Opisze wam to szczepienie bo musze to wyzucic z siebie...
Karol od progu płacz. Tak to zawsze reaguje na gabinet lekarski... W srodku jeszcze wiekszy płacz. Poszedl w kat i plakal. Lekarka mowi zebym sie nad nim zlitowala (co sie poczulam jak wyrodna matka) i dala do badania szybko i z glowy. To go zaczelam rozbierac (jak zwykle) to mnie zakrzyczala ze nie do naga ze tylko bluzke podniesc. Zbadala. Zwazyla. Caly czas plakal.Nosilam na rekach w tym placzu i wywiad co umie...
Czy reaguje na imie. Mowie, ze z reguly tak (Nawet moj maz nie zawsze raguje
), Czy slucha polecen typu daj, mowie ze raczej tak.Czy boi sie obcych mowie ze absolutnie nie (sprawdzone na andrzejkowej imprezie:)
. Czy lubi dzieci?Absolutnie tak.Czy mowi? KArol prawie nie mowi...Papababa takie tam I ona wywód ooo dzieciach z autyzmem i ze moze Karol miec opoźniony rozwoj psycho costam...Miedzy czasie Karol sie uspokoil. Poszedl do zabawek usmiechnal sie do lekarki pare razy. Odwrócil sie na imie, podal zabawke,no super...Lekarka Obrót o 180 stopni. Ze w porzadku, ze reaguje, ze na mówienie ma jeszcze czas. No szooook. Diagnozy jej opieraja sie chyba tylko na pleczu dziecka... Potem kazala ubrac juz spodenki, butki . Ja mowie ze zaraz szczepienie. Ona ze beda szczepic w ramie. Kolejny pokoj szczepienie. Pani kaze zdjac spodenki. Rece opdaja ja mowie ze kazali ubrac bo bedzie w ramie. Machnela reką-moze byc w ramie...Tu tez placz ale to wiadomo... I tyle.
Za 4 miesiace bilans dwulatka az sie boje. Wiem jedno musze szkolic Karolka pokazywc na zawolanie oczka na misiu i robic papa (o to lekarka tez pytala) i sie zastanawiam czy uwierzy na słowo...
Cale szczescie mamy tez drugiego lekarza - prywatnego niestety-normalnego. A z ta lekarka mamy niedole na szczepieniach...z reszta nie pierwszy raz...szkoda gadac. Mowie od razu, ze nie mam zbytniej mozliwosci zmiany przychodni.