Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
2 Stron V   1 2 nastÄ™pna  

Nasi byli - ojcowie naszych dzieci

, i to co czujemy x czasu później
> , i to co czujemy x czasu później
m4rusia
sob, 16 paź 2010 - 09:23
Dał mi do myslenia post magdalenki w wątku "uwierzcie w miłość" kiedy napisała, że z uczuć do byłego się wyleczyła i miała okazje się o tym przekonać przy ostatnim spotkaniu (tak magdalenko zinterpretowałam Twoja wypowiedź i mam nadzieję, że dobrze).
Ale o czym to ja chciałam...... Aaaaa już wiem icon_smile.gif
Chodzi mi o "uczucia" względem naszych byłych (nie)mężów którzy są ojcami naszych dzieci (pisząc o uczuciach tym razem nie mam miłości na mysli bo z tej skutecznie sie wyleczyłam kilka lat temu).
Napisze jak to jest u mnie:
Mój były to momentami doooopek totalny. Praktycznie od zawsze olewa kwestie finansowe Wiktorii, za to jest wymagającym tatusiem jeśli chodzi o piątki w szkole i nie daj boże uwagi w dzienniczku. Ocena opisowa na świadectwie na średnim poziomie czyni ze mnie chooo.jową matkę. On przecież nie ma wpływu na to co sie dzieje z Wiki na co dzień bo nie uczestniczy w jej życiu przez to, że to ja odeszłam i nie ponosi za nic odpowiwedzialności. To tak tylko dla naszkicowania osobowości ''mojego'' D.
Ale wiecie co?? Jaki by nie był, jakie by mi świństwa nie robił.... ale jakby mu się krzywda działa, jakby zachorował, jakby cokolwiek... to chyba stanęłabym na głowie, uruchomiła wszelkie siły i znajomości żeby mu pomóc. Tak jakoś mam, że dla mnie po pierwsze to On zawsze będzie ojcem mojego dziecka czyli kims kogo moja Wiki kocha na równi ze mną. Jakże bym mogła nie pomóc w trudnych chcwilach komuś kto jest najważniejszym mężczyzną w życiu córki?? W tym momencie zapomniałabym (i kilka razy zapomniałam) o krzywdach jakie sobie nawyrządzaliśmy obydwoje.
Nie wiem jak nazwać takie "uczucie"... To jakaś lojalność?? Nieee chyba. Sentyment.... eeeee. Nie wiem.
Wiecie co mam na mysli?? Macie coÅ› podobnego.
m4rusia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,160
Dołączył: śro, 26 paź 05 - 14:09
SkÄ…d: z zadooopia
Nr użytkownika: 3,925

GG:


post sob, 16 paź 2010 - 09:23
Post #1

Dał mi do myslenia post magdalenki w wątku "uwierzcie w miłość" kiedy napisała, że z uczuć do byłego się wyleczyła i miała okazje się o tym przekonać przy ostatnim spotkaniu (tak magdalenko zinterpretowałam Twoja wypowiedź i mam nadzieję, że dobrze).
Ale o czym to ja chciałam...... Aaaaa już wiem icon_smile.gif
Chodzi mi o "uczucia" względem naszych byłych (nie)mężów którzy są ojcami naszych dzieci (pisząc o uczuciach tym razem nie mam miłości na mysli bo z tej skutecznie sie wyleczyłam kilka lat temu).
Napisze jak to jest u mnie:
Mój były to momentami doooopek totalny. Praktycznie od zawsze olewa kwestie finansowe Wiktorii, za to jest wymagającym tatusiem jeśli chodzi o piątki w szkole i nie daj boże uwagi w dzienniczku. Ocena opisowa na świadectwie na średnim poziomie czyni ze mnie chooo.jową matkę. On przecież nie ma wpływu na to co sie dzieje z Wiki na co dzień bo nie uczestniczy w jej życiu przez to, że to ja odeszłam i nie ponosi za nic odpowiwedzialności. To tak tylko dla naszkicowania osobowości ''mojego'' D.
Ale wiecie co?? Jaki by nie był, jakie by mi świństwa nie robił.... ale jakby mu się krzywda działa, jakby zachorował, jakby cokolwiek... to chyba stanęłabym na głowie, uruchomiła wszelkie siły i znajomości żeby mu pomóc. Tak jakoś mam, że dla mnie po pierwsze to On zawsze będzie ojcem mojego dziecka czyli kims kogo moja Wiki kocha na równi ze mną. Jakże bym mogła nie pomóc w trudnych chcwilach komuś kto jest najważniejszym mężczyzną w życiu córki?? W tym momencie zapomniałabym (i kilka razy zapomniałam) o krzywdach jakie sobie nawyrządzaliśmy obydwoje.
Nie wiem jak nazwać takie "uczucie"... To jakaś lojalność?? Nieee chyba. Sentyment.... eeeee. Nie wiem.
Wiecie co mam na mysli?? Macie coÅ› podobnego.

--------------------
mirka25k1
sob, 16 paź 2010 - 20:56
Faktycznie, trudno to nazwać. Ja bym zakwalifikowała Ciebie jako samarytankę, to najbardziej mi pasuje. Co do mnie to, nie mam nic z uczuć o których pisałaś. Dla mnie ten pan nie istnieje, moje dziecko wcale go nie zna, a on dziecka, nie płaci, nie widuje, ma nas gdzieś. Dlatego też nie będę się zastanawiała czy jest chory, czy potrzebuje pomocy, bo mnie to nie interesuje. Sam sobie na takie zachowanie z mojej strony zasłużył. Może i są to mocne słowa, nie musisz się z nimi zgadzać, ja po prostu tak to czuję.
mirka25k1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 466
Dołączył: śro, 16 kwi 08 - 21:35
Nr użytkownika: 19,380




