Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
13 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia   

nerwica

, skÄ…d to siÄ™ bierze?
> , skÄ…d to siÄ™ bierze?
Inana

Go??







post nie, 23 lis 2008 - 23:46
Post #41

Problem polega na tym, że ja już jestem zmęczona. Rozmawiam z nią już ponad miesiąc. Ciągle o tym samym - o jej życiu, o jej mężu, o jej samopoczuciu, o lekarzach i terapii. I mam wrażenie, że to do niczego nie prowadzi. Ona tak jakby nie pamiętała, o czym mówiłyśmy, do jakich wniosków doszłyśmy. Wałkuje temat ciągle od nowa. A o samobójstwie myśli, bo tak bardzo źle się teraz czuje.
Nie mam już siły, czuję się, jakby wysysała ze mnie energię tym gadaniem. Ale nie chcę jej odrzucić. Nie chcę, żeby poczuła się odrzucona.

EDIT: A z drugiej strony nie wiem, czy powinnam ją namawiać do terapii, przekonywać, że jest jej potrzebna. Bo skoro ona uważa, że to właśnie terapia i rozstrząsanie siebie i swojego życia jest dla niej takie szkodliwe... Nie chcę, żeby pomyślała, że wmawiam jej chorobę, że wmawiam jej, że coś jest z nią nie tak...
gemma
nie, 23 lis 2008 - 23:52
Inana, ja bym tę Twoją koleżankę namawiała na leki, jednak. Leki to dobry sposób na przeczekanie tego pierwszego, najtrudniejszego okresu, kiedy człowiek już wie, że musi coś ze sobą zrobić (czytaj iść na terapię), ale jeszcze nie ma na to siły.
Niech zacznie choćby dla dzieci. Zwłaszcza, że się pojawiły myśli samobójcze.
Nie wiem, co znaczy, że koleżanka dziwnie się czuć po lekach. Czy ona brała je jakoś dłużej? W sensie miesiąc, dwa? Bo pierwszy okres brania leków faktycznie może być nieco dziwny, w zależności od osoby pojawiają się przeróżne objawy czy nawet dolegliwości. Ale o tym wyraźnie piszą w ulotce i to trzeba po prostu przeczekać, a nie odstawiać po tygodniu. Zresztą najlepiej wprowadzać lek stopniowo - najpierw 1/4 dawki docelowej, potem po tygodniu czy dwóch 1/2, po powiedzmy miesiącu dochodzi się do całej dawki. Wtedy te skutki uboczne są zminimalizowane.

Druga sprawa - trzeba znaleźć dobrego psychiatrę. Teksty (zakładam, że to nie kwestia nadinterpretacji koleżanki) o mężu, z którym pani dr psychiatra nie umiałaby być, są nieprofesjonalne i pani "dr" nadaje się do skreślenia, niestety.
gemma


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 140
Dołączył: pią, 04 kwi 03 - 10:48
SkÄ…d: Katowice
Nr użytkownika: 379




post nie, 23 lis 2008 - 23:52
Post #42

Inana, ja bym tę Twoją koleżankę namawiała na leki, jednak. Leki to dobry sposób na przeczekanie tego pierwszego, najtrudniejszego okresu, kiedy człowiek już wie, że musi coś ze sobą zrobić (czytaj iść na terapię), ale jeszcze nie ma na to siły.
Niech zacznie choćby dla dzieci. Zwłaszcza, że się pojawiły myśli samobójcze.
Nie wiem, co znaczy, że koleżanka dziwnie się czuć po lekach. Czy ona brała je jakoś dłużej? W sensie miesiąc, dwa? Bo pierwszy okres brania leków faktycznie może być nieco dziwny, w zależności od osoby pojawiają się przeróżne objawy czy nawet dolegliwości. Ale o tym wyraźnie piszą w ulotce i to trzeba po prostu przeczekać, a nie odstawiać po tygodniu. Zresztą najlepiej wprowadzać lek stopniowo - najpierw 1/4 dawki docelowej, potem po tygodniu czy dwóch 1/2, po powiedzmy miesiącu dochodzi się do całej dawki. Wtedy te skutki uboczne są zminimalizowane.

Druga sprawa - trzeba znaleźć dobrego psychiatrę. Teksty (zakładam, że to nie kwestia nadinterpretacji koleżanki) o mężu, z którym pani dr psychiatra nie umiałaby być, są nieprofesjonalne i pani "dr" nadaje się do skreślenia, niestety.


--------------------
Zuzka, 06.02.2001.
Wojtek, 22.08.2003.

