Wiecie co, wściekłam się
. Młoda miała dzisiaj pierwsze mierzenie strojów komunijnych. I co się okazało: zamiast alb za 120 zł koszmarne sukienki za 170 zł! To zupełnie co innego, niż było ustalone na początku roku szkolnego. Ale mowy nie było, żeby przekonać księdza i krawcową, że to zupełnie coś innego, niż było ustalone. Oboje wpierali kilkudziesięciu osobom, że to właśnie oni mają rację. W końcu ksiądz uciekł.
Zaczynam mieć serdecznie dość tej komunii. Cholerna "mafia komunijna" decyduje o sukienkach, wystroju kościoła i o darach. A my oczywiście mamy za wszystko płacić bez szemrania.
Dlaczego forsa wkracza również w sferę sacrum? Wiem, że to pytanie źle postawione. Należy mieć raczej pretensje do ludzi, a nie Kościoła, ale naprawdę mi ta sprawa ciśnienie podniosła.
Poważnie rozważam zakup nowej sukienki i złożenie starej w darze do kościoła.
No to się wyżaliłam.
Aneta