post sob, 16 paź 2010 - 20:56
Post #2

Faktycznie, trudno to nazwać. Ja bym zakwalifikowała Ciebie jako samarytankę, to najbardziej mi pasuje. Co do mnie to, nie mam nic z uczuć o których pisałaś. Dla mnie ten pan nie istnieje, moje dziecko wcale go nie zna, a on dziecka, nie płaci, nie widuje, ma nas gdzieś. Dlatego też nie będę się zastanawiała czy jest chory, czy potrzebuje pomocy, bo mnie to nie interesuje. Sam sobie na takie zachowanie z mojej strony zasłużył. Może i są to mocne słowa, nie musisz się z nimi zgadzać, ja po prostu tak to czuję.
Mat Ko Ma
sob, 16 paź 2010 - 22:10
Nie wiem Martucha jak nazwać Twoje uczucia (?) w stosunku do ojca Wiktorii.
Ja mojemu ex-mężowi współczuję. Tego, że tak spaprał sobie życie (na własne życzenie). Zwyczajnie mi go żal.
Nie byłabym w stanie mu pomóc w żadnej kwestii. Nie czuję takiej potrzeby. Ma takie życie jakie ma na swoje własne życzenie. A jego użalanie się na wszystko i wszystkich (gdy już się pojawia) działa na mnie jak płachta na byka;jednak potrafię się ugryźć w język zanim coś powiem.
Dlaczego mam taki stosunek do niego? Nie ze względu na wspólną przeszłość, a na stos niespełnionych obietnic danych dzieciom.
Mat Ko Ma


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 434
Dołączył: pią, 08 wrz 06 - 00:26
SkÄ…d: Szubin
Nr użytkownika: 7,400




post sob, 16 paź 2010 - 22:10
Post #3

Nie wiem Martucha jak nazwać Twoje uczucia (?) w stosunku do ojca Wiktorii.
Ja mojemu ex-mężowi współczuję. Tego, że tak spaprał sobie życie (na własne życzenie). Zwyczajnie mi go żal.
Nie byłabym w stanie mu pomóc w żadnej kwestii. Nie czuję takiej potrzeby. Ma takie życie jakie ma na swoje własne życzenie. A jego użalanie się na wszystko i wszystkich (gdy już się pojawia) działa na mnie jak płachta na byka;jednak potrafię się ugryźć w język zanim coś powiem.
Dlaczego mam taki stosunek do niego? Nie ze względu na wspólną przeszłość, a na stos niespełnionych obietnic danych dzieciom.
m4rusia
sob, 16 paź 2010 - 22:11
No jakby dziecko go nie znało a On dziecka to może i tez miałabym go gdzieś. U nas jest ta różnica, że Exio istnieje w naszym życiu. Krzywd nawyrządzał mi ale młoda bardzo go kocha bo to jej ojciec i np nie wyobrażam sobie sytuacji gdy Ex przychodzi po pomoc (w granicach rozsądku ma się rozumieć) a ja mówię NIE BO NIE!!!! I widzi to moje dziecko.... Nie wyobrażam sobie nie pomóc komuś bliskiemu mojemu dziecku.

edit: Gwoli jasności: mam na mysli podbramkowe sytuacje. Nie coś w stylu "ej Marta pożycz stówę bo znowu jestem bez pracy" albo "mogłabys mi pożyczyć auto bo musze jechać tam/siam za robotą..."

edit II
Miała miejsce kiedyś taka sytuacja, że D został bez pracy a ja zaczęłam upominac się o alimenty. Powiedział, że nie da bo nie ma. Mogłabym załatwić wiadomymi sposobami te alimenty ale nie chciałam wyjeżdżać od razu z komornikiem i funduszem bo potem to juz równia pochyła. Zadzwoniłam do teściowej, powiedziałam jaka sprawa i czy może na niego wpłynąc bo qrcze nie będę wiecznie dobrą samarytanką. Teściowa zapytała czy może przejąc obowiązek alimentacyjny za niego żebym tylko nie zgłaszała. Dałam radę załatwić "swoje" nie robiąc krzywdy nikomu. Hmmmm. Znaczy jak znam teściową to już Ona go ścignie za tą kasę icon_smile.gif

Ten post edytował M4R7U6H4% sob, 16 paź 2010 - 22:19
m4rusia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,160
Dołączył: śro, 26 paź 05 - 14:09
SkÄ…d: z zadooopia
Nr użytkownika: 3,925

GG:


post sob, 16 paź 2010 - 22:11
Post #4

No jakby dziecko go nie znało a On dziecka to może i tez miałabym go gdzieś. U nas jest ta różnica, że Exio istnieje w naszym życiu. Krzywd nawyrządzał mi ale młoda bardzo go kocha bo to jej ojciec i np nie wyobrażam sobie sytuacji gdy Ex przychodzi po pomoc (w granicach rozsądku ma się rozumieć) a ja mówię NIE BO NIE!!!! I widzi to moje dziecko.... Nie wyobrażam sobie nie pomóc komuś bliskiemu mojemu dziecku.

edit: Gwoli jasności: mam na mysli podbramkowe sytuacje. Nie coś w stylu "ej Marta pożycz stówę bo znowu jestem bez pracy" albo "mogłabys mi pożyczyć auto bo musze jechać tam/siam za robotą..."

edit II
Miała miejsce kiedyś taka sytuacja, że D został bez pracy a ja zaczęłam upominac się o alimenty. Powiedział, że nie da bo nie ma. Mogłabym załatwić wiadomymi sposobami te alimenty ale nie chciałam wyjeżdżać od razu z komornikiem i funduszem bo potem to juz równia pochyła. Zadzwoniłam do teściowej, powiedziałam jaka sprawa i czy może na niego wpłynąc bo qrcze nie będę wiecznie dobrą samarytanką. Teściowa zapytała czy może przejąc obowiązek alimentacyjny za niego żebym tylko nie zgłaszała. Dałam radę załatwić "swoje" nie robiąc krzywdy nikomu. Hmmmm. Znaczy jak znam teściową to już Ona go ścignie za tą kasę icon_smile.gif

--------------------
Mat Ko Ma
sob, 16 paź 2010 - 22:25
Nie jestem mściwa, ale nawet jakby zachorował to na moją pomoc nie mógłby liczyć. Ułożył sobie życie na nowo, teraz znów sobie układa, więc nie czuję się w obowiązku wspierać go czy pomóc mu.I zupełnie obojętna tu jest kwestia, że on nie wspomaga i nie uczestniczy w żaden sposób w leczeniu naszego syna. No nie, skłamałabym - on wie lepiej od rehabilitantów, lekarzy i ode mnie co jest właściwe i potrzebne, by syn funkcjonował jak najlepiej.
Mat Ko Ma


