dziękujemy Skanno za otwarcie nowej częsci
przepraszam, że tak zacznę ten nowy wątek, ale muszę się pożalić na ten dzisiejszy dzień...
ponieważ przeżyłam chwile grozy... bawiłam się z Grzesiem na podłodzem a właściwie to on raczkował a ja sobie obok niego siedziałam, w pewnym momencie, chciał jak najszybciej doraczkować do mnie, potknął się o własną rączkę i zarył buzią o podłogę, zaczął płakać więc szybko wzięłam go na ręce, po chwile patrzę a cała moja bluzka jest w krwii... pobiegłam do męża i nie wiedziałam co mam robić, na szczęście on jest bardziej opanowany, szybko włożył Grzesiowi mokrą pieluszkę do buzi - okazało się że tak niefortunnie upadł, że smoczkiem (
![icon_question.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_question.gif)
) rozciął sobie miejsce między dziąsłem a wargą
wierzcie mi, że widok masakryczny... ja w krwi, Grześ w krwi... bryyyy
na szczęscie szybko się uspokoił ale w pierwszym momencie myślałam, ze trzeba będzie jechać na pogotowie
najgorsze dla mnie jest to, że byłam koło niego, na wyciągnięcie ręki...
ale to nie koniec, pół godziny później przyciął sobie palca u rączki, otwierając drzwi a wieczorem nie wycelował i uderzył się głową o framugę i ma guza
jakiś pechowy dzień....
mam nadzieję, że jutro będzie lepiej