[użytkownik x], proszę Cię, uszy do góry! Ty ze swoim zapałem i determinacją możesz przenosić góry! Wierzę w Ciebie, jak w mało kogo. Na pewno kiedyś sama siądziesz za kółkiem.
A teraz moje wrażenia. Piszę z wywieszonym ozorem, żeby niczego nie zapomnieć.
Klub jest nowy. Centralnym miejscem jest krąg, w którym stoją urządzenia hydrauliczne do ćwiczeń różnych partii mięśni. Między nimi znajdują się stanowiska do ćwiczeń bez urządzeń. Przywitały mnie dwie sympatyczne instruktorki. Poza nimi nie było nikogo (choć można korzystać z klubu przez cały dzień), więc zdziwiłam się, że przyjdzie mi ćwiczyć samej. Na szczęście gdy jedna z pań zajmowała się mną - przeprowadzała wywiad i zaznaczała sobie w ankiecie m.in. wiek, wagę, wymiary, ilość tkanki tłuszczowej, charakter wykonywanej pracy, a także co mnie skłoniło do przyjścia do klubu, czy rodzina mnie wspiera etc. - sala zaczęła się zapełniać. Każda z uczestniczek może wdowolnym momencie włączyć się do ćwiczeń, tylko najpier wykonuje parę ćwiczeń rozgrzewających.
"Moja" instruktorka pokazała mi, jak należy pracować na poszczególnych urządzeniach. Moim zdaniem trening jest trochę mechaniczny i, niestety, z zumbą ma niewiele wspólnego. Owszem, w tle jest dynamiczna muzyka. Osoby ćwiczące korzystają ze wszystkich urządzeń po kolei po 30 sekund. Po tym czasie głos lektora nakazuje zmianę stanowiska. Po zejściu z urządzenia wszystkie panie wykonują ćwiczenia demonstrowane przez instruktorkę stojącą w środku koła. Następnie głos nakazuje zmianę stanowiska, więc szybko siadamy na następne urządzenie i możliwie szybko wykonujemy ćwiczenia. W ciągu treningu jeśli dobrze zrozumiałam, należy ćwicząc trzykrotnie przemieszczać się po kole. Co okrążenie głos nakazuje mierzenie sobie tętna, żeby sprawdzić, czy pracujemy na pełen gwizdek.
Zdążyłam się już zmęczyć przed przyjściem do klubu, gdyż jechałam z pracy rowerem walcząc z wiatrem, który bardzo utrudniał mi powrót, więc po trzecim kółku miałam dosyć, ale wytrzymałam
. Na koniec ćwiczyłam indywidualnie zestaw rozciągający.
Nie jestem pewna, czy to jest to, chciałabym robić. Trochę kojarzyło mi się to z taśmą w fabryce. Mogę zastanowić się do poniedziałku, gdyż tylko w tym terminie dadzą mi rabat na tzw. opłatę serwisową i zapłacę jednorazowo 140 zł zamiast 400. Jak już wspomniałam, miesięczna opłata to 160 zł, chyba, że zdecyduję się na podpisanie umowy na rok. Wtedy jest 120. Tylko ja nie wiem, czy nie będę się czuła jak koń w kieracie.
Z drugiej strony można ćwiczyć codziennie. Klub jest czynny od rana, od 8.30 aż do 21.00 z małą dwugodzinną przerwą obiadową. Niektóre panie już się uzależniły od ćwiczeń. No, taki fitnessowy Mc Donald
.