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 434
Dołączył: pią, 08 wrz 06 - 00:26
SkÄ…d: Szubin
Nr użytkownika: 7,400




post sob, 16 paź 2010 - 22:25
Post #5

Nie jestem mściwa, ale nawet jakby zachorował to na moją pomoc nie mógłby liczyć. Ułożył sobie życie na nowo, teraz znów sobie układa, więc nie czuję się w obowiązku wspierać go czy pomóc mu.I zupełnie obojętna tu jest kwestia, że on nie wspomaga i nie uczestniczy w żaden sposób w leczeniu naszego syna. No nie, skłamałabym - on wie lepiej od rehabilitantów, lekarzy i ode mnie co jest właściwe i potrzebne, by syn funkcjonował jak najlepiej.
m4rusia
sob, 16 paź 2010 - 22:34
CYTAT(Mat Ko Ma @ Sat, 16 Oct 2010 - 22:25) *
No nie, skłamałabym - on wie lepiej od rehabilitantów, lekarzy i ode mnie co jest właściwe i potrzebne, by syn funkcjonował jak najlepiej.

Ale to to akurat chyba cecha większości rodziców którzy są rodzicami "z doskoku" icon_smile.gif
Ja jednak uważam, że jak dwoje ludzi ma wspólne dziecko to będą w pewien sposób "połączeni" już forever. Takie całożyciowe zobowiązanie obliguje raczej do współpracy i pomocy (w granicach rozsądku, możliwości...)
Moi rodzice też są po rozwodzie. To już z 7 lat będzie. Rozwód był w okropnej atmosferze, obrzucali sie syfem, że aż niemiło. Teraz mama zachorowała na raka. Mój ojciec z tajniaka kupował środki zaopatrzenia, dawał mi i mówił, żeby przekazac mamie bez informowania od kogo sa na prawdę. Tak mnie też nauczono w domu. Jak urywamy sobie łby to urywamy ale jak przyjdzie bida, choroba albo komornik (żarcik) to zaciskamy szeregi i nawzajem się bronimy
m4rusia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,160
Dołączył: śro, 26 paź 05 - 14:09
SkÄ…d: z zadooopia
Nr użytkownika: 3,925

GG:


post sob, 16 paź 2010 - 22:34
Post #6

CYTAT(Mat Ko Ma @ Sat, 16 Oct 2010 - 22:25) *
No nie, skłamałabym - on wie lepiej od rehabilitantów, lekarzy i ode mnie co jest właściwe i potrzebne, by syn funkcjonował jak najlepiej.

Ale to to akurat chyba cecha większości rodziców którzy są rodzicami "z doskoku" icon_smile.gif
Ja jednak uważam, że jak dwoje ludzi ma wspólne dziecko to będą w pewien sposób "połączeni" już forever. Takie całożyciowe zobowiązanie obliguje raczej do współpracy i pomocy (w granicach rozsądku, możliwości...)
Moi rodzice też są po rozwodzie. To już z 7 lat będzie. Rozwód był w okropnej atmosferze, obrzucali sie syfem, że aż niemiło. Teraz mama zachorowała na raka. Mój ojciec z tajniaka kupował środki zaopatrzenia, dawał mi i mówił, żeby przekazac mamie bez informowania od kogo sa na prawdę. Tak mnie też nauczono w domu. Jak urywamy sobie łby to urywamy ale jak przyjdzie bida, choroba albo komornik (żarcik) to zaciskamy szeregi i nawzajem się bronimy


--------------------
Mama Mateo
nie, 17 paź 2010 - 10:39
Widzisz, Ty masz o tyle "dobrą" byłą teściową, że da sie z nią to i owo załatwić.
U mnie i jedno i drugie /eks i "babcia"/ mają totalnie małego gdzieś. Jak ja bym do niej zadzwoniła bo jej synek nie płaci alimentów to bym usłyszała "a co mnie to obchodzi?"

Co do "uczuć" do eksa. Jest mi totalnie obojętny. Żal to mi tylko małego, że tak jego tatuś mąci bez przerwy i non stop krzywdzi i jego i jego bliskich. Chciałabym, żeby dał mi spokój i skupił się na relacjach z synem ale on woli skupić się na wymuszeniu ode mnie zrzeknięcia się alimentów. Nie ma w ogóle skrupułów w tym co robi, nie patrzy na to, żeby małemu było dobrze. Niestety.

Mimo, że ojciec mojego syna - nie pomogłabym mu. Za wiele krzywd i zniszczeń on wprowadził, żeby teraz wyciągać do niego rękę. Jest dorosły, sam odpowiada za swoje czyny, niech robi co chce. A ja mam takie prawo, że z komornika mogę skorzystać i z FA bo ojciec ma w głębokiej doooopie własne dziecko i to robię. Nie oglądam się czy z tego powodu będzie miał długi czy nie - to są pieniądze małego i będę je egzekwować póki będę mogła.

Chciałabym, żeby to wyglądało inaczej, czyli, żeby naprawdę widac było miłość między nimi, cieszyłabym się mimo, że jednak nie mam dobrego zdania o byłym - ale to w końcu ojciec, chciałabym rozmawiając z byłym nie mieć w głowie myśli, że rozmawiam z nienormalnym człowiekiem. Ale ja nie będę zmuszać nikogo do miłości i nikogo nie zmienię, bo mam dość juz namawiania małego, żeby jednak sie pobawił z tatą a eksa do tego, żeby pobawił się z własnym synem.

Tak więc etap "po" zależy od tego czy oboje rodzice są naprawdę dorosłymi ludźmi i dojrzałymi - bo wtedy nawet największe niesnaski nie przekładają na dziecko.

Mama Mateo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,004
Dołączył: wto, 06 maj 08 - 10:17
SkÄ…d: z nad klawiatury
Nr użytkownika: 19,689

GG:


post nie, 17 paź 2010 - 10:39
Post #7

Widzisz, Ty masz o tyle "dobrą" byłą teściową, że da sie z nią to i owo załatwić.
U mnie i jedno i drugie /eks i "babcia"/ mają totalnie małego gdzieś. Jak ja bym do niej zadzwoniła bo jej synek nie płaci alimentów to bym usłyszała "a co mnie to obchodzi?"

