tak wiec z pokoju nie dałam sie wyrzucic
ale fajnie to nie było!!
zapytał czyj jest ten pokój w ktorym jestesmy, moj czy syna na to ja ze nasz wspolny, to on ze mam wyjsc bo chce byc sam na sam z dzieckiem, bo ma do tego prawo! a ja sie rozesmiałam i powiedziałam ze nie wyjde bo mikołaj jest za mały to raz, dwa ze jest agresywny i nie potrafi sie zam zajac dzieckiem,bo jak płacze to do mamy(a jemu płacze ciagle,wrecz krzyczy i sie wyrywa)
a po trzecie, jestem u siebie, widzen ustalonych nie ma wiec niech nie dyskutuje ze mna...
stwierdził ze mam zmienic prawnika
no i zaczł krzyczec na mnie ze co ja mam do jego majatku? ze auto mu rodzice kupili i takie tam... na to ja ze skoro jest taki biedny przed sadem jak twierdzi to nie powinno byc go stac na auto...
mam sie ODWALIC od jego majatku i koniec.
a co mnie najbardziej wkurzyło... powiedział ze 250zł to i tak za duzo, ze 150 wystarczy i ze zostanie!!!
ze on da 250 i ja 250 + zasiłek rodzinny i syn zyje jek paczek w masle!!!!!!!!!
wrrrrrrr
wiec pytam.skad ja mam wziasc 250zł? a on ze co go to obchodzi....
czyli wychodzi na to ze ja musze zajac sie dzieckiem przez 24godz na dobe, dołozyc 250zł, wychowac ochronic przed choorobami, pamietac o wszystkim, ubrac ugotowac i tp, a on rzuci 250zł i ma wszystko w d*****
tez mi cisnienie podniósł!!!!! mówie wam!!!
ale smiałam sie mu prosto w twarz, a w srodku cała sie trzesłam....
no i mikołajek sie rozpłakał kilka razy az oddechu nie mogł biedny złapac i wtedy ratuj matko!! ucisz, utul....