asas Moja siostra też wczoraj straciła swoje maleństwo... 10tc
Miała mieć zabieg, ale w szpitalu nie było wolnego łózka, poszła do pracy i tam wszystko stało się samo. Biedna, co ona przeżyła. Ból był potworny, cała toaleta we krwi, czuła gdy wypłynęła z niej kruszynka. A potem był już tylko głuchy spokój.
Wróciła do biurka i udawała, że nic się nie stało. W pracy nikt nie wiedział, że jest w ciąży, o poronieniu też nie powiedziała.
Wieczorem pojechała na izbę przyjęć, upewnic się, czy wszystko jest w porządku. Lekarz ją zbadał, zalecił badania po pierwszej @ i odesłał do domu.
Jest bardzo dzielna, nie płacze przy nas, mówi spokojnie o tym, co się stało, choć wiem,że oboje z mężem bardzo cierpią. To ich pierwsze dziecko. Ona ma juz 34 lata, więc nie moze sie pocieszać myślą, że ma jeszcze dużo czasu.
Ale ja wierzę, że im się uda!
Asas za Ciebie także trzymam kciuki &&&&&&