Co do "uczuć" do eksa. Jest mi totalnie obojętny. Żal to mi tylko małego, że tak jego tatuś mąci bez przerwy i non stop krzywdzi i jego i jego bliskich. Chciałabym, żeby dał mi spokój i skupił się na relacjach z synem ale on woli skupić się na wymuszeniu ode mnie zrzeknięcia się alimentów. Nie ma w ogóle skrupułów w tym co robi, nie patrzy na to, żeby małemu było dobrze. Niestety.

Mimo, że ojciec mojego syna - nie pomogłabym mu. Za wiele krzywd i zniszczeń on wprowadził, żeby teraz wyciągać do niego rękę. Jest dorosły, sam odpowiada za swoje czyny, niech robi co chce. A ja mam takie prawo, że z komornika mogę skorzystać i z FA bo ojciec ma w głębokiej doooopie własne dziecko i to robię. Nie oglądam się czy z tego powodu będzie miał długi czy nie - to są pieniądze małego i będę je egzekwować póki będę mogła.

Chciałabym, żeby to wyglądało inaczej, czyli, żeby naprawdę widac było miłość między nimi, cieszyłabym się mimo, że jednak nie mam dobrego zdania o byłym - ale to w końcu ojciec, chciałabym rozmawiając z byłym nie mieć w głowie myśli, że rozmawiam z nienormalnym człowiekiem. Ale ja nie będę zmuszać nikogo do miłości i nikogo nie zmienię, bo mam dość juz namawiania małego, żeby jednak sie pobawił z tatą a eksa do tego, żeby pobawił się z własnym synem.

Tak więc etap "po" zależy od tego czy oboje rodzice są naprawdę dorosłymi ludźmi i dojrzałymi - bo wtedy nawet największe niesnaski nie przekładają na dziecko.

Ma.
pon, 25 paź 2010 - 08:14
A mnie moj ex jest totalnie obojetny. Nie obchodzi mnie jego zycie, to jak zyje, z kim i czy zyje, ale moze to przez pryzmat moich doswiadczen z nim...przez to jak skrzywdzil Fi. Ja generalnie jestem osoba ugodowa, z ktora mozna sie dogadac, ale nie na zadaszie "bedzie jak ja chce", a taki jest moj ex.,...wszystko musi byc po jego mysli.

Ten post edytował *magdalenka* pon, 25 paź 2010 - 08:32
Ma.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,238
Dołączył: śro, 11 lut 09 - 14:44
SkÄ…d: swietokrzyskie
Nr użytkownika: 25,402

GG:


post pon, 25 paź 2010 - 08:14
Post #8

A mnie moj ex jest totalnie obojetny. Nie obchodzi mnie jego zycie, to jak zyje, z kim i czy zyje, ale moze to przez pryzmat moich doswiadczen z nim...przez to jak skrzywdzil Fi. Ja generalnie jestem osoba ugodowa, z ktora mozna sie dogadac, ale nie na zadaszie "bedzie jak ja chce", a taki jest moj ex.,...wszystko musi byc po jego mysli.
Aga H
czw, 28 paź 2010 - 19:03
Mam ochotę napisać, ale muszę sobie dać na myślenie, bo ... pa tata to generalnie dobry człowiek jest, ale zła jestem na niego jak diabli - rozwinę.
Aga H


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,712
Dołączył: nie, 05 lut 06 - 09:51
SkÄ…d: GrudziÄ…dz
Nr użytkownika: 4,830

GG:


post czw, 28 paź 2010 - 19:03
Post #9

Mam ochotę napisać, ale muszę sobie dać na myślenie, bo ... pa tata to generalnie dobry człowiek jest, ale zła jestem na niego jak diabli - rozwinę.

--------------------
Emilka - 2.05.2006
Leon - 26.11.2011
inezz
wto, 23 lis 2010 - 21:32
witam,powiem,ze ja tez obojetny stosunek do ojca malego,a jakby potrzebowal pomocy to ma rodzenstwo i matke,a nie mam srodkow aby mu pomagach

on corka sie nie interesowal sie za bardzo,jak mieszkalismy pol roku razem z noworodkiem prawie bez wegla,palilo sie tylko w kuchni i troche na noc,a tak na korytarzu lodowka,pozniej do sprawy dawal na utrzymanie dziecka i mnie 200 zl,nie napisze na ile starczalo,bo na niewiele dla dziecka,a prawie do przedszkola na utrzymaniu rodzicow
nie liczac roczku od ojca na urodziny i na dzien dziecka nic nie dostala
placi jako tako przy komorniku,a troche jest dziecku winny
a zadzwonic do babci,aby wplynela na syna,aby zaplacila za nie malo realne,ona ma rente troszke wieksza jak alimenty i wnuczki nie widziala 4 lata
ja pracuje,nie mam zadnych zasilkow ani fa,bo mi troche dochod przekracza i jakos musi mi stawczyc,exa to nie obchodzi,nie zadzwoni czu potrzeba cos dziecku
w tym roku nie byl u dziecka jeszcze taki zapracowany bezrobotny
a ja tylko mysle aby do piatku snieg nie spadl,bo dopiero co nowe kozaki jej do reklamacji dalam,a nie koszlatowany bardzo malo,a drugich nie kupilam,bo alim nie wplynely
wiec nie dziwne,ze jakies "lojalnosci " do niego nie mam,
lata mi co robi,aby kasa co miesiac na dziecko bylo
inezz


