U nas i w przedszkolu i w szkole słodycze. W przedszkolu nie działam ale mam zaprzyjaźnioną członkinię RR więc jestem na bieżąco. Nie ma siły żeby przeskoczyć słodycze. Rodzice zawsze głosują za nimi. Zeszłoroczną paczke wyrzuciłam do przydroznego koszna na śmieci zaraz po wyniesieniu z przedszkola, bo "słodycze" które tam były po prostu nie nadawaly sie do jedzenia. W tym roku same "firmowe".
Natomiast od lat pięciu organizuje mikołajki w szkole. Po trzech latach prób przestałam walczyć. Kiedy w drugiej klasie, chciałam kupić dzieciom ksiązki do samodzielnego czytania albo puzzle, uwierzcie mi ze zostałam potraktowana jakbym sie z Marsa urwała, zakrzyczano mnie tak głosno, że aż mi głupio było. Wtedy stanęło na maskotkach (koniecznie z motywem świątecznym), po które zadymiałam 40 km do Makro, bo u nas kupić mi się nie udało. Pomijam fakt, ze w klasie na 20 chłopców były 4 dziewczynki, z pewnoscią każdy potraktował te maskotkę jak mój syn
Od tamtego czasu sama jestem za słodyczami, przynajmniej zakupy robię w jednym markecie.
W tym roku, dzieciaki już duże więc dochodziły do mnie głosy poprzez Michała, ze bez sensu, ze same slodycze, po co im słodycze itp.... naprawdę miałam już lekko dośc. Na szczęście dzis po rozdaniu paczek, doniesiono mi, że dzieci zachwycone zawartością, koniecznie chcą paczki ode mnie na przyszłe mikołajki, najlepiej jeszcze drozsze