Inny Åšwiat
marghe.
pon, 24 lis 2008 - 00:03
Zgodzę się z Gemmą co do leków.
To jedyny ratunek, chyba..

Natomiast nie zgodze się co do efektów ubocznych. W dzisiejszych czasach na rybku jest tyle lekartws, że można dobrać takie, po których efekty ubocze będą minimalne. Wiem po sobie icon_smile.gif
Dwukrotnie bardzo źle zareagowałam na leki. NIe było mowy o przeczekaniu, po kilku dniach zmieniono mi je na inne
marghe.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 21,243
Dołączył: wto, 18 maj 04 - 15:43
Nr użytkownika: 1,758




post pon, 24 lis 2008 - 00:03
Post #43

Zgodzę się z Gemmą co do leków.
To jedyny ratunek, chyba..

Natomiast nie zgodze się co do efektów ubocznych. W dzisiejszych czasach na rybku jest tyle lekartws, że można dobrać takie, po których efekty ubocze będą minimalne. Wiem po sobie icon_smile.gif
Dwukrotnie bardzo źle zareagowałam na leki. NIe było mowy o przeczekaniu, po kilku dniach zmieniono mi je na inne
chaton
pon, 24 lis 2008 - 11:29
CYTAT(Inana @ Sun, 23 Nov 2008 - 22:57) *
Kurczę! Już mi ręce opadają! Nie wiem, jak mam z nią rozmawiać. Zadzwoniła dzisiaj, żeby mi powiedzieć, że największym błędem jaki popełniła było pójście do psychiatry. Bo po tych wizytach u psychiatrów (kilku ich było) zaczęła się zastanawiać nad sobą, analizować siebie i zaczęła się bać, że jest nienormalna i że zwariuje. I boi się tego grzebania w sobie. Twierdzi, że ona w ogóle to nie rozumie pojęcia podświadomości i w ogóle, to co to jest ta podświadomość i że ona się czuje przez tą podświadomość zagrożona, jakby miała w sobie COŚ (tą podświadomość znaczy się) 29.gif
A w ogóle to największą krzywdę jej zrobiła ta psychiatra, która powiedziała, że coś z nią musi być nie tak, bo ona (tzn. psychiatra) by z takim człowiekiem jak jej (mojej koleżanki) mąż nie była! I koleżanka poczuła się jak jakaś nienormalna, że coś z nią jest nie tak, skoro ona z nim jest. I w ogóle to ona (koleżanka) tak teraz dochodzi do wniosku, że ona wtedy (kiedy chodziła po psychiatrach) wcale nie miała nerwicy, bo nie odczuwała żadnych lęków, tylko była przygnębiona i nieszczęśliwa. Za to teraz już ma nerwicę, bo lekarze ją w nią wpędzili tym gadaniem i tymi lekami, bo ona się po tych lekach nie czuła sobą.


Inana: ale nikt nie powiedzial, ze to bedzie latwe i od razu. To jest dluga praca i niezbednym etapem jest ten bardzo nieprzyjemny stan, ktory doswiadcza kolezanka i ktory polega na tym, ze ona sobie zdaje sprawe jak bardzo jest jej zle. Niestety nie mozna czus sie lepiej bez swiadomosci tego, ze jest zle.
Co do lekow zgadzam sie z kolezankami: one maja bardzo dlugoterminowe dzialanie. Nawet po kilku tygodniach moga zaczac przynosic kozysci, wiec niestety trzeba przeczekac.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post pon, 24 lis 2008 - 11:29
Post #44

CYTAT(Inana @ Sun, 23 Nov 2008 - 22:57) *
Kurczę! Już mi ręce opadają! Nie wiem, jak mam z nią rozmawiać. Zadzwoniła dzisiaj, żeby mi powiedzieć, że największym błędem jaki popełniła było pójście do psychiatry. Bo po tych wizytach u psychiatrów (kilku ich było) zaczęła się zastanawiać nad sobą, analizować siebie i zaczęła się bać, że jest nienormalna i że zwariuje. I boi się tego grzebania w sobie. Twierdzi, że ona w ogóle to nie rozumie pojęcia podświadomości i w ogóle, to co to jest ta podświadomość i że ona się czuje przez tą podświadomość zagrożona, jakby miała w sobie COŚ (tą podświadomość znaczy się) 29.gif
A w ogóle to największą krzywdę jej zrobiła ta psychiatra, która powiedziała, że coś z nią musi być nie tak, bo ona (tzn. psychiatra) by z takim człowiekiem jak jej (mojej koleżanki) mąż nie była! I koleżanka poczuła się jak jakaś nienormalna, że coś z nią jest nie tak, skoro ona z nim jest. I w ogóle to ona (koleżanka) tak teraz dochodzi do wniosku, że ona wtedy (kiedy chodziła po psychiatrach) wcale nie miała nerwicy, bo nie odczuwała żadnych lęków, tylko była przygnębiona i nieszczęśliwa. Za to teraz już ma nerwicę, bo lekarze ją w nią wpędzili tym gadaniem i tymi lekami, bo ona się po tych lekach nie czuła sobą.