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 93
Dołączył: pon, 22 lis 10 - 22:11
Nr użytkownika: 34,997




post wto, 23 lis 2010 - 21:32
Post #10

witam,powiem,ze ja tez obojetny stosunek do ojca malego,a jakby potrzebowal pomocy to ma rodzenstwo i matke,a nie mam srodkow aby mu pomagach

on corka sie nie interesowal sie za bardzo,jak mieszkalismy pol roku razem z noworodkiem prawie bez wegla,palilo sie tylko w kuchni i troche na noc,a tak na korytarzu lodowka,pozniej do sprawy dawal na utrzymanie dziecka i mnie 200 zl,nie napisze na ile starczalo,bo na niewiele dla dziecka,a prawie do przedszkola na utrzymaniu rodzicow
nie liczac roczku od ojca na urodziny i na dzien dziecka nic nie dostala
placi jako tako przy komorniku,a troche jest dziecku winny
a zadzwonic do babci,aby wplynela na syna,aby zaplacila za nie malo realne,ona ma rente troszke wieksza jak alimenty i wnuczki nie widziala 4 lata
ja pracuje,nie mam zadnych zasilkow ani fa,bo mi troche dochod przekracza i jakos musi mi stawczyc,exa to nie obchodzi,nie zadzwoni czu potrzeba cos dziecku
w tym roku nie byl u dziecka jeszcze taki zapracowany bezrobotny
a ja tylko mysle aby do piatku snieg nie spadl,bo dopiero co nowe kozaki jej do reklamacji dalam,a nie koszlatowany bardzo malo,a drugich nie kupilam,bo alim nie wplynely
wiec nie dziwne,ze jakies "lojalnosci " do niego nie mam,
lata mi co robi,aby kasa co miesiac na dziecko bylo
m4rusia
wto, 23 lis 2010 - 22:00
no to ja chyba z innej gliny, że u mnie sprawy finansowe grają na osobnych skrzypcach icon_smile.gif Teraz np Exio nie ma kasy W OGÓLE. Nie ma takiej opcji, żeby płacił bo nawet nie ma możliwości podjęcia zatrudnienia... Teściowa która do tej pory płacicła za niego straciła pracę a nie nabyła póki co praw do innych świadczeń... Czekam... Czekam na razie do marca. exio ma wyrównać... Raczej wyrówna bo jego sytuacja począwszy od marca dużo będzie zależała od tego czy pójdę do komornika i narobie mu smrodu czy nie.... Zobaczymy czy będzie honorowy i słowa dotrzyma. Jak nie to stane naprzeciwko niego i pomimo, że wyższy icon_smile.gif spojrzę na iego z góry i powiem, że ja naszemu dziecku spojrzę w oczy.... ale niech on spróbuje zrobić to samo bez wyrzutów sumienia....
Tydzień temu potrzebował pomocy/ wsparcia. Najlepsze jest to, że rodzina nie za bardzo umiała się za to zabrać bo tylko ja miałam "z czymś takim" wcześniej do czynienia. No i pomogłam. Kosztowało to poświęcenie jedynego wolnego w tygodniu dnia który mogłam spędzić ze swoim mężem... Mój mąz zrozumiał. Znając całą sytuację od podszewki wręcz poparł moja decyzję.... Ot taki mam układ z obecnym i byłym mężem icon_smile.gif
m4rusia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,160
Dołączył: śro, 26 paź 05 - 14:09
SkÄ…d: z zadooopia
Nr użytkownika: 3,925

GG:


post wto, 23 lis 2010 - 22:00
Post #11

no to ja chyba z innej gliny, że u mnie sprawy finansowe grają na osobnych skrzypcach icon_smile.gif Teraz np Exio nie ma kasy W OGÓLE. Nie ma takiej opcji, żeby płacił bo nawet nie ma możliwości podjęcia zatrudnienia... Teściowa która do tej pory płacicła za niego straciła pracę a nie nabyła póki co praw do innych świadczeń... Czekam... Czekam na razie do marca. exio ma wyrównać... Raczej wyrówna bo jego sytuacja począwszy od marca dużo będzie zależała od tego czy pójdę do komornika i narobie mu smrodu czy nie.... Zobaczymy czy będzie honorowy i słowa dotrzyma. Jak nie to stane naprzeciwko niego i pomimo, że wyższy icon_smile.gif spojrzę na iego z góry i powiem, że ja naszemu dziecku spojrzę w oczy.... ale niech on spróbuje zrobić to samo bez wyrzutów sumienia....
Tydzień temu potrzebował pomocy/ wsparcia. Najlepsze jest to, że rodzina nie za bardzo umiała się za to zabrać bo tylko ja miałam "z czymś takim" wcześniej do czynienia. No i pomogłam. Kosztowało to poświęcenie jedynego wolnego w tygodniu dnia który mogłam spędzić ze swoim mężem... Mój mąz zrozumiał. Znając całą sytuację od podszewki wręcz poparł moja decyzję.... Ot taki mam układ z obecnym i byłym mężem icon_smile.gif

--------------------
A.L.

Go??







post śro, 24 lis 2010 - 13:15
Post #12

Tak bardzo go kocham, ze gdybym miala kase, zaplacilabym jakiemus karkowi aby go wyprawil na tamten swiat.
Byloby to z duzym pozytkiem dla swiata. I dla niego samego.
mari_emzet
śro, 24 lis 2010 - 14:08
Marta, pomimo, że ja nie jestem w takiej sytuacji, jak Wy, to zrobiłabym
tak samo, jak Ty. Nie wiem, czy to kwestia wychowania, czy głosu swojego
własnego serca. Na pewno dużo zależy od tego, jak nas wychowano. Ale
mnie się wydaje, że takie jesteśmy. Nie patrzymy na to, co nam ktoś zrobił,
tylko na swoje dzieci.

Pozdrawiam icon_smile.gif
mari_emzet


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 771
Dołączył: śro, 07 kwi 10 - 12:07
SkÄ…d: Szczecin
Nr użytkownika: 32,424

GG:


post śro, 24 lis 2010 - 14:08
Post #13

Marta, pomimo, że ja nie jestem w takiej sytuacji, jak Wy, to zrobiłabym
tak samo, jak Ty. Nie wiem, czy to kwestia wychowania, czy głosu swojego
własnego serca. Na pewno dużo zależy od tego, jak nas wychowano. Ale
mnie się wydaje, że takie jesteśmy. Nie patrzymy na to, co nam ktoś zrobił,
tylko na swoje dzieci.

Pozdrawiam icon_smile.gif
A.L.

Go??







post śro, 24 lis 2010 - 15:42
Post #14

miamao, upraszczasz.
Ja jestem bardzo dobrze wychowana, mam fajnych i madrych rodzicow. I co?
W niczym to nie zmienia faktu, ze ojca moich dzieci zabilabym z zimna krwia.

