Muszę w czwartek wyjść do lekarza. W sumie zajmie mi to ok. 40-45 minut. Dziecko zostawiam pod opieką teściowej. Kobieta co prawda już przekonała się, że Michaś nie gryzie, jest w stanie wziąć go na ręce, ale wpada w panikę kiedy on zaczyna krzyvczeć. A krzyczy w zasadzie z jednego powodu: chce jeść. No więc teściowa zgodziła się chętnie na opiekę pod warunkiem, że w razie krzyku zostawię jakąś herbatkę, "co by go zapchać"
(proszę o brak komentarzy). No i w tym momencie spanikowałam ja.
Wymyśliłam jednak, że mimo wszystko naszykuję dziecku mleka. Laktator z moich cycek nie ciągnie nic, ani kropli. W wątku laktatorowym wyczytałam, że najlepiej ręcznie. Okazało się, że jak się postaram to trochę tego mleka nazbieram. Wczoraj udało się odciągnać tym sposobem 50 ml. Leży zamrożone w zamrażarce. Wyliczyłam, że potzebowałabym porcję ok 75-80 ml (Michał waży 4 kg, pomnożyłam przez 150 bo taki przelicznik gdzieś znalazłam i podzieliłam przez 8 bo tyle razy na dobę minimum Michał je). No więc dla świętego spokoju potrzebowałabym dwie takie porcje. Czy po rozmrożeniu w czwartek dwóch porcji (poniedziałkowej i dzisiejszej) można je wymieszać i podać dziecku? Ew. podać najpierw jedną i w razie potrzeby drugą? Rozmrozić pewnie i tak muszę dwie, bo trochę trwa samo rozmrażanie....
No chyba, że dziś uda mi się ściagnąć żądane 80 ml...