Witam Was wszystkie!
Ja jestem nowa na forum. Poronilam 4 sierpnia 2009. Nie planowalismy tamtej ciazy, ale stalo sie, bylismy ze soba tylko rok, wiec bardzo balam sie mu powiedziec, ale byl taki szczesliwy jak sie dowiedzial i dzieki niemu i ja zaczelam sie cieszyc, ze bedziemy mieli dziecko. Przygotwalismy sie psychicznie i poclzismy na pierwsza wizyte, lekarz nam powiedzial, ze to 8 tydzien, serduszko bije, ale malenstwo wolno sie rozwija, powiedzial by przyjsc za tydzien. Bylsimy zdezorientowani i przestarszeni, apre dni pozniej zaczelo sie plamienie, nasze malenstwo mialo 9 tygodni, kiedy lekarz stwierdzil, ze serduszko przestalo bic i umarlo. Mialam lyzeczkowanie, do dzisiaj zaluje tego, bo walalabym, aby wszytsko potoczylo sie naturalnie, ale coz bylam zalamana, plakalam i glaskalam moj brzuch. Kiedy bylo po wszystkim, nie za wiele z tego pamietam, bo nie chce, ale twarz mojego ukochanego, taka smutna, widzialam w jego oczach bol, dotykalam brzucha, ale czulam sie tak starsznie pusta. Pozbieranie sie bylo ciezkie, pocieszalismy sie,potem nastapil cieki moment, bo ja nie moglam sie pozbierac i doeszlam od niego,a le szybko wrocilam. Gdyby nie on nie dalabym rady. O stracie wiedziala tylko jego mama i jedna z jego siostr i moja jedna przyjaciolka, wszyscy mowili, ze bol szybko minie, coz nie mijal, a my balismy sie zaryzkowac, przez pare miesiecy chociaz bardzo dziecka pragnelismy balismy sie zaryzykowac, starch przed powtorka byl ogromny. Potem nasz slub i wkrotce zdecydowalismy, ze chcemy sie postarac o dziecko, zaszlam w ciaze w pierwszym cyklu, a jak test wskazal dwie kreski zaczelam plakac ze szczescia i strachu, moj maz byl szczesliwy. Ciaza byla zagrozona i z problemami, ale donosilam, nasz synus urodzil sie w 36 tygodniu, nasz maly cud. Wkrotce po porodzie zaszlam w kolejna ciaze, teraz jestem w 33 tygodniu, ciaza jest zagrozona i z problemami, teraz leze w szpitalu, ale walcze o kolejne dni, aby drugi synus w brzuszku wytrzymal jeszcze troche. Nasza strata zawsze bedzie w naszej pamieci, juz zawsze bedzie w nas ten starch przy kazdej ciazy, ze cos sie moze wydarzyc. Ja tzrese sie o kazdy dzien, tak bylo w poprzedniej ciazy i tak jest teraz, ale wiem, ze wszystko jest mozliwe, ze nawet po stracie mozna doczekac sie spelnienia marzen w postci tej malej upragnionej istotki, ktora dzis ma 9 miesiecy, a w brzuszku kolejna mala istotka. Wszystkim wam tego zycze
--------------------