Do tego dobrego wychowania dorzuc jeszcze sposob w jaki sie ludzie rozstaja...i jeszcze pare innych rzeczy.
Wychowanie to mi nie pozwala powiedziec wprost mojej eks tesciowej co o niej mysle, wiec sie gryze w jezyk.
To ma sie nijak do tego jak sie traktuje bylego meza. (a traktuje sie tak, jak na to zasluguje)
mari_emzet
śro, 24 lis 2010 - 16:45
A.L. ale ja nikomu nie zarzucam, że jest źle wychowany. Ja nawiązałam do wcześniejszego postu Marty, w którym napisała:
"Moi rodzice też są po rozwodzie. To już z 7 lat będzie. Rozwód był w okropnej atmosferze, obrzucali sie syfem, że aż niemiło. Teraz mama zachorowała na raka. Mój ojciec z tajniaka kupował środki zaopatrzenia, dawał mi i mówił, żeby przekazac mamie bez informowania od kogo sa na prawdę. Tak mnie też nauczono w domu. Jak urywamy sobie łby to urywamy ale jak przyjdzie bida, choroba albo komornik (żarcik) to zaciskamy szeregi i nawzajem się bronimy."
O ten dokładnie przytoczony kawałek mi chodziło.
Napisałam też, że nie jestem, i nie byłam w takiej sytuacji jak Wy.
Nie będę oceniać Waszego nastawienia do ojców Waszych dzieci, bo nie mam takiego prawa.
Nie wiem, jak ja bym się zachowała, jakby mi mąż krzywdę wyrządził. Znam siebie, wiem, że
jeśli chodzi o moje dziecko, to zrobiłabym wszystko, żeby jak najmniej cierpiało. Patrząc na
mój temperament, i męża mojego sprzed kilku lat, to mogłaby być wielka zadyma. Ale teraz,
po kilku latach trochę zmądrzeliśmy, i myślę, że pomimo wszystkich wyrządzonych krzywd,
byłabym w stanie pomóc mu (ewentualnych wyrządzonych krzywd).
mari_emzet


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 771
Dołączył: śro, 07 kwi 10 - 12:07
SkÄ…d: Szczecin
Nr użytkownika: 32,424

GG:


post śro, 24 lis 2010 - 16:45
Post #15

A.L. ale ja nikomu nie zarzucam, że jest źle wychowany. Ja nawiązałam do wcześniejszego postu Marty, w którym napisała:
"Moi rodzice też są po rozwodzie. To już z 7 lat będzie. Rozwód był w okropnej atmosferze, obrzucali sie syfem, że aż niemiło. Teraz mama zachorowała na raka. Mój ojciec z tajniaka kupował środki zaopatrzenia, dawał mi i mówił, żeby przekazac mamie bez informowania od kogo sa na prawdę. Tak mnie też nauczono w domu. Jak urywamy sobie łby to urywamy ale jak przyjdzie bida, choroba albo komornik (żarcik) to zaciskamy szeregi i nawzajem się bronimy."
O ten dokładnie przytoczony kawałek mi chodziło.
Napisałam też, że nie jestem, i nie byłam w takiej sytuacji jak Wy.
Nie będę oceniać Waszego nastawienia do ojców Waszych dzieci, bo nie mam takiego prawa.
Nie wiem, jak ja bym się zachowała, jakby mi mąż krzywdę wyrządził. Znam siebie, wiem, że
jeśli chodzi o moje dziecko, to zrobiłabym wszystko, żeby jak najmniej cierpiało. Patrząc na
mój temperament, i męża mojego sprzed kilku lat, to mogłaby być wielka zadyma. Ale teraz,
po kilku latach trochę zmądrzeliśmy, i myślę, że pomimo wszystkich wyrządzonych krzywd,
byłabym w stanie pomóc mu (ewentualnych wyrządzonych krzywd).
inezz
śro, 24 lis 2010 - 19:59
M4R7U... moze nie jestes w innej gliny,wole pomoc jakiemus dziecku choremu czy dac na jakos akcje charytaktywna,bo tam pomoc sie przyda,
nie mam znajomosci aby mu znalesc prace,pewnie i tak by nie popracowal dlugo,mialby mozliwosc pracu w rodzinie w budownictwie,ale ne chce
twoj ex strara sie o kontakt z corka i chce placic,a moj nie za bardzo to go obchodzi,jak dalam o komornika to zadzwonil z tekstem"nikt ci dawno nie w*****olil" i na tym sie nasza rozmowa skonczyla,bo sie rozloczylam,o czym mam z takim czlowiekiem gadac,kilka dziesiat razy,mowil,ze pieniadze wplacic,a na koncie nic,nie mowiac,ze pozyczyl od dziecka kase,w moim imieniu,z jej chrztu i dalej tej kasy nie odal,w pozwie nawet nie pisalam o tej kwoty,bo mi wstyd,jemu chyba nie
ty masz jeszcze troche inna sytuacje,zalozylam nowa rodzice,wiec obecny maz pomaga przy pierwszej corce i lozy w jakis sposob na nie,
ja jestem sama,mieszkam sama z dzieckiem,pracuje,ale po platach zostaje mi ledwo na jedzenie,ex nie interesuje corka to dlaczego mam interesowac sie nim,jakbysmy mieli inne relacje,moze tak
inezz


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 93
Dołączył: pon, 22 lis 10 - 22:11
Nr użytkownika: 34,997




post śro, 24 lis 2010 - 19:59
Post #16

M4R7U... moze nie jestes w innej gliny,wole pomoc jakiemus dziecku choremu czy dac na jakos akcje charytaktywna,bo tam pomoc sie przyda,
nie mam znajomosci aby mu znalesc prace,pewnie i tak by nie popracowal dlugo,mialby mozliwosc pracu w rodzinie w budownictwie,ale ne chce
twoj ex strara sie o kontakt z corka i chce placic,a moj nie za bardzo to go obchodzi,jak dalam o komornika to zadzwonil z tekstem"nikt ci dawno nie w*****olil" i na tym sie nasza rozmowa skonczyla,bo sie rozloczylam,o czym mam z takim czlowiekiem gadac,kilka dziesiat razy,mowil,ze pieniadze wplacic,a na koncie nic,nie mowiac,ze pozyczyl od dziecka kase,w moim imieniu,z jej chrztu i dalej tej kasy nie odal,w pozwie nawet nie pisalam o tej kwoty,bo mi wstyd,jemu chyba nie
ty masz jeszcze troche inna sytuacje,zalozylam nowa rodzice,wiec obecny maz pomaga przy pierwszej corce i lozy w jakis sposob na nie,
ja jestem sama,mieszkam sama z dzieckiem,pracuje,ale po platach zostaje mi ledwo na jedzenie,ex nie interesuje corka to dlaczego mam interesowac sie nim,jakbysmy mieli inne relacje,moze tak
mari_emzet
śro, 24 lis 2010 - 23:14
No właśnie, i tu przede wszystkim chodzi o dzieci ...
Jeżeli ojciec się nie interesuje, ma głęboko gdzieś to,
co dzieje siÄ™ z jego dzieckiem, to z jakiej racji takiemu
pomagać? Inaczej sprawa ma się z tymi, którym zależy
na utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem, na jako takim
wychowaniu. Jeśli się stara, to ok, mogę pomóc. Ale wiadomo,
w granicach zdrowego rozsÄ…dku.
mari_emzet


