Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Pliki cookies stosujemy w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w ustawieniach
przeglądarki. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności
"Polityce Prywatnosci".
[AkceptujÄ™ pliki cookies z tej strony]
Nie wiem już co robić z samą sobą, nie wiem czy mam siłę dalej żyć i nie wiem jak żyć. Zacznę od początku... Ponad dwa lata temu wyjechałam do UK w pogoni za lepszym życiem, poznałam Daniela, po ponad roku związku wyszło szydło z worka, dziwnie kręciło mnie w brzuchu, test ciążowy no i bach dwie kreski, początkowy szok szybko zamienił się w radość, ponieważ mieszkamy ok 60 km od siebie, a ja miałam w miarę dobrą pracę , on również więc szybko podjęliśmy decyzję, miałam pracować ile dam radę i na ile zezwoli lekarz, a później czas zamieszkać razem. Mimo odlegości jaka nas dzieliła na każdą wizyte u lekarza chodziliśmy razem , razem słuchaliśmy bicia serduszka dzidziusia. I razem cieszyliśmy się gdy w końcu usłyszeliśmy '' it's a girl '' ogromna radość, mieliśmy mieć córeczkę, małą Amelkę. Mimo młodego wieku, ciąże znosiłam bardzo dobrze. 0 wymiotów,bóli i porannych mdłości. Niestety radość trwała 7 miesięcy, 04.02.2013 roku wsiadłam w samochód, miałam jechać tylko do oddalonego o kilkanaście km Manchesteru na dworzec po Daniela i razem do lekarza, wizyta kontrolna. Niestety niesprzyjająca śnieżna pogoda, a do tego angielska wilgoć sprawiły, że straciłam panowanie nad kierownicą, uderzyłam w samochód osobowy i zatrzymałam się na drzewie. W ciężkim stanie trafiłam do szpitala. Lekarze nie rokowali dużych szans na przeżycie. Mogli uratować jedną z nas, zapytali Daniela kogo mają ratować, nie chciał ale wybrał. Ja żyję - Amelka nie. Dzisiaj mijają dwa miesiące, powoli wracam do zdrowia, w dalszym ciągu w gipsie, ale fizycznie jest lepiej. niestety psychicznie nie. Siedzę sama w domu, wieczór jak wieczór, Daniel pracuję a mi spływają łzy po policzkach. Nie potrzebuję kogoś kto powie, że będzie dobrze, że czas leczy rany. Ja potrzebuję kogoś kto wysłucha.
Nie powinnam mieć żalu do Daniela. Mam żal do siebie. gdybym się nie uparła i nie wsiadła do samochodu Amelka lada dzień byłaby z nami. . .
Nie wiem już co robić z samą sobą, nie wiem czy mam siłę dalej żyć i nie wiem jak żyć. Zacznę od początku... Ponad dwa lata temu wyjechałam do UK w pogoni za lepszym życiem, poznałam Daniela, po ponad roku związku wyszło szydło z worka, dziwnie kręciło mnie w brzuchu, test ciążowy no i bach dwie kreski, początkowy szok szybko zamienił się w radość, ponieważ mieszkamy ok 60 km od siebie, a ja miałam w miarę dobrą pracę , on również więc szybko podjęliśmy decyzję, miałam pracować ile dam radę i na ile zezwoli lekarz, a później czas zamieszkać razem. Mimo odlegości jaka nas dzieliła na każdą wizyte u lekarza chodziliśmy razem , razem słuchaliśmy bicia serduszka dzidziusia. I razem cieszyliśmy się gdy w końcu usłyszeliśmy '' it's a girl '' ogromna radość, mieliśmy mieć córeczkę, małą Amelkę. Mimo młodego wieku, ciąże znosiłam bardzo dobrze. 0 wymiotów,bóli i porannych mdłości. Niestety radość trwała 7 miesięcy, 04.02.2013 roku wsiadłam w samochód, miałam jechać tylko do oddalonego o kilkanaście km Manchesteru na dworzec po Daniela i razem do lekarza, wizyta kontrolna. Niestety niesprzyjająca śnieżna pogoda, a do tego angielska wilgoć sprawiły, że straciłam panowanie nad kierownicą, uderzyłam w samochód osobowy i zatrzymałam się na drzewie. W ciężkim stanie trafiłam do szpitala. Lekarze nie rokowali dużych szans na przeżycie. Mogli uratować jedną z nas, zapytali Daniela kogo mają ratować, nie chciał ale wybrał. Ja żyję - Amelka nie. Dzisiaj mijają dwa miesiące, powoli wracam do zdrowia, w dalszym ciągu w gipsie, ale fizycznie jest lepiej. niestety psychicznie nie. Siedzę sama w domu, wieczór jak wieczór, Daniel pracuję a mi spływają łzy po policzkach. Nie potrzebuję kogoś kto powie, że będzie dobrze, że czas leczy rany. Ja potrzebuję kogoś kto wysłucha.