Inana: ale nikt nie powiedzial, ze to bedzie latwe i od razu. To jest dluga praca i niezbednym etapem jest ten bardzo nieprzyjemny stan, ktory doswiadcza kolezanka i ktory polega na tym, ze ona sobie zdaje sprawe jak bardzo jest jej zle. Niestety nie mozna czus sie lepiej bez swiadomosci tego, ze jest zle.
Co do lekow zgadzam sie z kolezankami: one maja bardzo dlugoterminowe dzialanie. Nawet po kilku tygodniach moga zaczac przynosic kozysci, wiec niestety trzeba przeczekac.

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Beciak1
pon, 24 lis 2008 - 12:31
CYTAT(chaton @ Mon, 24 Nov 2008 - 11:29) *
Inana: ale nikt nie powiedzial, ze to bedzie latwe i od razu. To jest dluga praca i niezbednym etapem jest ten bardzo nieprzyjemny stan, ktory doswiadcza kolezanka i ktory polega na tym, ze ona sobie zdaje sprawe jak bardzo jest jej zle. Niestety nie mozna czus sie lepiej bez swiadomosci tego, ze jest zle.
Co do lekow zgadzam sie z kolezankami: one maja bardzo dlugoterminowe dzialanie. Nawet po kilku tygodniach moga zaczac przynosic kozysci, wiec niestety trzeba przeczekac.


Dokładnie tak to jest.
Beciak1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,029
Dołączył: czw, 06 lis 08 - 12:28
Skąd: śląskie
Nr użytkownika: 23,415




post pon, 24 lis 2008 - 12:31
Post #45

CYTAT(chaton @ Mon, 24 Nov 2008 - 11:29) *
Inana: ale nikt nie powiedzial, ze to bedzie latwe i od razu. To jest dluga praca i niezbednym etapem jest ten bardzo nieprzyjemny stan, ktory doswiadcza kolezanka i ktory polega na tym, ze ona sobie zdaje sprawe jak bardzo jest jej zle. Niestety nie mozna czus sie lepiej bez swiadomosci tego, ze jest zle.
Co do lekow zgadzam sie z kolezankami: one maja bardzo dlugoterminowe dzialanie. Nawet po kilku tygodniach moga zaczac przynosic kozysci, wiec niestety trzeba przeczekac.


Dokładnie tak to jest.

--------------------
Wojtas (14.03.2005), Martyna i Karina (11.09.2008)

Nie jutro. DziÅ›!!!
Inana

Go??







post pon, 24 lis 2008 - 13:03
Post #46

Wiem, wiem i jeszcze raz wiem.
Nie rozumiem tylko w dalszym ciągu, jak to jest, że człowiek normalnie sobie przez kilkadziesiąt lat życia funkcjonuje (rozumiem, że w niekomfortowych warunkach, ale przecież funkcjonuje normalnie) a potem nagle przestaje funkcjonować. Świat mu się rozsypuje, dlaczego?
Koleżanka twierdzi, że była szczęśliwa (w czasie tego nieszczęsnego małżeństwa) i chce do tego wrócić. Mówi, że wcale nie było tak źle, że już się przecież była przyzwyczaiła, że szanowny małżonek codziennie wraca do domu rano, że wyjeżdża z kolegą i dwiema koleżankami a ona w tym czasie zostaje w domu z dziećmi, bo przecież już dla niej w samochodzie nie będzie miejsca (słowa szanownego małżonka). Że radość dawały jej dzieci i dom - bo ona lubi być kurą domową, sprzątać, gotować, czytać książeczki, kolorować, rysować, chodzić na spacery. Że ona chce, żeby było tak, jak było.
O co w tym wszystkim chodzi? Skoro było jej dobrze, to dlaczego ma nerwicę? A może to nie jest nerwica? (lekarze twierdzą, że nerwica) Jak nie nerwica, to co?
Gosia z edziecka
pon, 24 lis 2008 - 13:24
CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 13:03) *
Wiem, wiem i jeszcze raz wiem.
Nie rozumiem tylko w dalszym ciągu, jak to jest, że człowiek normalnie sobie przez kilkadziesiąt lat życia funkcjonuje (rozumiem, że w niekomfortowych warunkach, ale przecież funkcjonuje normalnie) a potem nagle przestaje funkcjonować. Świat mu się rozsypuje, dlaczego?
Koleżanka twierdzi, że była szczęśliwa (w czasie tego nieszczęsnego małżeństwa) i chce do tego wrócić. Mówi, że wcale nie było tak źle, że już się przecież była przyzwyczaiła, że szanowny małżonek codziennie wraca do domu rano, że wyjeżdża z kolegą i dwiema koleżankami a ona w tym czasie zostaje w domu z dziećmi, bo przecież już dla niej w samochodzie nie będzie miejsca (słowa szanownego małżonka). Że radość dawały jej dzieci i dom - bo ona lubi być kurą domową, sprzątać, gotować, czytać książeczki, kolorować, rysować, chodzić na spacery. Że ona chce, żeby było tak, jak było.
O co w tym wszystkim chodzi? Skoro było jej dobrze, to dlaczego ma nerwicę? A może to nie jest nerwica? (lekarze twierdzą, że nerwica) Jak nie nerwica, to co?

