Kilka lat temu pracowałam w prywatnej dużej firmie. Szefostwo na drugim końcu Polski. Dopóki praca była wykonana nalezycie (a nie było to wybitnie trudne) to ich nie interesowało to, czy jestem w biurze
Pracowałyśmy w biurze we dwie - jedna zawsze musiała być, ale to już była nasza prywatna inicjatywa czy byłyśmy obie, czy tylko jedna. Zazwyczaj byłyśmy obie, ale połowę czasu spędzałyśmy na zakupach kosmetyczno-ubraniowych
Do tego niezłe zarobki, pełny etat. Czego chcieć więcej? No, niestety
Praca z klientem
Ludzie bywają niesamowicie u*****liwi, a ich pomysłowość potrafi osiągnąć szczyt. Głupoty oczywiście.
Później własna działalność - super! Sama sobie jestem panem i władcą
Niestety, wciąż pozostają klienci, bez których nie mogę funkcjonować. Ileż to razy zaciskam zęby i uśmiecham się przez łzy, bo kiepski miesiąc i każdego klienta szkoda stracić? Do tego brak stałych zarobków - trudno przewidzieć przychód, koszty i dochód w danym miesiącu :/
Ostatnia praca na etat - niby wszystko fajnie, chodziłam do pracy bardzo chętnie, miło płynął czas, niestety szybko okazało się, że szefostwo mocno kombinuje, a relacje pomiędzy pracownikami różnych szczebli są dziwne, pogmatwane i często z negatywnym podtekstem.
Chyba nie ma pracy idealnej