no, ja bylam w Liwie, to 60 km za warszawa. w piatek wieczorkiem byla tam burza, ale znosnie bylo(pomine fakt,ze przemoklam), w sobote od ramna slonce, bezchmurne niebo. pogoda jak z bajki, trwala rekonstrukcja bitwy. mnostwo walczacych, turysci nawet pod lawkami,zeby tylko cos widziec i nagle od strony poludniowej nadciagnela chmura z piorunami, w ciagu 3 minut zrobilo sie ciemno i zaczelo lac(scena jak z apokalipsy), szybko pobieglam do namiotu, i przez pol nocy tzymalam maszt od namiotu hstorycznego,zeby nie odfrunal. mimo balastu(a najlzejsza nei jestem , niestety) i tego,ze maszt byl wkopany pol metra w ziemie i tak nas podnosilo. zaczal grad walic, poobijalo samochody, powybijalo w zamku okna. ludziom spowyrywalo namiotu... wody wszedzie po kolana. takiego turnieju jeszce nei mialam:/
wczoraj wrocila do domku, witam sie z moim dzieckiem, patrze....a on ma pierwszy zabek
przebil dziaselko i widac taka biala kreseczka . dumna jestem