Póty dzban wode nosi, póki się ucho nie urwie icon_sad.gif
Są różne mechanizmy (wyparcie itd), które chronia człowieka, tu pewnie Beciak i Chaton cos by napisały więcej. W kazdym razie człowiekowi się wydaje, że się pogodził. Nerwica jest dowodem na to, że się nie pogodził. Taki człowiek po prostu bardzo dobrze tłumił swoje uczucia prawdziwe przez jakiś czas, a potem się juz nie dało. Niektórzy całe życie potrafia tłumić.
A terapia jest jak remont. Widział ktoś niekłopotliwy i przyjemny remont? Trzeba zaprowadzić niezły chaos, żeby potem wszystko poukładać od nowa.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post pon, 24 lis 2008 - 13:24
Post #47

CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 13:03) *
Wiem, wiem i jeszcze raz wiem.
Nie rozumiem tylko w dalszym ciągu, jak to jest, że człowiek normalnie sobie przez kilkadziesiąt lat życia funkcjonuje (rozumiem, że w niekomfortowych warunkach, ale przecież funkcjonuje normalnie) a potem nagle przestaje funkcjonować. Świat mu się rozsypuje, dlaczego?
Koleżanka twierdzi, że była szczęśliwa (w czasie tego nieszczęsnego małżeństwa) i chce do tego wrócić. Mówi, że wcale nie było tak źle, że już się przecież była przyzwyczaiła, że szanowny małżonek codziennie wraca do domu rano, że wyjeżdża z kolegą i dwiema koleżankami a ona w tym czasie zostaje w domu z dziećmi, bo przecież już dla niej w samochodzie nie będzie miejsca (słowa szanownego małżonka). Że radość dawały jej dzieci i dom - bo ona lubi być kurą domową, sprzątać, gotować, czytać książeczki, kolorować, rysować, chodzić na spacery. Że ona chce, żeby było tak, jak było.
O co w tym wszystkim chodzi? Skoro było jej dobrze, to dlaczego ma nerwicę? A może to nie jest nerwica? (lekarze twierdzą, że nerwica) Jak nie nerwica, to co?

Póty dzban wode nosi, póki się ucho nie urwie icon_sad.gif
Są różne mechanizmy (wyparcie itd), które chronia człowieka, tu pewnie Beciak i Chaton cos by napisały więcej. W kazdym razie człowiekowi się wydaje, że się pogodził. Nerwica jest dowodem na to, że się nie pogodził. Taki człowiek po prostu bardzo dobrze tłumił swoje uczucia prawdziwe przez jakiś czas, a potem się juz nie dało. Niektórzy całe życie potrafia tłumić.
A terapia jest jak remont. Widział ktoś niekłopotliwy i przyjemny remont? Trzeba zaprowadzić niezły chaos, żeby potem wszystko poukładać od nowa.
chaton
pon, 24 lis 2008 - 14:10
CYTAT(Gośka z edziecka @ Mon, 24 Nov 2008 - 13:24) *
Póty dzban wode nosi, póki się ucho nie urwie icon_sad.gif
Są różne mechanizmy (wyparcie itd), które chronia człowieka, tu pewnie Beciak i Chaton cos by napisały więcej. W kazdym razie człowiekowi się wydaje, że się pogodził. Nerwica jest dowodem na to, że się nie pogodził. Taki człowiek po prostu bardzo dobrze tłumił swoje uczucia prawdziwe przez jakiś czas, a potem się juz nie dało. Niektórzy całe życie potrafia tłumić.
A terapia jest jak remont. Widział ktoś niekłopotliwy i przyjemny remont? Trzeba zaprowadzić niezły chaos, żeby potem wszystko poukładać od nowa.

