Rosa, i z frontami jest dokadnie tak samo jak z blatami. Faktura, jakakolwiek, choćby najmniejsza, czy to kropki, czy to kreski czy usłojenie, "chowa" ewentualnie zabrudzenia. Ja sobie, szczerez mówiąc, nie wyobrażam, ze mozna nie myć kuchennych szafek i w ogóle nie neguje potrzeby posiadania specyfików czyszczących (miast Cifa preferuję jednak Meglio i Voighta
). Na gładkim widać wszytsko. A na gładkim bardzo jasnym lub bardzo ciemnym widać wszytsko podwójnie.
A`propos blatu. W mojej obecnej kuchni mam chyba najmniej modny i kompletnie niepopularny laminat z Krono o wdzięcznej nazwie Korzeń. Wszyscy wokół upierali się, ze doznam szoku montując ten blat. Ze bład popełniam, bo brzydkie toto. Ja wybierałam (majac mocno ograniczone finanse) mniedzy tm, co mi się nie podoba ale jestem w stanie przełknąć a tym, co mi się nie podoba, jestem w stanie przełknąć i będzie praktyczne. No i ŁAŁ! Kocham mój korzeń! Nawet po całodziennej nieobecnosci w domu, gdy na gispodarstwie bawią moje tylko moje córki, nie poraża mnie od progu syf na blacie (i plamy na frontach). Trafia mnie dopiero jak sie przyjżę z bliska. Ale potencjalnie odwiedzający mnie z znienacka gość tez nie zostaje prazony
Dlatego, przejawiając zamiłowanie do porządku, póki dziatwa niewielka i brudzi "sie samo" wybieram praktykę i wygodę. A czerwień na wysoki połysk sobie machnę jak w swiat pójdą