Dziewczyny czy któraś z Was to zna? Od czasu urodzenia Michała, czyli prawie dwa lata mam nawracający ból kości ogonowej.
Zaczęło się niedługo po porodzie, więc wiązałam to bezpośrednio z tym, bo nie uderzyłam sie nigdzie. Bolało okropnie, wyczuwałam jakby gulę, ale po paru - parunastu tygodniach przeszło.
Od jakiegoś czasu boli znów. Okropnie. Znów mam wrażenie jakby kręgosłup kończył się za nisko, jakbym miała tam o jeden krąg za dużo i boli jak diabli.
Jeśli chodzę to nie boli, jak siedzę odpowiednio to też nie, ale już wstanie z krzesła to nie lada wyczyn. Wstaję jak połamana staruszka, koślawo, powoli i sycząc z bólu.
Najgorzej, ze boli też podczas leżenia. Szczególnie na boku - do tego stopnia, że budzę się w nocy z bólu kilka razy
a ja tylko na boku śpię.
Ból wzmaga się kiedy "spinam" pośladki.
Brzmi śmiesznie ale jest uciążliwe jak chol**a no i booooliiii
ja już ze swoją "rakofobią" oczywiście mam w głowie scenariusze złośliwego guza itd
a z drugiej strony nawet nie wiem do jakiego lekarza z tym ewentualnie iść i co powiedzieć? "dzień dobry , kość ogonowa mnie boli"? to brzmi śmiesznie i lajtowo, a mi już do śmiechu nie jest.
No nie mam pojęcia co to może byc i co na to zaradzić.
Może wy macie z tym jakieś doświadczenie?