Dokladnie, trafnie ujete, podpisze sie. Mechanizmy obronne maja swoje granice, one sa skuteczne na krotki okres. Chowane pod dywan problemy tylko przybieraja na sile i w pewnym momencie jest eksplozja.
Kontynnuujac porownanie " budownicze", to dom wybudowany na zlych fundamentach: kiedy sie rozsypie, trzeba zaczac od budowy pozadnych fundamentow.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post pon, 24 lis 2008 - 14:10
Post #48

CYTAT(Gośka z edziecka @ Mon, 24 Nov 2008 - 13:24) *
Póty dzban wode nosi, póki się ucho nie urwie icon_sad.gif
Są różne mechanizmy (wyparcie itd), które chronia człowieka, tu pewnie Beciak i Chaton cos by napisały więcej. W kazdym razie człowiekowi się wydaje, że się pogodził. Nerwica jest dowodem na to, że się nie pogodził. Taki człowiek po prostu bardzo dobrze tłumił swoje uczucia prawdziwe przez jakiś czas, a potem się juz nie dało. Niektórzy całe życie potrafia tłumić.
A terapia jest jak remont. Widział ktoś niekłopotliwy i przyjemny remont? Trzeba zaprowadzić niezły chaos, żeby potem wszystko poukładać od nowa.

Dokladnie, trafnie ujete, podpisze sie. Mechanizmy obronne maja swoje granice, one sa skuteczne na krotki okres. Chowane pod dywan problemy tylko przybieraja na sile i w pewnym momencie jest eksplozja.
Kontynnuujac porownanie " budownicze", to dom wybudowany na zlych fundamentach: kiedy sie rozsypie, trzeba zaczac od budowy pozadnych fundamentow.

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Beciak1
pon, 24 lis 2008 - 14:16
U Twojej przyjaciółki bardzo silnie działają mechanizmy obronne, wynikające najprawdopodobniej z ogromnego lęku przed radykalną zmianą. I jestem pewna, że "kiedyś" wcale nie było lepiej. Kobieta musi jeszcze do jakiejkolwiek decyzji dojrzeć, na razie tkwi i jakoś tam sobie te "tkwienie" racjonalizuje. I pewnie będzie tak jak z tym przysłowiowym dzbanem. Szanowny małżonek wywinie taki numer, którego już przyjaciółka nie da rady "przerobić sobie w głowie" i albo się zbierze w kupę robiąc porządek, albo załamie kompletnie.
Niestety Inana Ty za nią nic nie zrobisz, możesz tylko słuchać i doradzać. To jej życie i tylko ona może je zmienić. icon_sad.gif
Swoją drogą chciałabym mieć taka przyjaciółkę, która tak sie troszczy o drugą osobę jak Ty icon_smile.gif
Beciak1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,029
Dołączył: czw, 06 lis 08 - 12:28
Skąd: śląskie
Nr użytkownika: 23,415




post pon, 24 lis 2008 - 14:16
Post #49

U Twojej przyjaciółki bardzo silnie działają mechanizmy obronne, wynikające najprawdopodobniej z ogromnego lęku przed radykalną zmianą. I jestem pewna, że "kiedyś" wcale nie było lepiej. Kobieta musi jeszcze do jakiejkolwiek decyzji dojrzeć, na razie tkwi i jakoś tam sobie te "tkwienie" racjonalizuje. I pewnie będzie tak jak z tym przysłowiowym dzbanem. Szanowny małżonek wywinie taki numer, którego już przyjaciółka nie da rady "przerobić sobie w głowie" i albo się zbierze w kupę robiąc porządek, albo załamie kompletnie.
Niestety Inana Ty za nią nic nie zrobisz, możesz tylko słuchać i doradzać. To jej życie i tylko ona może je zmienić. icon_sad.gif
Swoją drogą chciałabym mieć taka przyjaciółkę, która tak sie troszczy o drugą osobę jak Ty icon_smile.gif

--------------------
Wojtas (14.03.2005), Martyna i Karina (11.09.2008)

Nie jutro. DziÅ›!!!
Inana

Go??







post pon, 24 lis 2008 - 19:45
Post #50

Doszła do wniosku, że nic jej nie jest. Wszystko to sobie wkręciła. Postanowiła myśleć pozytywnie: wszystko jest w porządku, jestem normalna. Czyli na razie czekamy i nie ruszamy tematu. Zobaczymy co będzie.
chaton
pon, 24 lis 2008 - 20:01
CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 19:45) *
Doszła do wniosku, że nic jej nie jest. Wszystko to sobie wkręciła. Postanowiła myśleć pozytywnie: wszystko jest w porządku, jestem normalna. Czyli na razie czekamy i nie ruszamy tematu. Zobaczymy co będzie.