Nie powinnam mieć żalu do Daniela. Mam żal do siebie. gdybym się nie uparła i nie wsiadła do samochodu Amelka lada dzień byłaby z nami. . .
Antolku, nigdy nie możesz mieć pewności, co by było gdyby... nie zadręczaj się tym. Mogłoby się zdarzyć jeszcze milion innych scenariuszy. Nie jesteś temu winna, Ty, ani Twoje wybory.
Daj sobie czas na przeżycie tej żałoby, tej straty. Przykro bardzo.
Antolku, nigdy nie możesz mieć pewności, co by było gdyby... nie zadręczaj się tym. Mogłoby się zdarzyć jeszcze milion innych scenariuszy. Nie jesteś temu winna, Ty, ani Twoje wybory.
Daj sobie czas na przeżycie tej żałoby, tej straty. Przykro bardzo.
Może nie chcesz tego słuchać, ale czas naprawdę leczy rany. Nie do końca, bo zostają blizny i zapomnieć nie sposób, ale łatwiej radzić sobie z codziennością, znowu zobaczyć sens i walczyć dalej. Nawet nad cudzym nieszczęściem trudno przejść tak o do porządku dziennego, własne przeżywa się jeszcze bardziej. Więc będziesz przeżywać i będziesz cierpieć. Żałoba wymaga czasu i daj sobie ten czas, ale nie przekreślaj szans, które ciągle masz - masz, bo żyjesz. I jak bardzo byłoby to niesprawiedliwe w Twoim odczuciu, decyzja Daniela, była słuszna.
Obwinianie się do niczego Cię nie doprowadzi. Gdyby człowiek wiedział, że upadnie, to by usiadł. I tak jest i będzie codziennie, bo upadki są wpisane w bycie człowiekiem.
Może nie chcesz tego słuchać, ale czas naprawdę leczy rany. Nie do końca, bo zostają blizny i zapomnieć nie sposób, ale łatwiej radzić sobie z codziennością, znowu zobaczyć sens i walczyć dalej. Nawet nad cudzym nieszczęściem trudno przejść tak o do porządku dziennego, własne przeżywa się jeszcze bardziej. Więc będziesz przeżywać i będziesz cierpieć. Żałoba wymaga czasu i daj sobie ten czas, ale nie przekreślaj szans, które ciągle masz - masz, bo żyjesz. I jak bardzo byłoby to niesprawiedliwe w Twoim odczuciu, decyzja Daniela, była słuszna.
Obwinianie się do niczego Cię nie doprowadzi. Gdyby człowiek wiedział, że upadnie, to by usiadł. I tak jest i będzie codziennie, bo upadki są wpisane w bycie człowiekiem.
--------------------
Ula mama Weroniki
Powiem to teraz bardzo powoli, bo widzę, że cierpisz na bardzo poważny przypadek półgłupstwa Pingwiny z Madagaskaru