Szkoda, że tego wątku nie przeczytałam od razu tylko dziś. Może uniknęłabym wizyty u pediatry i chirurga.
Bo kiedy zobaczyłam u chudej jak patyk Nastki powiększoną jedną pierś i właśnie z czyms twardym to miałam cześć nocy z głowy i wszystkie wizje dotyczące tego co z piersiami stac się może.
Na szczęście trafiłam na mądrych lekarzy którzy tylko pokiwali głowamy i powiedzieli, że to już może byc.
Biorąc pod uwage ostatnie zachowanie się Nastki (zmiany nastrojów, płaczliwość, wredny ton głosu, niemożność podejmowania decyzji, doprowadzanie mnie do szału w ciągu pięciu sekund, mędzenie przez godzinę o tym samym chociaz sprawa został już omówiona 10 razy) powinnam się domyśleć, że może to byc poczatek okresu dojrzewania.
Zreszta Nastka przechodziła wszystkie etapy wcześniej - biegała w wieku 10 miesięcy, mówiła w okolicach roku, bunt dwulatka z waleniem głową w podłogę w okolicy 1,5 roku.
Ale na litość Buddów to znaczy, że zostałam oszukana - znowu tak jak wtedy kiedy byłam przekonana, że nieprzespane noce oznaczają trzy miesiące i koniec i tak jak wtedy kiedy wmówiono mi, że drugi poród jest krótszy i lżejszy
.
Mieliśmy z Meżem plan - nie będziemy wychowywac żadnego nastolatka - po prostu kiedy wkroczą w ten trudny okres kupimy bilety w promocji do wenezueli i znikniemy na kilka lat gubiąc się w jakiejś dzungli. I wócimy w okolicy 18 urodzin.
Tylko nikt nie powiedział nam, że nastolatkiem może być 9 latka przechodzaca od płaczu i spojrzenia - nienawidzę was do przytulania i wyznawania miłości.
I jeszcze pachnie ładnie moje dziecko zreszta to taki typ co się nie brudzi i przeważnie wygląda nienagannie. Natomiast ostatnio zrobiło jej się pare krostek malutkich i nie wiem czy mam jej coś kupić do mycia buzi ? Coś specjalnego ?