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 771
Dołączył: śro, 07 kwi 10 - 12:07
SkÄ…d: Szczecin
Nr użytkownika: 32,424

GG:


post śro, 24 lis 2010 - 23:14
Post #17

No właśnie, i tu przede wszystkim chodzi o dzieci ...
Jeżeli ojciec się nie interesuje, ma głęboko gdzieś to,
co dzieje siÄ™ z jego dzieckiem, to z jakiej racji takiemu
pomagać? Inaczej sprawa ma się z tymi, którym zależy
na utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem, na jako takim
wychowaniu. Jeśli się stara, to ok, mogę pomóc. Ale wiadomo,
w granicach zdrowego rozsÄ…dku.
m4rusia
czw, 25 lis 2010 - 09:22
inezz ja nigdzie nie napisałam, że z radością będe wspomagac exia finansowo. Też bym wolała dać te pieniądze na dzieci chore nia białaczke np. Chociaż.... w zasadzie obecna sytuacja Exa jest taka a nie inna i nawet jakby zadzwonił i powiedział, że potrzebuje czegoś na co musiałabym wydac kasę, zakładając, że miałabym luźny grosz to nie żałowałabym. Ale zaznaczam, że dotyczy to tylko jego obecnej, przejściowej na szczęście sytuacji. Każda inna jego prośba wiążąca się z wydaniem kasy na jego widzi_mi_się była by przeze mnie wyśmiana icon_smile.gif

AL Wierz lub nie ale chęć zaciukania byłego przejdzie Ci icon_smile.gif Też tak miałam icon_smile.gif Kiedyś goniłam go nawet z nożem, jak wpadła nas rozdzielić moja mama, zaczęła przywoływac mnie do porządku "marta, przecież go zabijesz!!!" to po kilku sekundach przemyslenia całkiem juz spokojnie (nie przestając iść w strone D) powiedziałam "nieee, ja go tylko powaznie zranię!!!" Ponoc mój błysk w oku był wtedy przeraźliwy icon_smile.gif stety czy niestety mam jakieś hamulce icon_smile.gif Kilka lat potem chęc ubicia Exa mineła. 2 lata temu bliska mi osoba była w zakładzie karnym. Jeździłam tam w odwiedziny. Wspomniałam cos kiedyś, że D tak mnie wqr..ł ostatnio, że szok. Wtedy ta osoba powiedziała mi jako ciekawostkę, że siedzi tu tez taki "kolega" który zgodziłby się ''załatwic'' sprawę za bagatela..... 5 tys zł. Mało z krzesła nie spadałam jak usłyszałam, że za taki marny grosz ktos mógłby pozbawic życia kogoś z zimna krwią (za "duży" grosz też nie jestem zwolenniczką icon_smile.gif ). Tak czy inaczej gdyby ktos przedstawił mi taka propozycje kilka lat wstecz to zamiast wpłacić kasę namieszkanie może zapłaciła bym typowi od mokrej roboty i teraz zamiast w swoim M siedział w ZK Krzywaniec icon_smile.gif
m4rusia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,160
Dołączył: śro, 26 paź 05 - 14:09
SkÄ…d: z zadooopia
Nr użytkownika: 3,925

GG:


post czw, 25 lis 2010 - 09:22
Post #18

inezz ja nigdzie nie napisałam, że z radością będe wspomagac exia finansowo. Też bym wolała dać te pieniądze na dzieci chore nia białaczke np. Chociaż.... w zasadzie obecna sytuacja Exa jest taka a nie inna i nawet jakby zadzwonił i powiedział, że potrzebuje czegoś na co musiałabym wydac kasę, zakładając, że miałabym luźny grosz to nie żałowałabym. Ale zaznaczam, że dotyczy to tylko jego obecnej, przejściowej na szczęście sytuacji. Każda inna jego prośba wiążąca się z wydaniem kasy na jego widzi_mi_się była by przeze mnie wyśmiana icon_smile.gif

AL Wierz lub nie ale chęć zaciukania byłego przejdzie Ci icon_smile.gif Też tak miałam icon_smile.gif Kiedyś goniłam go nawet z nożem, jak wpadła nas rozdzielić moja mama, zaczęła przywoływac mnie do porządku "marta, przecież go zabijesz!!!" to po kilku sekundach przemyslenia całkiem juz spokojnie (nie przestając iść w strone D) powiedziałam "nieee, ja go tylko powaznie zranię!!!" Ponoc mój błysk w oku był wtedy przeraźliwy icon_smile.gif stety czy niestety mam jakieś hamulce icon_smile.gif Kilka lat potem chęc ubicia Exa mineła. 2 lata temu bliska mi osoba była w zakładzie karnym. Jeździłam tam w odwiedziny. Wspomniałam cos kiedyś, że D tak mnie wqr..ł ostatnio, że szok. Wtedy ta osoba powiedziała mi jako ciekawostkę, że siedzi tu tez taki "kolega" który zgodziłby się ''załatwic'' sprawę za bagatela..... 5 tys zł. Mało z krzesła nie spadałam jak usłyszałam, że za taki marny grosz ktos mógłby pozbawic życia kogoś z zimna krwią (za "duży" grosz też nie jestem zwolenniczką icon_smile.gif ). Tak czy inaczej gdyby ktos przedstawił mi taka propozycje kilka lat wstecz to zamiast wpłacić kasę namieszkanie może zapłaciła bym typowi od mokrej roboty i teraz zamiast w swoim M siedział w ZK Krzywaniec icon_smile.gif

