CYTAT(mama_do_kwadratu @ Wed, 02 Oct 2013 - 20:04)
Pod koniec pierwszego semestru przyjdzie z pretensjami, że syn powinien był opanować trzeci okres warunkowy, a tępy nauczyciel zdołał przerobić jeno dwa
Właśnie cała mańka polega na tym, że na zajęciach dla dzieci w ogóle nie wkuwa się reguł gramatycznych, one przychodzą same zupełnie naturalnie tak jak opanowaliśmy je w języku polskim.
No ale pisząc o "kursach dla niemowląt" (a takie tak naprawdę nie istnieją) należałoby wiedzieć o czym się pisze. Z autopsji, najlepiej.
Magda EZ - nigdzie nie napisałam, że nowe połączenia po ukończeniu 6-go roku życia nie powstają. Trochę prostej matematyki: jeśli do 6 roku mózg rozwija się w 80% to ile pozostaje do końca życia?
Nie napisałam również, że uczymy się tylko jako niemowlęta. Nie wiem, może powinnam napisać swojego poprzedniego posta po hiszpańsku?
Na pytanie dlaczego nauczyłaś się łatwo i szybko hiszpańskiego po 30-ce odpowiedziałaś sobie sama. W edukacji swoich dzieci poczyniłaś pewne założenia i bardzo słusznie. Ja poczyniłam trochę inne i zaobserwowałam trochę inne zachowania i zainteresowania mojego dziecka (może po prostu mamy inne dzieci, hmmmmmm?). Ja naprawdę nie wiem, czy za lat X moje dziecko będzie jeszcze zainteresowane/będzie chętne do nauki czegokolwiek. Teraz jest, więc byłabym po prostu głupia, gdybym to zignorowała, zwłaszcza, że trudno nazwać nauką to, co obecnie uskuteczniamy. Moja matka a tym bardziej babcia stwierdziłyby raczej, że ja zdziecinniałam, u mojego dziecka zaś jednoznacznie zdiagnozowałyby co najmniej ADHD, bo "kto to widział, żeby dziecko
na lekcji tak szalało, zamiast siedzieć spokojnie z rączkami na kolankach".
Wg mnie dużo zależy od naszego podejścia do nauki naszych dzieci w ogóle. Michu nie uczy się niczego, do czego ma przekonanie, że to jest nasze ciśnienie a nie jego (np nauka korzystania z nocnika - on widzi, że to nam zależy, jemu nie, więc staje okoniem - ma do tego prawo i jest to zachowanie zupełnie zrozumiałe). Gdyby po pierwszych zajęciach z angielskiego okazało się, że jemu nie leży - nie chodzilibyśmy na nie, bo wówczas faktycznie nie miałoby to sensu. Dziecko nie może czuć nacisku, w żadnym wieku. Czytanie lektur, o których wspomniałaś ma dokładnie ten sam wydźwięk. Dziecko czyta to, co z góry mu narzucono, czy mu się podoba, czy nie. Trudno wymagać, aby robiło to z ochotą i pełnym zaangażowaniem, zwłaszcza, że do wielu z nich nie jest jeszcze wystarczająco dojrzałe (lektury to osobny temat - rzeka, tak jak cały nasz sytem edu). A jeśli w czasie, w którym ono MUSI czytać daną książkę (uczyć się na sprawdzian z geografii, wkuwać tabliczkę mnożenia, uczyć się gramatyki języka obcego itp itd) koledzy grają w piłkę na podwórku i ono ma tego świadomość i chęć uczestniczenia w tej imprezie to tym bardziej trudno wymagać od niego zaangażowania w powierzone mu zadanie.