No bo ona jest normalna... Tylko sytuacja ja troche przerosla.
Cuz, wyglada na to,ze mechanizmy obronne zwyciezyly... ciekawe, na jak dlugo?

Inana: chyba zrobilas wszystko, co w twojej mocy. Tera zdecyzja, co z tym zrobic, nalezy do kolezanki.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post pon, 24 lis 2008 - 20:01
Post #51

CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 19:45) *
Doszła do wniosku, że nic jej nie jest. Wszystko to sobie wkręciła. Postanowiła myśleć pozytywnie: wszystko jest w porządku, jestem normalna. Czyli na razie czekamy i nie ruszamy tematu. Zobaczymy co będzie.


No bo ona jest normalna... Tylko sytuacja ja troche przerosla.
Cuz, wyglada na to,ze mechanizmy obronne zwyciezyly... ciekawe, na jak dlugo?

Inana: chyba zrobilas wszystko, co w twojej mocy. Tera zdecyzja, co z tym zrobic, nalezy do kolezanki.

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Inana

Go??







post pon, 24 lis 2008 - 20:11
Post #52

CYTAT(chaton @ Mon, 24 Nov 2008 - 20:01) *
No bo ona jest normalna... Tylko sytuacja ja troche przerosla.
Cuz, wyglada na to,ze mechanizmy obronne zwyciezyly... ciekawe, na jak dlugo?

Inana: chyba zrobilas wszystko, co w twojej mocy. Tera zdecyzja, co z tym zrobic, nalezy do kolezanki.


Dla mnie jest normalna, dla Ciebie jest normalna. Dla siebie nie jest (to znaczy jest, pod warunkiem, że normalnie się zachowuje, kontroluje swoje emocje, swoje zachowanie i swoje myśli, jest szczęśliwa, nie zastanawia się nad sobą i nad swoim życiem, nad tym jaka jest i czego chce).
Bo tacy ludzie są nienormalni - bo jej mama uważa, że chodzenie do psychiatry jest nienormalne.... I że nie ma co się grzebać w sobie, bo ludzie normalnie się w sobie nie grzebią, tylko żyją... nie analizują ciągle siebie i swojego życia, tylko po prostu żyją.
Fajnie, chciałabym tak... po prostu sobie żyć. Bez zastanawiania się i ciągłego analizowania siebie. Czy po terapii tak się żyje?
marghe.
pon, 24 lis 2008 - 20:28
CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 22:11) *
Fajnie, chciałabym tak... po prostu sobie żyć. Bez zastanawiania się i ciągłego analizowania siebie. Czy po terapii tak się żyje?


wręcz przeciwnie icon_smile.gif
ale to wcale nie jest złe
marghe.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 21,243
Dołączył: wto, 18 maj 04 - 15:43
Nr użytkownika: 1,758




post pon, 24 lis 2008 - 20:28
Post #53

CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 22:11) *
Fajnie, chciałabym tak... po prostu sobie żyć. Bez zastanawiania się i ciągłego analizowania siebie. Czy po terapii tak się żyje?


wręcz przeciwnie icon_smile.gif
ale to wcale nie jest złe
Beciak1
pon, 24 lis 2008 - 23:32
CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 20:11) *
Fajnie, chciałabym tak... po prostu sobie żyć. Bez zastanawiania się i ciągłego analizowania siebie. Czy po terapii tak się żyje?

Tak to żyje pantofelek albo jakaś euglena zielona...
Beciak1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,029
Dołączył: czw, 06 lis 08 - 12:28
Skąd: śląskie
Nr użytkownika: 23,415




post pon, 24 lis 2008 - 23:32
Post #54

CYTAT(Inana @ Mon, 24 Nov 2008 - 20:11) *
Fajnie, chciałabym tak... po prostu sobie żyć. Bez zastanawiania się i ciągłego analizowania siebie. Czy po terapii tak się żyje?

Tak to żyje pantofelek albo jakaś euglena zielona...


