Moim rodzice też nigdy nie chcieli słyszeć o koniach. A marzyłam o tym odkąd skończyłam 9 lat. Jak dziś pamiętam jak w trzeciej klasie podstawówki byliśmy na wycieczce szkolnej w stadninie. Były oprowadzanki na koniach itd. Od tamtej pory tylko o tym myślałam. Z czasem to trochę ucichło bo wiedziałam, że nie mam szans na naukę, ale gdzieś pod skórą to czekało. Aż w końcu skończyłam liceum i zaraz po maturze poszłam do pracy, jednocześnie poznałam pewnego chłopaka (obecnie męża) który nie potrafił odmówić mi niczego
![icon_wink.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_wink.gif)
I tak w tajemnicy zaczęłam uczyć się jeździć, jak brakowało mi na jazdy z pensji, to chłopak dokładał. Łatwo nie było, bo praca w dzień, w weekendy studia zaoczne na które też musiałam mieć kasę i jeszcze gdzieś musiałam wcisnąć chociaż godzinkę jazdy. W końcu przyznałam się rodzicom, oni się tylko popukali w czoło i powtórzyli że złotówki nie dołożą do tego żebym mogła się zabić
![icon_razz.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_razz.gif)
Na szczęście mąż doskonale rozumiał co do pasja, po ślubie zajmował się dziećmi, gotował itp. podczas gdy ja nawet pół dnia mogłam siedzieć w stajni.
A od jakiegoś czasu coś przebąkuje że może sam też by zaczął jeździć.
W każdym razie nauczyłam się, że swoim dzieciom nigdy nie zamknę drogi do ich pasji. Owszem jazda konna jest niebezpieczna, czasami boli i to bardzo. Często zdarzają się wypadki nawet przy najspokojniejszych koniach. Ale wiem już sama po sobie, jak bardzo można unieszczęśliwić dziecko, któremu nie pozwalamy się realizować w tym co kocha. Mój starszy syn ma 8 lat, lubi konie ale boi się wsiadać, do niczego nie zmuszam. Za to córka (6 lat) zachowuje się jakby w siodle się urodziła. Już teraz widzę, że rośnie z niej dobry materiał na zawodnika. Jest zawzięta i do tego odważna, na pewno będzie sobie świetnie radzić.