Mijają dwa miesiące, a ja nadal borykam się z bólem gardła.
W czwartek byłam u lekarza rodzinnego, lekarka stwierdziła, że i owszem, gardło nadal czerwone , ale orzekła - "kolejnego antybiotyku to ja Pani już nie dam."
Dała mi za to skierowanie do laryngologa.
Badanie laryngologiczne miałam dzisiaj, no i powiem, że rozczarowana tą wizytą jestem, a może za wiele sobie obiecywałam.
Jeszcze dziś rano wyobrażałam sobie, że w końcu odpowiednia osoba zajmie się moim gardłem, że zbada i obejrzy je dogłębnie, że użyje do tego odpowiednich sprzętów i że w końcu dowiem się co mi jest.
A jak było ?
Było tak samo jak na wizycie u zwykłego lekarza - otworzyć usta, szpatułka, dziękuję, nic tu nie widzę , gardło czyste, uszy i nos też.
- No ale jak to , to wszystko, to już, po badaniu, a co z zapaleniem
- Nie ma Pani żadnego zapalenia, gardło nie jest nawet zaczerwienione .
-
, jak nie jest jak jest, a przynajmniej było jeszcze w czwartek , poza tym nadal boli, cały czas stosuję płukanki i leki przeciwzapalne, trwa to już dwa miesiące.
- No to proszę płukać dalej i kupić sobie coś do ssania .
- Ale to nie pomaga.
- Pobiorę Pani próbkę na wymaz z gardła, z wynikiem proszę przyjść za miesiąc , bo na urlop idę.
- Do widzenia .
- Do widzenia.
Zanosząc próbkę na posiew, na własny koszt poprosiłam o wykonanie badania CRP w celu upewnienia się , czy mam jakiś stan zapalny czy nie.
Lekarze zaczynają patrzeć na mnie jak na hipochondryczkę , ja po dzisiejszej wizycie też zastanawiam się, czy ten mój ból gardła to jakiś wyimaginowany nie jest, o ale przecież ja go fizycznie czuję .
Jeśli nie laryngolog, to kto może mi pomóc ?
Ten post edytował AQA pon, 27 sie 2012 - 13:31