Zgoda Rosa. Tak jak pisałam w jednym z poprzednich postów- 'wujek' (w sensie ojczym) nie jest wujkiem biologicznym(kuzynem,bratem rodzica itp...) Tu nie ma się co spierać
Przeczytałam uważnie Twój post i jak w wiekszości moga się z nim zgodzić osoby innego zdania i światopoglądy niż Ty (ponieważ jak wiemy każdy ma prawo do swojej opinii, swojego zdania i nie zawsze tylko jedna z nich musi być ta prawidłową, uznaną) tak już nie po drodze mi z Twoim stwierdzeniem :
CYTAT
W żadnym razie ten proces nie wynika z wyrachowania matki. Jeśli już to z jej wewnętrznego poczucia winy, bo wielu rodziców czuje się winnych tego, że rozwalili dziecku rodzinę (w ohóle nie chcę przy tym wchodzić w przyczyny rozpadu związku, bo jest jasne, że rozwód może być absolutnie uzasadniony, a mimo to i tak jest pęknięciem świata dziecka) i czasem przez kilkadziesiąt lat nie potrafią się z tym tak naprawdę uporać.
Rózne są przyczyny rozstania jak wiemy ale nie o tym chciałam..... Dziwi mnie, że uogólniasz to w ten sposób, że rodzice zawsze czuja sie winni rozwalenia dziecku rodziny i próbuja zapchać dziurę po tym brakującym rodzicu jakimś Zdziskiem czy Kryśką tytułując ich wujkiem/ciotką i "wmawiając" dzieciom i otoczeniu, że oto udało się nam stworzyc pełną rodzinę. Kurcze ja i moja zrekonstruowana rodzina wystajemy spod tego schematu. Ja nigdy nie czułam sie winna, że odeszłam od Exia. Zawsze powtarzałam, że lepiej co by dziecko miało dwoje rodziców szczęśliwych osobno niż ich oboje razem ale z wiecznie skrzywionymi i rozdartymi gębami
Byłam wręcz dumna z siebie, że zdobyłam się w sobie na tyle siły, żeby odejśc od wariata i próbowac budować dziecku świat na nowo. O zastępowaniu jej ojca przez kogokolwiek póki co nie myślałam. Ojciec jest jeden i jaki by nie był dziecko go kocha. Do momentu poznania M moja Wiki spoza rodziny była zżyta własnie z moim przyjacielem R.(podaje tu jego jako przykład ciepłego mężczyzne i wzór ojca jaki w nim widziała) Dla Wiki słowo wujek (tak jak mój brat na przykład) było i jest uosobieniem kogoś bliskiego nam obydwu, na kogo możemy liczyć i takie tam rozczulające inne cechy
Na takie określenie przez moją młoda ktoś naprawdę musi sobie zasłużyć. R jako mój/nasz przyjaciel sobie zasłuzył. Mój brat został wujkiem z automatu niejako ale sprawdza się jako ten noszący cechy "wikowego" wujka. M tez nie był od razu wujkiem. Młoda musiała się do niego przekonać.
Co do jednego się z Toba zgodze w 100%. Jeżeli mama przyprowadza do domu Pana Zdzisia i oświadcza z progu, że od dzisiaj to jest "wujek" Zdzisiek i będzie z nami mieszkał to jest to troche nie teges.... Jest to mieszanie dzieciom w głowach, granie ich uczuciami i burzenie orientacji w układach rodzinno-społecznych. Ale powiedz: jeśli inicjatywa "wujkowania" wychodzi od dziecka które ma już poukłądane w głowie kto to jest wujek biologiczny, kto kuzyn a kto stryjeczny brat świekry
to nazwanie konkubenta/męża matki wujkiem czy tam taboretem (jak to fajnie określiłaś
) nie zaburzy mu nic w orientacji,relacji, percepcji, interpretacji relacji międzyludzkich.
Czuję, że mogłybyśmy sobie tak pisać i wyliczać w nieskończoność
Po prostu mamy inne, całkowicie odmienne podejście do tematu