--------------------
Wojtas (14.03.2005), Martyna i Karina (11.09.2008)

Nie jutro. DziÅ›!!!
Inana

Go??







post pon, 24 lis 2008 - 23:57
Post #55

CYTAT(Beciak1 @ Mon, 24 Nov 2008 - 23:32) *
Tak to żyje pantofelek albo jakaś euglena zielona...


Też mi się tak skojarzyło. Ale ja znam parę osób, które sobie tak właśnie egzystują, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie na podstawie tego co robią i mówią.
chaton
wto, 25 lis 2008 - 12:28
CYTAT(Beciak1 @ Mon, 24 Nov 2008 - 23:32) *
Tak to żyje pantofelek albo jakaś euglena zielona...


No brain, no pain... tez mi sie czasem tak marzy.
Niestety lobotomii sie raczej nie poddam, wiec zostalo tylko starac sie kozystac z przemyslen w konstruktywny sposob... Ja wybralam psychoanalize.

Beciak: czy Ty dostalas moje pw?
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post wto, 25 lis 2008 - 12:28
Post #56

CYTAT(Beciak1 @ Mon, 24 Nov 2008 - 23:32) *
Tak to żyje pantofelek albo jakaś euglena zielona...


No brain, no pain... tez mi sie czasem tak marzy.
Niestety lobotomii sie raczej nie poddam, wiec zostalo tylko starac sie kozystac z przemyslen w konstruktywny sposob... Ja wybralam psychoanalize.

Beciak: czy Ty dostalas moje pw?

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Honey*
sob, 10 sty 2009 - 10:00
Hej
Pamietacie mnie ?
Pisalyscie ze jak powaznie pogadam z mezem to bedzie chetny pomoc mi. A tym czasem sprawil ze jeszcze gorzej sie poczulam. Stwierdzil ze powinnam isc do lekarza, na terapie. No wiec mowie mu ze musialby ze mna pojechac a on " ja ci tam w niczym nie jestem potrzebny". Poryczalam sie jak zwykle. On nie jest taki jak myslicie. Oczywiscie dodal swoje ze jak kogos boli zab to idzie do dentysty. Za grosz zrozumienia, wspolczucia. Powiedzialam mu ze nie musi rozumiec wystarczy zeby byl, wspieral mnie a nie dolowal jeszcze bardziej.
Odwrocil sie i zasnol. Dzis rano wstal jak gdyby nigdy nic, jakby jednym uchem wlecialo drugim wylecialo. I wlsnie taki nasz zwiazek jest, bez rozmowy bez zrozumienia bez uczucia. A chyba jedyne co nas laczy to slub i Zuzia icon_sad.gif(((((((((((

Ten post edytował gaby sob, 10 sty 2009 - 10:01
Honey*


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,860
Dołączył: wto, 31 maj 05 - 14:00
Nr użytkownika: 3,207




post sob, 10 sty 2009 - 10:00
Post #57

Hej
Pamietacie mnie ?
Pisalyscie ze jak powaznie pogadam z mezem to bedzie chetny pomoc mi. A tym czasem sprawil ze jeszcze gorzej sie poczulam. Stwierdzil ze powinnam isc do lekarza, na terapie. No wiec mowie mu ze musialby ze mna pojechac a on " ja ci tam w niczym nie jestem potrzebny". Poryczalam sie jak zwykle. On nie jest taki jak myslicie. Oczywiscie dodal swoje ze jak kogos boli zab to idzie do dentysty. Za grosz zrozumienia, wspolczucia. Powiedzialam mu ze nie musi rozumiec wystarczy zeby byl, wspieral mnie a nie dolowal jeszcze bardziej.
Odwrocil sie i zasnol. Dzis rano wstal jak gdyby nigdy nic, jakby jednym uchem wlecialo drugim wylecialo. I wlsnie taki nasz zwiazek jest, bez rozmowy bez zrozumienia bez uczucia. A chyba jedyne co nas laczy to slub i Zuzia icon_sad.gif(((((((((((

--------------------
kluseczka(2006), pierożek(2011)
Beciak1
sob, 10 sty 2009 - 16:13
Gaby, to duży plus, ze zdecydowałaś się na rozmowę z mężem (pomimo, ze nie przebiegła tak jak tego oczekiwałaś).
Plusem też jest to, ze zgadza się z Tobą co do konieczności terapii i leczenia. Tak więc jakaś baza do dialogu jest.
Wiem, że jesteś wściekła na męża za jego reakcję. Postaraj się jednak wyciszyć emocje i podejść do tej rozmowy jeszcze raz. Bardzo rzeczowo. Do mężczyzn przemawiają zdecydowanie bardziej argumenty niż emocje. Spokojnie przedstaw korzyści jakie osiągniesz Ty i mąż w przyszłości, jeżeli teraz się "poświęci" i będzie Cię zawoził na terapię.
Podejrzewam, że brak zrozumienia i współczucia (jak to ujęłaś)wynika z tego, że on już się do całej tej sytuacji przyzwyczaił i może nie bardzo wierzy w Twoją chęć zmiany?
A jeżeli naprawdę nic nie da się zrobić, poproś inną osobę : mamę, teściową, koleżankę. Na pewno kogoś znajdziesz.
Nie odpuszczaj! Gdybym mogła pomoc zapraszam na priv.
Trzymaj siÄ™ icon_smile.gif
Beciak1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,029
Dołączył: czw, 06 lis 08 - 12:28
Skąd: śląskie
Nr użytkownika: 23,415




post sob, 10 sty 2009 - 16:13
Post #58

Gaby, to duży plus, ze zdecydowałaś się na rozmowę z mężem (pomimo, ze nie przebiegła tak jak tego oczekiwałaś).
Plusem też jest to, ze zgadza się z Tobą co do konieczności terapii i leczenia. Tak więc jakaś baza do dialogu jest.
Wiem, że jesteś wściekła na męża za jego reakcję. Postaraj się jednak wyciszyć emocje i podejść do tej rozmowy jeszcze raz. Bardzo rzeczowo. Do mężczyzn przemawiają zdecydowanie bardziej argumenty niż emocje. Spokojnie przedstaw korzyści jakie osiągniesz Ty i mąż w przyszłości, jeżeli teraz się "poświęci" i będzie Cię zawoził na terapię.
Podejrzewam, że brak zrozumienia i współczucia (jak to ujęłaś)wynika z tego, że on już się do całej tej sytuacji przyzwyczaił i może nie bardzo wierzy w Twoją chęć zmiany?
A jeżeli naprawdę nic nie da się zrobić, poproś inną osobę : mamę, teściową, koleżankę. Na pewno kogoś znajdziesz.
Nie odpuszczaj! Gdybym mogła pomoc zapraszam na priv.
Trzymaj siÄ™ icon_smile.gif

--------------------
Wojtas (14.03.2005), Martyna i Karina (11.09.2008)

Nie jutro. DziÅ›!!!
Sunna

Go??







post sob, 10 sty 2009 - 16:55
Post #59

Patrzcie państwo, a ja myślałam, że nic innego nie robiłam, tylko uzewnętrzniałam emocje. A teraz bujam się z atakami paniki. Dawno nie miałam, ale dzisiaj nadrobiłam. Jestem tym okropnie zmęczona. To już ponad 7 lat icon_sad.gif
anitkub33
pon, 12 sty 2009 - 16:39
Witam wszystkich. Chciałabym się dowiedziec ile moze trwać depresja poporodowa. Urodziłam dziecko dwa lata temu. Po ok pół roku zaczęłam się bardzo bac o wszystko o swoje zdrowie, szczęście. Ciągle sie martwię że coś będzie nie tak, nawet zaczęłam sobie choroby wymyślać co mnie zaboli to zaraz myśle że cos mi będzie. Ciągle jestem zmęczona i mam wrazenie że głowa mnie tak ciągnie. Czy to może być depresja i czy mogła wystąpić tak aż 6 miesięcy po porodzie i utrzymywać się aż prawie 1,5 roku???? Proszę o jakąś poradę.Anitkub
anitkub33


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1
Dołączył: pon, 12 sty 09 - 16:12
Nr użytkownika: 24,655




post pon, 12 sty 2009 - 16:39
Post #60

Witam wszystkich. Chciałabym się dowiedziec ile moze trwać depresja poporodowa. Urodziłam dziecko dwa lata temu. Po ok pół roku zaczęłam się bardzo bac o wszystko o swoje zdrowie, szczęście. Ciągle sie martwię że coś będzie nie tak, nawet zaczęłam sobie choroby wymyślać co mnie zaboli to zaraz myśle że cos mi będzie. Ciągle jestem zmęczona i mam wrazenie że głowa mnie tak ciągnie. Czy to może być depresja i czy mogła wystąpić tak aż 6 miesięcy po porodzie i utrzymywać się aż prawie 1,5 roku???? Proszę o jakąś poradę.Anitkub
> nerwica, skÄ…d to siÄ™ bierze?
Start new topic
Reply to this topic
13 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pon, 29 kwi 2024 - 11:03
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama