Fakt ja też wolę, tzn wolałam bo teraz nie mam już takiego problemu, gdy mój eks przychodził na wizyty do mnei do domu bo można tak powiedzieć, miałam go pod "kontrolą". Dawałam mu wolną rękę, niech się zajmie małym, wymyśli mu zabawę itd a ja sobie np w tym momencie siedziałam w necie. A że czasami bywało tak, że Mati sam się bawił przez ten czas samochodzikami a tatuś bawił się telefonem, to już inna sprawa.
Poza tym gdy go zabierał.....to potem nie mogłam dojść do ładu z małym przez kilka dni....agresja na maksa z jego strony, słownictwo...ech....i tekst - tata mi kazał.....to pomyślcie jakie pranie mózgu dziecko miało zastosowane.
A teraz..... co druga sobota przez 3 godzinki w mojej obecności
i mam takie zdanie co magdalenka - tu chodzi o kwestię zaufania - bo gdyby mój eks umiał oddzielić sprawy między nami a sprawy dziecka i naprawdę wkładał by miłość i zaangażowanie w te kontakty to nie byłoby problemu żeby zabierał go nawet na całe weekendy - zresztą wtedy i mały też by tego chciał.
A przejścia sądowe nauczyły mnie jednego - trzeba sprawnie dobierać słowa by to co się chce powiedzieć miało jeszcze większy wymiar - i nawet wtedy nie trzeba kłamać bo trzeba umieć powiedzieć to co najważniejsze:) a że niestety jest mała wykrywalność fałszywych zeznań to ludzie mówią co tylko im ślina na język przyniesie......
Przykład - kwiatek mojej eks-teściowej: Bo Ł. jak przywoził małego do mnie to zawsze dziecko śmierdziało
hmmmmmmm.........bez komentarza to zostawię - bo gdyby sie zainteresowała to by wiedziała, że mały to alergik więc musże bardziej niż normalnie dbać o czystość i dziecka i otoczenia. Ale cóż babcia wnuka oglądała tylko jak eks jej przywiózł. A teraz gdy go zabierać nie może to babcia pewnie wnuka zobaczy......hmmmm ciekawe kiedy....w każdym bądź razie ostatni raz u nas była rok temu - na mikołaja.