--------------------
myla
czw, 25 lis 2010 - 10:07
nie jestem w Waszej sytuacji i mam nadzieję ze nigdy nie bedę, ale chciałabym wyrazic swoją opinię... otóż jeśli M4R7U6H4% ma taki dobry kontakt z ex, ten utrzymauje kontakty z córką, interesuje się nią itp to nie dziwię się że Ona jest w stanie pomóc mu w niektórych sytuacjach, ja tez tak bym zrobiła... ale nie dziwie się inezz czy też A.L. które mają taki a nie inny stosunek do ex, który ma gdzies je i dzieci, nie wspiera, nie daje kasy, ogólnie totalna olewka ... tak naprawde stosunek jak ma sie do exa zalezy od tego jaki on jest w stosunku do dzieci i do Was.... tak mi sie przynajmniej wydaje
myla


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,763
Dołączył: śro, 28 lut 07 - 14:34
SkÄ…d: Wielkopolska
Nr użytkownika: 11,528

GG:


post czw, 25 lis 2010 - 10:07
Post #19

nie jestem w Waszej sytuacji i mam nadzieję ze nigdy nie bedę, ale chciałabym wyrazic swoją opinię... otóż jeśli M4R7U6H4% ma taki dobry kontakt z ex, ten utrzymauje kontakty z córką, interesuje się nią itp to nie dziwię się że Ona jest w stanie pomóc mu w niektórych sytuacjach, ja tez tak bym zrobiła... ale nie dziwie się inezz czy też A.L. które mają taki a nie inny stosunek do ex, który ma gdzies je i dzieci, nie wspiera, nie daje kasy, ogólnie totalna olewka ... tak naprawde stosunek jak ma sie do exa zalezy od tego jaki on jest w stosunku do dzieci i do Was.... tak mi sie przynajmniej wydaje

--------------------
Mama Oliwki ( 23.06.2007) i Michasia ( 25.03.2009)
m4rusia
czw, 02 gru 2010 - 10:17
Człowiek dopóki nie wyleczy się ze związku (z jego konsekwencji) to chyba nigdy nie będzie w stanie określić jakby się zachował gdyby.... coś tam. Ja dopóki szczerze nienawidziłam D, jakby cos mu się stało to jeszcze pomogłabym aparaturę w szpitalu odłączyć icon_smile.gif Jakby nie dało rady to zorganizowałabym awarię energetyczna na duża skalę icon_smile.gif Teraz emocje opadły, scyzoryki w kieszeniach sie pozamykały i pomogłabym mu. Miałam ostatnio sytaucję, że naraziłam się kodeksowi karnemu, żeby go ochronić. Jak siępotem dowiedziałam miałabym dooopochron (jak to ładnie Ika okresliła icon_smile.gif ) bo były mąż to rodzina icon_smile.gif Czytałam potem KK i jest tam wzmianka, że o ile dla mnie już nie jest mężem ale jest najbliższą rodzina dla mojego dziecka i tak samo sie to traktuje. Wiem, że Exio pomógłby mi tez w podobnej sytuacji (tylko, że ja nie będę w takiej sytuacji icon_smile.gif ) Ze trzy lata temu zobaczyłam go kiedyś z obtłuczoną gębą. Zapytałam co sie stało. Nie powiedział. Współny kolega mówił, że byli razem w barze, jakiś jego znajomy jak się dowiedział, że się roziwdliśmy zaczął teskty:"a bo ona to była taka, siaka, owaka..." Exio nie wytrzymał i mu przylutował. icon_smile.gif Też nie da złego słowa na swoją wredna sooookę byłą żone powiedzieć icon_smile.gif Ogólnie "zasada" jest taka: my się możemy wyzywać od najgorszych ale nie daj Boże, żeby ktos inny spróbował icon_smile.gif
m4rusia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,160
Dołączył: śro, 26 paź 05 - 14:09
SkÄ…d: z zadooopia
Nr użytkownika: 3,925

GG:


post czw, 02 gru 2010 - 10:17
Post #20

Człowiek dopóki nie wyleczy się ze związku (z jego konsekwencji) to chyba nigdy nie będzie w stanie określić jakby się zachował gdyby.... coś tam. Ja dopóki szczerze nienawidziłam D, jakby cos mu się stało to jeszcze pomogłabym aparaturę w szpitalu odłączyć icon_smile.gif Jakby nie dało rady to zorganizowałabym awarię energetyczna na duża skalę icon_smile.gif Teraz emocje opadły, scyzoryki w kieszeniach sie pozamykały i pomogłabym mu. Miałam ostatnio sytaucję, że naraziłam się kodeksowi karnemu, żeby go ochronić. Jak siępotem dowiedziałam miałabym dooopochron (jak to ładnie Ika okresliła icon_smile.gif ) bo były mąż to rodzina icon_smile.gif Czytałam potem KK i jest tam wzmianka, że o ile dla mnie już nie jest mężem ale jest najbliższą rodzina dla mojego dziecka i tak samo sie to traktuje. Wiem, że Exio pomógłby mi tez w podobnej sytuacji (tylko, że ja nie będę w takiej sytuacji icon_smile.gif ) Ze trzy lata temu zobaczyłam go kiedyś z obtłuczoną gębą. Zapytałam co sie stało. Nie powiedział. Współny kolega mówił, że byli razem w barze, jakiś jego znajomy jak się dowiedział, że się roziwdliśmy zaczął teskty:"a bo ona to była taka, siaka, owaka..." Exio nie wytrzymał i mu przylutował. icon_smile.gif Też nie da złego słowa na swoją wredna sooookę byłą żone powiedzieć icon_smile.gif Ogólnie "zasada" jest taka: my się możemy wyzywać od najgorszych ale nie daj Boże, żeby ktos inny spróbował icon_smile.gif

--------------------
> Nasi byli - ojcowie naszych dzieci, i to co czujemy x czasu później
Start new topic
Reply to this topic
2 Stron V   1 2 nastÄ™pna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pon, 29 kwi 2024 - 14:58
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama