Ja jestem dzieckiem, które było leczone bańkami ogniowymi i dalej je praktykuję, gdy mnie złapie coś, co się nie chce odczepić. Sama też potrafię stawiać bańki ogniowe.
Nie mam zupełnie wykształcenie medycznego, wiec mogę pisać tylko od strony "praktyki ludowej".
Odnośnie śladów po bańkach, to tak: jeśli człowiek nie jest silnie przeziębiony, albo "nie są chore płuca", to ślady są blado różowe i szybko znikają. Jeśli jest się ciężko chorym, to ślady mogą być b. ciemne, nawet fioletowe. Normalnie wyglądem przypominają "malinki". Ślad po bańce nie musi być jednorodny i nie wszyskie bańki na plecach, czy klatce piersiowej muszą być tak samo wybarwione. Ślady utrzymują się tydzień lub dłużej.
U dzieci i osób starszych należy trzymac ok. 5 minut, u dorosłych 15 minut. Moja babcia, parę lat temu, czyli, gdy miała jakies 78 lat, miała stawiane bańki i przez pośpiech, czy nieuwagę miała zostawiona jedną bańkę na jakieś 3 godziny. W tym miejscu powstały bąble z surowiczą wydzieliną, tak jak po oparzeniu. Moja babcia miewa się teraz całkiem dobrze.
Jeśli chodzi o miejsce stawiania baniek, to na plecach należy unikać kręgosłupa, łopatek i nerek. Można stawiać na bokach i na klatce piersiowej, gdzie nie należy stawiać na mostku i na sercu.
Są dwie szkoły jeśli chodzi o to, czy można wstawać szybko po bańkach. Szkoła 1. mówi, że należy odleżeć parę dni, a szkola 2. (rosyjska) mówi, że już tego samego dnia można chodzić. Chyba to pierwsze podjście wynika z tego, że nie należy się podziębić i złapać następnej infekcji, bo wtedy, to nawet bańki cięte nie pomogą.
Ja czasami praktykowałąm tę 2. szkołę i nie miałam żadnych powikłań.
Nie wiem, czy zalecenia odnośnie baniek bezogniowych są zupełnie inne, ale wydaje mi się, że nie powinny być jakoś specjalnie różne.
Życzę zdrowia!