wieści, bo Szymek chyba w każdej chwili może wyskoczyć
Dobrze, że Mateusz cieszy się na brata, na pewno się dogadają! A jak alergia? Nadal pojawia się wysypka? Kaja tutaj wiecznie wysypana chodzi, cholerka nie wiem co tu i w czym jest, ale żarcie jest tak zmodyfikowane i tak inne niż w PL, że trudno zgadnąć. Masło, chleb, albo coś innego, co je na co dzień, a czego nie podejrzewamy... W Polsce miała tylko 1 plamkę między paluszkami, a tutaj, obie dłonie, nogi, dekolt, a nawet plecy
Z tego co słyszałam, na lekarzy to zbytnio nie ma co tu liczyć.
Marija, plus lata jest jedynie taki, że pomimo choroby, można na zewnątrz wypuszczać
Też ubiegłe lato mieliśmy chorowite, niestety wirusy żłobkowe są niezależne od pory roku
Jak plany wakacyjne?
Ten post edytował kajetanka sob, 20 lip 2013 - 12:12